Każdego tygodnia dochodzą informacje pokazujące, że Niemcy to państwo pod wieloma względami już upadłe. Czasami dotyczą one spraw dużych, a czasami niewielkich, ale wszystkie one są syndromami czegoś bardzo poważnego - degrengolady intelektualnej i moralnej państwa niemieckiego. Ta będzie miała swe konsekwencje gospodarcze i polityczne. Jesteśmy świadkami upadku Niemiec.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: To po prostu nie mieści się w głowie! Aż 10 tys. Niemców protestowało w Berlinie przeciwko uzbrajaniu przez ich państwo Ukrainy
Nie ma właściwie tygodnia, bez budzących zażenowanie, czasami obrzydzenie wieści dotyczących Niemiec. Amerykański dziennik „Wall Street Journal” donosi, ze prezydent Emmanuel Macron i kanclerz Olaf Scholz namawiali w Paryżu prezydenta Zełenskiego, by nie oglądając się na okupację części Ukrainy i zbrodnie kacapskiego sołdactwa siadł do negocjacji z reżimem Putina. To budzi odrazę. Nikt nie ma prawa nic sugerować, podpowiadać, namawiać Ukrainę do rozmów ze zbrodniczą Rosja. Nikt nie ma prawa w żaden sposób podważać jej wyboru, by walczyć o swą niepodległość, integralność, o te miliony, które muszą teraz żyć pod kacapskim butem. Tylko władze Ukrainy, tylko ukraiński naród, bez żadnych podszeptów wskazówek, podpowiedzi mają prawo zdecydować o tym, że siadają ze zbrodniarzami przy jednym stoliku.
Francusko-niemieckie pokuszenie
To co robią Macron i Scholz jest nikczemnie, moralnie nędzne, zwłaszcza że stoją za tym ludzie i państwa, które w ramach Formatu Normandzkiego w 2019 roku w tym samym Paryżu sprzedały Ukrainę i doprowadziły ją do upokarzających ustaleń z Rosją. Przewidywały one m.in de facto uznanie specjalnego statusu okupowanych przez Rosję obszarów Obwodów Donieckiego i Ługańskiego. Słaba Ukraina uległa szatańskim podszeptom prezydenta Francji i kanclerz Niemiec, łudząc się, że osiągnie jakiś rodzaj pokoju i gwarancji bezpoeczeństwa. Sceny z podpisywania tego układu są ikoniczne. Upokorzony, przygnieciony wielkim ciężarem Żełenski, obok z obrzydliwymi uśmiechami zadowolenia Merkel i Macron, a dalej zimny jak trup, bezduszny Putin, który dostał od Niemiec i Francji co chciał. To wręcz niewiarygodne, że po tych wszystkich klęskach swej polityki wobec Rosji, całkowitej kompromitacji Niemcy i Francja mają jeszcze czelność cokolwiek proponować. Mamy do czynienia z obezwładniającym przyzwoitych ludzi pokazem przysłowiowej już francuskiej pychy i arogancji oraz niemieckiej buty.
Propozycje Macrona i Scholza niemal zbiegły się w czasie z chińskim planem pokojowym, który tak bardzo podoba się Putinowi. Czy to pokojowe i negocjacyjne wzmożenie akurat w jednym momencie jest przypadkowe? Jak pisał Stefan Wiechecki Wiech: „Przypuszczam, że wątpię”.
Niemieckie służby intymnie wygolone
Kolejne informacje nie dotyczą spraw aż tak wielkiej wagi, ale są równe znaczącymi symptomami rozkładu, intelektualnego i moralnego upadku Niemiec. Na jaw wychodzą kolejne szokujące szczegóły działalności aresztowanego w grudniu niemieckiego oficera Federalnej Służby Wywiadu - Bundesnachrichtendienst (BND). Carsten L. był szefem wywiadu radioelektronicznego i ruskim szpiegiem. Przez lata miał Moskalom dostarczać informacje nie tylko wywiadu niemieckiego, ale też brytyjskiego i amerykańskiego. Jego komórka nie tylko prowadziła własne operacje, ale przetwarzała również tajne informacje wywiadowcze z Rosji i Ukrainy, uzyskane przez inne zachodnie agencje poprzez podsłuchiwanie urządzeń elektronicznych, przechwytywanie telekomunikacji, zdjęć satelitarnych etc. Berlin miał dane uzyskiwane od tzw. Sojuszu Pięciu Oczu (Five Eyes) - porozumienia wywiadów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Australii, Kanady i Nowej Zelandii.
