Stało się to, co od pierwszych apeli Donalda Tuska o stworzenie jednej listy wyborczej całej opozycji, przewidywali eksperci. Nie będzie wspólnej listy partii opozycyjnych pod przywództwem Platformy Obywatelskiej, występującej oficjalnie pod maskującą nazwą Koalicja Obywatelska. Fiasko poniósł pomysł wspólnego frontu zjednoczonych sił opozycji. Z różnych powodów, z których najważniejszy to lęk liderów innych ugrupowań przed wrodzonym odruchem Donalda Tuska jako politycznego wampira. Z kilku już partii i z niejednego lidera wyssał tyle krwi, że pozostały po nich wysuszone i porzucone na bezludziu politycznym mumie. Z przyczepionymi tabliczkami, informującymi jaką pozycję przed sojuszem z Donaldem Tuskiem zajmowali. I jak świetnie zapowiadała się ich przyszłość. Podobny los spotykał też konkurentów Donalda Tuska we własnej partii, którzy stawali się ofiarami jego krwiożerczego instynktu.
Po wielu miesiącach gróźb i próśb Donalda Tuska sam ogłosił, że Platforma Obywatelska, wystartuje do wyborów samodzielnie. Jest to niewątpliwie jego osobista porażka, ponieważ hasło wspólna lista była jednym z fundamentalnych warunków, jakiego spełnienie, wedle założeń lidera Platformy miało prowadzić do zwycięstwa nad PiS. Motyw wspólnej listy przewijał się niemal od pierwszych miesięcy po powrocie Donalda Tuska w lipcu 2021 roku do polskiej polityki. Ostatecznie skapitulował ze swojej nieudanej inicjatywy w pierwszy poniedziałek lutego. Blisko dziewięć miesięcy przed planowanymi wyborami jesiennymi.
Przy tej okazji warto zauważyć, choć to boczny wątek, podświadomą tęsknotę Donalda Tuska do oficerskich szlifów. Po raz pierwszy nostalgia za przywództwem na polu walki, pełnym blaskiem objawiła się blisko trzy lata temu, kiedy Małgorzata Kidawa-Błońska wybrała się do Brukseli w roli kandydatki na prezydenta Polski, aby otrzymać rady i błogosławieństwo od ówczesnego „króla Europy”. To wtedy właśnie z ust Donalda Tuska padło sformułowanie, które słyszy się jedynie w armii:
Melduję pełną gotowość bojową.
Bliskie temu językowi są dzisiejsze słowa Donalda Tuska, potwierdzające samodzielny start w wyborach jego partii:
Zleciłem szefom 16 regionów PO, by przystąpili do tworzenia wstępnych list wyborczych do Sejmu.
Troska o byłych esbeków
Zwrot w rodzaju „Zleciłem”, „Poleciłem” jest typowy z kolei dla zmilitaryzowanych służb mundurowych. Zachodzę w głowę, skąd taki nietypowy żargon dla cywila zadomowił się na co dzień w słownictwie Donalda Tuska? Czy nie jest to przypadkiem konsekwencja autentycznego przejęcia się losem byłych esbeków, którym Donald Tuska obiecał przywrócić dawne, wysokie emerytury?
To dość naturalny proces. Człowiek, który z troską intensywnie myśli o jakimś środowisku, mimowolnie przejmuje od nich niektóre typowe cechy. W tym frazeologię. Nie ma w tym krzty winy Donalda Tuska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/633376-kapitulacja-tuska-i-jego-frazeologia