„Jestem z wykształcenia matematykiem, profesorem uniwersyteckim i patrzę na wiele rzeczy w sposób bardziej konkretny. Z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa dla opozycji lepiej jest jeśliby startowano z możliwie największym rozdrobnieniem. Jest to wynik wzoru z rachunku prawdopodobieństwa, że prawdopodobieństwo sumy zdarzeń nie przekracza sumy prawdopodobieństw zdarzeń. Na ogół politycy nie mają nawet elementarnej wiedzy z rachunku prawdopodobieństwa, zresztą dziennikarze również, to nie rozumieją tego, że jeżeli się zrobi jeden front opozycji, to wtedy można przegrać” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Józef Zając, senator Porozumienia.
wPolityce.pl: Kto w imieniu Porozumienia podjął decyzję ws. sojuszu z Agrounią? Widziałem wypowiedź wiceprezesa Państwa partii Michała Wypija dla Interii, w której stwierdził, że ta decyzja kierownictwa partii jest dla niego niezrozumiała i „będzie miała daleko idące konsekwencje”. To sama prezes Sroka zdecydowała o współpracy z formacją Michała Kołodziejczaka?
Józef Zając: Nie, wszystkie takie decyzje są podejmowane wspólnie przez Prezydium, a zatem na pewno nie. Do takich rozmów udziela się zazwyczaj upoważnienia osobie pełniącej funkcję prezesa, przewodniczącego itd. - to ogólne zasady, dotyczące każdej partii.
Czyli Pan jako Członek Prezydium Zarządu Krajowego uczestniczył w podejmowaniu tej decyzji?
Niestety nie byłem na spotkaniu w tej sprawie, ale oczywiście popieram tę decyzję.
Co ma na celu sojusz Porozumienia z Agronią? Myślą Państwo, już jako nowa partia, o samodzielnym wystartowaniu w wyborach parlamentarnych?
Każde ugrupowanie usiłuje uzyskać siłę, pozwalającą na przekroczenie progu wyborczego. To jeden z argumentów na rzecz tego sojuszu, chociaż on nie był za bardzo podnoszony. Rozmowy Porozumienia z Agrounią trwały już jakiś czas i były prowadzone już bardziej na prywatnej stopie przez różnych członków naszego ugrupowania. A co będzie dalej, to zobaczymy – jutro jest spotkanie Prezydium, a później całego Zarządu partii.
Mówi Pan, że ta kwestia przekroczenia progu wyborczego nie była najistotniejsza przy podejmowaniu sojuszu z Agrounią, ale chyba jednak dla Porozumienia, jak i dla każdej innej partii, najważniejsze jest to, by pojawić się w kolejnym parlamencie po wyborach. Porozumienie według wielu sondaży ma około 1 proc. poparcia, wyniki Agrounii są tylko trochę lepsze. Razem to jednak nie daje 5 proc.
To wszystko jeszcze się zmienia. Nie można już wydawać sądów i wyceniać poparcia dla różnych partii, jak to robią rozmaite portale i telewizje. Z moich spotkań w terenie wynika, że wcale nie jest tak źle z poparciem dla Porozumienia.
Jednak jeżeli wiele sondaży różnych pracowni konsekwentnie wskazuje, że wyniki Porozumienia są bardzo słabe, to chyba nie jest tak, że wszystkie są źle przeprowadzone?
No oczywiście, natomiast prowadzę osobiście taką akcję, aby zacząć dyskusję nt. odejścia od systemu d’Hondta, ponieważ on ścina głowy ugrupowaniom, które nie przekraczają ustalonego progu i osoby, które chciałyby głosować na daną partię, mogą to zrobić, ale co z tego, jak później te punkty są zabierane przez inne ugrupowanie przy podziale miejsc poselskich. To jest wręcz straszna metoda.
Trudno jednak liczyć na to, że próg wyborczy zostanie zniesiony przed tegorocznymi wyborami. Jeszcze za prezesa Jarosława Gowina prowadzili Państwo jakieś rozmowy z Polską 2050 i PSL-em, ale na razie nic konkretnego z tego nie wynika, a w międzyczasie zmienił się prezes Państwa partii.
W tej chwili wszystko jest niesamowicie płynne. Najważniejsze jest to, co będzie na scenie politycznej za miesiąc czy półtora miesiąca. Wówczas będzie zupełnie inna sytuacja niż teraz.
A czy w sojuszu Porozumienia z Agrounią nie chodzi po prostu o podbicie stawki negocjacyjnej przed rozmowami z innymi partnerami z opozycji ws. wspólnego startu?
W wielu sprawach decyduje możliwość. Niektórzy politycy zachowują się bardzo dziwnie, że w jednym tygodniu mówią w jeden sposób, a w kolejnym mówią coś zupełnie innego. Proponuję z wnioskami poczekać jeszcze te miesiąc czy półtora. Wtedy będziemy już wiedzieli, jak wygląda sytuacja. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Jestem z wykształcenia matematykiem, profesorem uniwersyteckim i patrzę na wiele rzeczy w sposób bardziej konkretny. Z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa dla opozycji lepiej jest jeśliby startowano z możliwie największym rozdrobnieniem. Jest to wynik wzoru z rachunku prawdopodobieństwa, że prawdopodobieństwo sumy zdarzeń nie przekracza sumy prawdopodobieństw zdarzeń. Na ogół politycy nie mają nawet elementarnej wiedzy z rachunku prawdopodobieństwa, zresztą dziennikarze również, to nie rozumieją tego, że jeżeli się zrobi jeden front opozycji, to wtedy można przegrać.
Jednak jako matematyk oczywiście Pan wie, że jeżeli w wyborach wystartuje partia stworzona przez Porozumienie i Agrounię i nie przekroczy progu wyborczego, to ta sytuacja zaszkodzi opozycji.
Metoda d’Hondta psuje wzór i dlatego jestem jej przeciwny, bo ona wywraca wiele rzeczy. Duże ugrupowania sobie wymyśliły takie coś, żeby nie mieć problemu z małymi partiami.
Progi wyborcze obowiązują też przecież w wyborach do szeregu innych parlamentów na świecie, a także np. w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Tak, jest tak z powodu wygody i lenistwa dużych ugrupowań.
Zapytam jeszcze o kwestię bardziej natury ideologicznej. Porozumienie to partia kojarząca się z liberalizmem, wsparciem dla przedsiębiorców, generalnie z mieszkańcami miast. Z kolei Agrounia to partia odwołująca się do rolników, mieszkańców wsi. Czy to nie jest zbyt egzotyczny mariaż, jak połączyć takie formacje?
Jutro będziemy rozmawiać przez cały dzień o kwestii tego sojuszu. W tej chwili nie chciałbym odpowiadać na takie pytanie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632973-senator-zajac-o-kulisach-sojuszu-porozumienia-i-agrounii