Teraz okazuje się, że sprzedawczyk jeszcze w październiku miał za pośrednictwem niemiecko rosyjskiego handlarza diamentami Artura L. przekazać Moskwie ponad 100 stron dokumentów dotyczących tego jak BND penetrował tajne rosyjskie kanały komunikacyjne. Groteskowe jest to, że kontrwywiad i wywiad niemiecki przykładają równie wielką wagę do pracy zdrajcy na rzecz Rosjan, co do jego domniemanych powiązań z niemiecką, uznawana za ekstremistyczną partią AfD. Grozą wieje bo w jego szafce w klubie sportowym znaleziono broszury Alternatywy dla Niemiec.
Amerykańskie służby są jak najgorszego zdania o niemieckich. Były amerykański agent, członek Atlantic Council John Sipher we wrześniu w wywiadzie dla „Focus” określał je jako aroganckie, niekompetentne, biurokratyczne, bezużyteczne.
Niemieckie tajne służby są absolutnie niewiarygodne jeśli chodzi o Rosję. Wywiady i kontrwywiady wszystkich innych państw były znacznie bardziej pożyteczne. Gdy pojawiły się głosy z innych krajów, że Rosja stanowi coraz większe zagrożenie, niemieccy analitycy i czołowe postacie - głównie z BND reagowali bardzo arogancko, twierdząc, że rozumieją Rosjan znacznie lepiej niż ktokolwiek inny. Reszta z nas jest po prostu „pełna uprzedzeń” wobec Rosji
— mówił Sipher.
Wywiad brytyjski i amerykański zastanawiają się czy Berlinowi przekazywać jakiekolwiek informacje, a Niemcy tymczasem martwią się tym, że Carsten L. miał nieprzyjazny stosunek do imigrantów.
Sprawa przybiera równie groteskowy obrót jak historia zdemaskowanego w 2016 agenta niemieckich służb kontrwywiadu - Federalnego Biura Ochrony Konstytucji (BFV), który współpracował z islamistami. Dopiero w czasie śledztwa okazało się, że Roque M. który przeszedł wszystkie procedury sprawdzające, miał dostęp do poufnych informacji i robił karierę w kontrwywiadzie, był właścicielem studia tatuażu, grał w filmach porno dla homoseksualistów i wydawał dla nich książki jak ” Mężczyzna intymnie wygolony”, a przy tym wszystkim w 2014 roku przeszedł na islam. Tego Bareja z Mrożkiem by nie wymyślili.
Płonące PIT-y
Kolejne bardzo ciekawe wieści dochodzą od prokuratury Stralsundu. Właśnie ujawniła, że niechcący zostały spalone dokumenty skarbowe/podatkowe dotyczące działalności Fundacji Klimatycznej i Ochrony Środowiska Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Organizacja ta została założona w 2021 roku przez władze landu, by dokonać oszustw, obejść prawo i dokończyć budowę Nord Stream 2. Pieniądze na to - 192 miliony euro przekazał jej Gazprom. No i właśnie jak raz pani z urzędu skarbowego w Schwerinie niechcący spaliła dokumenty finansowe/podatkowe rusko-niemieckiej fundacji. Póki co nie wiadomo, czy sprawa dotyczy tylko 10 milionów euro niezapłaconych podatków od darowizn Gazpromu, czy też jeszcze poważniejszych spraw.
Śledztwo dotyczące nie tylko spraw finansowych, ale całej działalności przykrywkowej, oszukańczej fundacji, powadzi parlament landu w Schwerinie, a wyjaśnienia mają składać m. in. Merkel, Schroeder, Scholz i główny gracz Putina od Nord Stream 2, były agent STASI (enerdowskie SB) Matthias Warnig. Oczywiście wszystko się wlecze i rozłazi. Stojąca za tym wielkim skandalem premier Meklemburgii Manuela Schwesig ma się doskonale. Jej matka pracowała w tym samym urzędzie w Schwerinie co pani, której się przypadkowo dokumenty fundacji i Gazpromu spaliły.
