Te słowa mogły paść tylko z ust człowieka naprawdę zaczadzonego nienawiścią. Oto Tomasz Lis, były redaktor naczelny tygodnika „Newsweek”, pozwolił sobie na takie następujące stwierdzenie:
Czasem gdy faszysta zostaje ministrem edukacji to zastanawiasz się czy może nie jest dobrze ze ministerstwo mieści się w dawnej siedzibie gestapo.
Wsłuchajmy się uważnie: oto minister edukacji polskiego demokratycznego rządu zostaje zestawiony, a nawet zrównany z tymi, którzy polską młodzież katowali i mordowali w gmachu na Szucha. Gmachu rzeczywiście strasznym. Tak strasznym, że byli i są ministrowie edukacji, którzy z szacunku dla ofiar niemieckiego bestialstwa nie chcieli tam urzędować, wybierając do codziennej pracy inne gmachy.
W Polsce można już powiedzieć wszystko. Można do tego celu użyć także krwi katowanych i mordowanych przez gestapo Polaków. Nikt nie powie, że to zwykła podłość tak się bawić cierpieniem Kolumbów. Nikt się o tych harcerzy i żołnierzy Armii Krajowej nie upomni. Cisza.
To jest bezczelność w istocie sowiecka. Nie tylko z tej racji, że ordynarnie odwraca znaczenia i instrumentalizuje wszystko, także największe świętości, ale także dlatego, że stanowi dosłowną kopię języka komunistów z okresu powojennego. Oni też nazywali siebie „obozem demokratycznym”, a drugą stronę - czyli AK-wców i także PSL-owców - „faszystami”. Było oczywiście, i jest, całkowicie odwrotnie. „Demokraci” to w istocie zamordyści, a domniemani „faszyści z AK” to prawdziwi demokraci.
W jesiennych wyborach Polska AK naprawdę zmierzy się z Polską z UB. Niezależnie od tego, że po obu stronach są ludzie o bardzo różnych życiorysach. Kłamstwo, które chcą narzucić naszemu narodowi, jest tak samo wielkie jak to, które przynieśli tu ze sobą komuniści. Metody inne, ale cele już mocno podobne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/630348-opozycja-juz-otwarcie-kopiuje-jezyk-komunistow-z-ppr