„Czy związek z tym morderstwem mieli komunistyczni agenci wysłani za księdzem do Niemiec?” - zastanawiała się redaktor Anita Gargas w odcinku programu „Magazyn Śledczy” wyemitowanym w czwartek 16 marca. Dziennikarka śledcza przedstawiła widzom kulisy tajemniczej śmierci ks. Franciszka Blachnickiego.
Śledztwo ws. śmierci ks. Blachnickiego
„Gontarczyki rozwalili nam całą drukarnię” - miał powiedzieć dzień przed śmiercią 26 lutego 1987 r. ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie, wykładowca KUL, inicjator Krucjaty Wyzwolenia Człowieka i twórca Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów. Dzień później już nie żył.
14 marca b.r. podczas konferencji prasowej minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro wraz ze swoim zastępcą i dyrektorem Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Andrzejem Pozorskim oraz prezesem IPN dr. Karolem Nawrockim poinformował, że z „prowadzonego bardzo skrupulatnie śledztwa” wynika, że duszpasterz, który skupiał wokół siebie Polonię i opozycję demokratyczną czasów PRL podczas przymusowej emigracji w Carlsbergu został zamordowany poprzez podanie śmiertelnych substancji toksycznych. Jako oficjalną przyczynę śmierci ks. Blachnickiego wskazywano zator płucny, jednak w latach 2001-2005 IPN prowadził śledztwo, które rzuciło nowe światło na sprawę: wykazało bowiem, że duchowny był inwigilowany przez komunistyczne służby bezpieczeństwa, a także nasunęło hipotezę, że ksiądz został otruty.
„Panna” i „Yon”
Gdy prokuratura i IPN potwierdziły, że śmierć ks. Franciszka Blachnickiego nastąpiła wskutek otrucia, ponownie pojawiły się pytania o jego ostatnią rozmowę z małżeństwem agentów SB: Jolantą i Andrzejem Gontarczykami. W dniu swojej śmierci duszpasterz wezwał Gontarczyków na rozmowę, która - jak wspominali później współpracownicy księdza - przebiegała wyjątkowo burzliwie. Po powrocie do domu, kilka godzin później, doznał niezwykle silnego ataku kaszlu, utracił świadomość i już jej nie odzyskał. Lekarz stwierdził zgon o godzinie 16:10.
Choć w pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych toczyło się śledztwo pod kątem otrucia ks. Franciszka Blachnickiego przez inwigilujących go agentów SB, prokuratura umorzyła je z braku dowodów. Do sprawy wróciła w 2020 r.
Trzy lata temu dziennikarka śledcza Anita Gargas zwróciła uwagę, że Jolanta Gontarczyk - TW „Panna”, która wraz z mężem Andrzejem (TW „Yon”) rozmawiała z duszpasterzem w dniu jego śmierci, jest aktywną działaczką ruchów lewicowych, proaborcyjnych, feministycznych i wspierających środowisko LGBT+ oraz pracuje przy wielu projektach finansowanych ze środków miasta stołecznego Warszawy. W międzyczasie rozwiodła się z mężem i wróciła do panieńskiego nazwiska: Lange.
Gontarczyk vel Lange i stołeczny Ratusz
Czy związek z tym morderstwem mieli komunistyczni agenci wysłani za księdzem do Niemiec? To pytanie zadaliśmy już 3 lata temu. Podobnie, jak pytanie: w jaki sposób Jolanta Gontarczyk vel Lange z agentki komunistycznego wywiadu stała się działaczką LGBT, na której stowarzyszenie warszawski Ratusz łoży miliony z kieszeni podatników
— zastanawiała się Anita Gargas w „Magazynie Śledczym” wyemitowanym w miniony czwartek.
Jak wynika z ustaleń dziennikarzy, historyków oraz działaczy opozycji komunistycznej czasów PRL, małżeństwo Gontarczyków współpracowało ze Służbą Bezpieczeństwa już w latach 70. Ich zadaniem najpierw było rozpracowanie Niemców w Polsce. Następnie skierowani zostali do RFN, aby przeniknąć do środowiska tamtejszej Polonii i zdezorganizować je. Centralną postacią polskiej emigracji w Niemczech był ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie, który przez wiele lat nie wierzył, że Gontarczykowie mogliby współpracować z SB.
Duetowi szpiegowskiemu doskonale powiodły się próby destabilizacji Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów. Jak dowiadujemy się z „Magazynu Śledczego”, po powrocie Gontarczyków do PRL SB hojnie wynagrodziła swoich agentów: 150-metrowym mieszkaniem w centrum Warszawy oraz kwotą 10 tys. marek niemieckich w ramach zadośćuczynienia za majątek „utracony” w RFN. Małżeństwo opowiadało o swojej „ciężkiej sytuacji” w Radiu Wolna Europa.
Jolanta Lange nie odpowiedziała na pytania dziennikarki
Po 1989 r. Jolanta Gontarczyk związała się z lewicą. Została radną, a następnie także wicemarszałkiem województwa mazowieckiego. Należała do SLD, współpracując z Danutą Waniek. W 2004 r. zdobyła zatrudnienie w MSWiA, gdzie zajmowała się walką z korupcją. Ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył ją Srebrnym Krzyżem Zasługi.
Gargas postawiła pytania, dlaczego kariera polityczna Jolanty Gontarczyk nabrała tak zawrotnego tempa, mimo jej intensywnej współpracy z SB, a stołeczny Ratusz od lat dofinansowuje działalność jej stowarzyszenia „Pro Humanum”? Dziennikarka przytoczyła kwoty przekazywane przez Trzaskowskiego na lewacką organizację Jolanty Gontarczyk vel. Lange - tylko w 2020 r. było to ponad 1,2 mln zł. Suma wszystkich dotacji oscyluje wokół 3 mln złotych.
Autorka „Magazynu Śledczego” próbowała skontaktować się z agentką SB, która widziała się z ks. Blachnickim w dniu jego śmierci. Po bezskutecznych próbach rozmowy Lange sama obiecała zadzwonić do Gargas i odpowiedzieć na jej pytania. Nie zrobiła tego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/638877-magazyn-sledczy-kulisy-smierci-ks-blachnickiego