Tak czy owak, wydaje się, że niszczenie dokumentacji staje się ulubionym zajęciem Niemców, ich specjalnością narodową jak obozy, samochody i wsiowe komedie z bawarskimi dójkami. 13 lutego amerykański dziennik „New York Times” pozwał Komisję Europejską w sprawie nieujawnienia korespondencji przewodniczącej von der Leyen z szefem Pfizera Albertem Boula. Chodzi o warty 19 miliardów euro kontrakt na zakup szczepionek na Covid. Czeska komisarz Jourova - ta sama co siedziała w areszcie w sprawie korupcyjnej, którą umorzono po śmierci głównego świadka, w imieniu Niemki von der Leyen oświadczyła, że jej się korespondencja z Pfizerem wykasowała. Jaki pech. On przewodniczącą von der Leyen po prostu prześladuje. W 2019 roku komisja śledcza Bundestagu wszczęła dochodzenie w sprawie wartych setki miliony euro kontraktów na doradztwo pomiędzy niemieckim ministerstwem obrony a jedną z firm konsultingowych. Szefową resortu była wtedy von der Leyen i tak się przypadkowo składało, że w Mc Kinsey, które doradzało, pracowała jej serdeczna przyjaciółka. Ot, taki traf jak to, że szefem jednej z firm należących do Pfizera jest jej mąż. Komisja badająca gigantyczne marnotrawstwo pieniędzy zażądała dostępu do służbowych telefonów, tabletów etc von der Leyen, a tu patrzcie państwo jaki niefart - wszystko się wykasowało.. Cała korespondencja z Mc Kinsey’em. Śledztwo w tej sprawie póki co doczołgano pod dywan.
Quo vadis Germanio? Wy, tak zgodni z unijnymi normami Niemcy, z totalnych porządków w świecie sławni, wy mistrzowie świata biurokracji, regulaminów wszelakich, przepisów i trawników pod linijkę, urzędowych rubryczek, wzajemnej kontroli i donosicielstwa, sąsiedzkiego szpiegowania, co się z wami dzieje? To wam Unia zawdzięcza to całe zamiłowanie do norm określających jaki banan i ogórek, czy siedzenie w traktorze mają być. I nagle wam dokumenty finansowe wam się spaliły. Waszej, jak przez unijną dyrektywę zaprojektowanej przewodniczącej von der Leyen korespondencja się kasuje? Dla mnie to są znaki zsyłane przez kosmos, które tylko czytać trzeba umieć. Jeśli w Warszawie teraz za Trzaskowskiego nowy asfalt gdzieś kładą, to znaczy, że za pół roku rury pod jezdnią wymieniać będą. Jeśli w Niemczech zeznania -podatkowe jak Reichstag za Hitlera płoną, to znaczy, że naprawdę w państwie niemieckim źle się dzieje.
A tak na serio to praktycznie nie ma tygodnia by w takiej, czy innej sferze skandal nie wybuchał. Wygląda tak, jakby wszystkie niekorzystne zdarzenia, patologie kumulowały się, osiągnęły taki poziom, że zawory bezpieczeństwa puszczają i wszystko się rozlewa. Oczywiście Niemcy to najpotężniejsze gospodarczo państwo Europy. Aż tyle i tylko tyle. Eksport, pieniądze, przemysł to jednak za mało by przewodzić, by wielką rolę polityczną odgrywać. Niemcy to kraj duchowo wykastrowany. Bezwolny, sobą znudzony, na swój los obojętny. Intelektualnie i moralnie upadły. Elan vital - twórczą siłę ma w Niemczech tylko wielki przemysł, ale i on podupada gdy koncept współpracy z krwawą Rosją się rozsypał. Już mierzą się z nierozwiązywalnymi problemami społecznymi, ot choćby tymi związanymi z imigracją, a pojawiają się strukturalne, dotyczące samego funkcjonowania państwa. Czy ktoś mógł sobie wyobrazić to, że w Niemczech obce agentury tak służby spenetrują, albo, że w Berlinie dojdzie do takich fałszerstw, nieprawidłowości w wyborach, że trzeba je było powtórzyć. Oglądamy dziś zmierzch znaczenia Niemiec, być może początek upadku.
Nie lubię określenia „okno możliwości”, bo jest pozbawioną wdzięku kalką z angielskiego. Wolę „szansę” „, „szczęśliwe zrządzenie losu”. A więc chwila jest niepowtarzalna. Taka jak z romantycznych wzdychań, profetycznych opowieści Mickiewicza i Towiańskiego. Na wschodzie zdycha toczona przez korupcję, złodziejstwo, alkoholizm Rosja. Na zachodzie przemysł niemiecki wyprodukował sobie gnuśne, rozlazłe, zepsute, oportunistyczne społeczeństwo, a to wybiera sobie władzę na swój obraz i podobieństwo. No i dobrze. Polska ma niepowtarzalna szansę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kompromitacja Berlina i Brukseli to niepowtarzalna okazja, by Polska zbudowała swą potężną pozycję w Unii
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/635944-kroniki-upadku-niemiec-intelektualny-i-moralny-rozklad