Kulinarne przygotowania do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego i przyjemny czas spędzony na gotowaniu skłoniły mnie do refleksji kulinarnej, która jednak całkiem wolna od polityki nie jest.
Jak wszyscy wiemy Unia Europejska zezwoliła na stosowanie mąki ze świerszczy do produkcji chleba, ciastek czy pizzy. Zgodę zawarto w rozporządzeniu 2023/5 z 3 stycznia. Zezwala ono na wprowadzenie do obrotu krajów UE produktów spożywczych, w których wykorzystano proszek ze świerszcza domowego. Przepisy weszły w życie 24 stycznia, a pozwolenie od unijnych urzędników dostała tylko jedna firma, która pochodzi z Wietnamu.
Nowe przepisy od początku wzbudzają moją niechęć. Po pierwsze po serii afer, w które byli zamieszania różni brukselscy urzędnicy, różnych instytucji i szczebli kołacze się we mnie podejrzenie, że jeszcze kiedyś poznamy kulisy tego zachwytu nad mąką ze świerszczy i może się okazać, że ktoś dał, a ktoś przytulił jakieś okrągłe sumki, skoro mamy tyle szumu z powodu tylko jednej firmy. Jest też silne lobby, któremu zależy na osłabieniu tradycyjnego rolnictwa i tradycyjnej żywności.
Po drugie myśl o jedzeniu produktów z dodatkiem świerszczy wzbudza we mnie głęboki wstręt. Nie trafiają do mnie jakoś argumenty, że to źródło zdrowego białka, że trzeba się otwierać na nowości i trzeba zmieniać kulinarne przyzwyczajenia. Po prostu nie mam ochoty spożywać proszku ze świerszczy i już! A jako konsument chcę mieć wybór. Jak ktoś lubi, niech wcina. No i tu pojawia się pewien problem z etykietowaniem takich produktów.
Unijne przepisy określają jak należy znakować produkty zawierające składniki , o których mowa. Zgodnie z nimi produkty, które zawierają „mąkę ze świerszcza” muszą na etykiecie zawierać taką informację oraz informację o tym, że składnik może powodować alergiczne reakcje u konsumentów, u których stwierdzono alergię na skorupiaki, mięczaki, produkty z nich uzyskane oraz na roztocza kurzu domowego. Informację tę zamieszcza się w pobliżu wykazu składników środka spożywczego. No i tu jest pewien problem. Bo to znaczy, że informacja będzie po pierwsze umieszczona mikro drukiem, a po drugie, żeby było trudniej na opakowaniu pojawi się nikomu nic nie mówiąca nazwa Acheta Domesticus. I tak to pójdzie.
Dlatego przyznam, że poczułam ulgę, gdy okazało się, że włoski rząd zatwierdził projekt ustawy zakazującej żywności hodowanej w laboratoriach. Dla tych, którzy ją wytwarzają lub sprzedają, przewidziane są surowe kary. Wszystko po to, by chronić oryginalną włoską żywność. Ale to nie wszystko: włoski minister rolnictwa poinformował, że rząd podpisał cztery dekrety regulujące kwestię mąki pochodzącej z owadów, takich jak świerszcze. Rozporządzenia określają, że etykiety muszą wyraźnie wskazywać konsumentom, że mąka zawiera zmielone owady. Pomysł w Polsce szybko podchwycili politycy Solidarnej Polski.
Ustawa ANTYROBAKOWA autorstwa Solidarnej Polski zakłada umieszczanie na opakowaniach czytelnej informacji o tym, czy dany produkt zawiera tzw. unijne dodatki robaczane. Polacy muszą mieć prawo do tego, aby sami mogli świadomie decydować o tym, czy chcą spożywać żywność z robaków, czy też zdrową, tradycyjną, polską żywność!
— czytamy w mediach społecznościowych polityków tej partii.
Liczę, że taki projekt wejdzie w życie, a produkty zawierające mąkę ze świerszczy będą oznaczone widocznym symbolem tego owada. Jak ktoś lubi, niech wcina. Ja podziękuję.
A korzystając z okazji życzę naszym Czytelnikom i Widzom głębokiego przeżycia Świąt Paschalnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/641837-maka-i-produkty-ze-swierszczy-prosze-o-wyrazne-etykiety