Jeśli „murzyni” będą mądrzy, staną się „mulatami”, a niektórzy nawet „białymi”. Szczególnym przypadkiem pełnego wybielenia jest Radosław Sikorski.
Wyobraźmy sobie partię czy grupę społeczną, której członkami w większości są osoby czarnoskóre. I tak się składa, że najbardziej niesprawiedliwe, obrzydliwe, niemoralne sądy o tych czarnoskórych wydają politycy, dziennikarze, socjologowie, politolodzy czy komentatorzy o jasnym kolorze skóry. Natychmiast pojawiłby się zarzut o ewidentnym rasizmie, dyskryminacji, nietolerancji i łamaniu praw człowieka. W polskiej rzeczywistości mamy do czynienia z takim samym mechanizmem: po rasistowsku traktuje się jedno z ugrupowań politycznych, jej polityków, jej wyborców i sympatyków. W ten sam sposób traktuje się wyłamujących się z rasistowskiego paradygmatu naukowców, twórców kultury, komentatorów, dziennikarzy czy duchownych.
W Polsce istnieje rasizm, tylko do jego opisu nie używa się kategorii dla rasizmu typowych. Dla uproszczenia przyjmijmy, że ofiary tego rasizmu są „murzynami” i są atakowani przez „białych”. „Murzyni” to obóz patriotyczny, „biali” to najogólniej liberałowie i postępowcy. Z „murzynami” nie prowadzi się debaty na zasadzie wymiany argumentów, tylko stosuje się mechanizmy klasycznego rasistowskiego prześladowania, piętnowania i stygmatyzowania, a planuje dużo więcej.
W Polsce mamy do czynienia z czymś w rodzaju politycznego czy moralizatorskiego rasizmu. Rasizmu, bo wobec „murzynów” używa się typowo rasistowskich argumentów w rodzaju kryteriów wzrostu, wyglądu, gestów czy sposobu bycia. I co? I nic. Po prostu „murzyni” ze swej natury są źli, dlatego zawsze mają przechlapane. To jednak nie wina „białych”, tylko „murzyńskich” genów i skłonności. Taki rasizm, ubrany w szaty politycznej czy ideowej polemiki, jest gładko przełykany. Taki rasizm gości na najbardziej antyrasistowskim forum Starego Kontynentu, czyli w Parlamencie Europejskim i przez niego oraz inne unijne instytucje jest nagminnie stosowany wobec „murzynów” z Polski. W dużym stopniu z udziałem „białych” z Polski.
Gdyby wprost zastosować rasistowskie kryteria i oceny, byłoby wielkie oburzenie, i to na światową skalę. I słusznie. Jeśli rasistowskie kryteria są zawoalowane, nie ma problemu. Ale zgodnie z rasistowską ideologią, sprawcami wszystkich polskich nieszczęść są oczywiście „murzyni”. Okazuje się, że „murzyni” przez ostatnie kilka lat prowadzili dywersyjną działalność w prokuraturze, policji i tajnych służbach, w szczególności w CBA. I tylko większa część sądownictwa oparła się „murzyńskim” zakusom, osądzając sprawiedliwie, czyli po myśli „białych”.
Okazuje się, że najważniejsza w Polsce jest „kwestia murzyńska”, a nie problemy gospodarki, bezpieczeństwa, korupcji czy polityki zagranicznej. Każdy, kto miał jakiekolwiek związki z „murzynami”, powinien być nie tylko prześwietlony i zbadany pod kątem tego, czy nie zaraził się „murzyńskością”. Powstaną specjalne komisje, a najpewniej także trybunały do osądzania i ukarania zbrodni „murzyństwa”.
Do niedawna był kłopot, do jakiej grupy zaliczyć w naszym kraju „mulatów”, czyli konserwatystów (tradycjonalistów) spoza obozu obecnej władzy. Przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. i prezydenckimi w 2020 r. „mulatom” było zdecydowanie bliżej do „murzynów”. Kiedy się jednak okazało, że prawdziwi „biali” spod znaku wielkiego człowieka z Brukseli na białym koniu nie zdołali się uporać z „kwestią murzyńską”, odkryto, że „mulaci” są jednak bardziej biali niż czarni, a nawet większość z nich uległa całkowitemu wybieleniu. I kraj zalała fala miłości do „mulatów”. Niektórzy „biali” zastosowali nawet silne samoopalacze, żeby choć trochę przypominać „mulatów”. Znaleźli się też „biali” otwarcie przyznający się do „mulackich” genów i zgłaszający się na ochotnika do służby u „mulatów”.
Na fali miłości ujawniają się tajni współpracownicy poprzedniego, niesłusznego wcielenia „białych”. Że późno i trochę pod przymusem? Lepiej tak niż wcale, skoro ma to niebagatelne znaczenie dla rodzącej się cywilizacji miłości „białych”. A po przybyciu tego „białego” z Brukseli na białym koniu nie będzie już dzielenia „białych” na tych lekko różowych i całkiem białych. A dla „murzynów” przygotuje się obozy odosobnienia. Z nich niektórzy będą brani na obowiązkową kwarantannę (reedukację). I po przejściu kwarantanny oraz stosownej samokrytyce, otrzymają bardzo skuteczne pumeksy, płyny wybielające bądź wybielające i piorące w jednym, a w ostateczności terapię genową.
Jeśli „murzyni” będą mądrzy, staną się „mulatami”, a niektórzy może nawet dostąpią awansu do „białych”. Precedensy już były, a szczególnym przypadkiem całkowitego wybielenia jest Radosław Sikorski. W ten sposób problem rasizmu zniknie. „Murzyni” nie wyjdą z dobrze strzeżonych obozów (łagrów), więc się o nich zapomni (tak, jakby nigdy nie istnieli). A „mulaci” będą konsekwentnie wybielani, aż prawie wszyscy staną się „biali”. Oporni trafią do obozów dla „murzynów”. I można będzie powiedzieć, że apartheidu i rasizmu nigdy nie było. Przynajmniej takie plany ma ten „biały”, co to przyjechał na białym koniu z Brukseli, żeby rozwiązać „kwestię murzyńską”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/629579-w-polsce-po-rasistowsku-traktuje-sie-jedno-z-ugrupowan