Mój ojciec, niezależnie od miejsca i czasu, w którym by się urodził, zawsze wybrałby walkę o wolność i walkę o solidarność - zapewnił premier Mateusz Morawiecki w swoim cyklicznym podcaście. „Dla niego na pierwszym miejscu stał zawsze człowiek i wspólnota ludzka” - podkreślił.
W środę w Muzeum Powstania Warszawskiego z udziałem m.in. premiera Mateusza Morawieckiego odbyło się spotkanie wokół książki „Dopaść Morawieckiego. Życie doczesne i wieczne Kornela buntownika” autorstwa Bogdana Rymanowskiego.
Premier podziękował w swoim cyklicznym podcaście Rymanowskiemu za to, że „zechciał podjąć się napisania tej biograficznej książki” i „szczególnie podziękować za to, że nie uczynił jej lukrowaną opowieścią, nie wahał się w przedstawianiu trudnych pytań i nie bał się krytycznych ocen”.
Historia pozbawiona pęknięć jest zawsze fałszywa. A biografia mojego ojca i historia Solidarności Walczącej pełna była napięć i nieoczywistych, trudnych wyborów
— ocenił szef rządu.
Przyznał, że nie chce recenzować jego historii, bo dla niego „Kornel Morawiecki to nie tylko polityk, buntownik, opozycjonista, którego wybory mógłby osądzić racjonalnie i z dystansem, to przede wszystkim ojciec”.
Dziś znajduję się w zaskakującej dla mnie roli, bo sprawy, które ja oceniałem z perspektywy dziecka, syna, wyglądają zupełnie inaczej, kiedy ocenia się je z perspektywy Polski. Mogę się nawet przyznać, że w jakimś stopniu byłem zazdrosny o Polskę. W końcu, jako młody chłopak potrzebowałem ojca, a on sam był coraz częściej nieobecny, coraz częściej zajęty działalnością opozycyjną
— przyznał.
Jak mówił, mimo to, że Kornel Morawiecki był „człowiekiem ciepłym i czułym, to miał poczucie, że jest gdzieś z głową w chmurach”.
Te chmury to były marzenia o przywróceniu Polsce niepodległości, o dobrym świecie. W jakimś stopniu musiał mieć w sobie gen szaleńca. Dzisiaj łatwo mówić o tym, że wielki ruch Solidarności wygrał z komuną i że taka była konieczność dziejowa, ale prawda jest taka, że w tamtych czasach dominował raczej geopolityczny pesymizm, a nawet wśród amerykańskich politologów, panowało przekonanie, że z komunistami raczej trzeba się ułożyć, niż ich zwalczać. To przekonanie w jakimś stopniu udzieliło się też części elit solidarnościowych, które po pierwszym okresie entuzjazmu od pomysłu obalenia komuny przeszły do koncepcji paktowania z komuną. Tymczasem mój ojciec pozostał na twardym stanowisku, że wolności się nie negocjuje, że wolność koncesjonowana w ogóle go nie interesuje
— podkreślił premier.
Jak mówił, jego ojciec „zwolennikiem wolności był także w życiu prywatnym, nie zamykał dzieci pod kloszem, ale zostawiał nam sporo swobody i chciał, żebyśmy konfrontowali się z życiem, zamiast go unikać”.
„Ojciec zawsze szukał porozumienia między ludźmi”
Wskazał, że przywiązanie do Polski Kornela Morawieckiego „wynikało przede wszystkim z przywiązania do wolności i solidarności, do dobra i prawdy, a te z kolei wywodził z moralnych i filozoficznych źródeł naszej cywilizacji”.
Dla niego na pierwszym miejscu stał zawsze człowiek i wspólnota ludzka, dlatego też nigdy nie wpadł w pułapkę nacjonalizmu, który stawia swój naród ponad inne narody. Ojciec zawsze szukał porozumienia między ludźmi, niezależnie od przynależności narodowej, dlatego miał w sobie też geopolityczną mądrość. Wiedział, że albo wszystkie narody Europy Środkowo-Wschodniej zostaną wyzwolone albo komuna, inna jakaś ideologia totalitarna, w jakiejś formie przetrwają i się odrodzą
— zaznaczył Morawiecki.
O ile znałem poglądy mojego ojca to sądzę, że wierzył też, że od komuny należy wyzwolić naród rosyjski. Być może ufał w to za mocno. Jestem ciekaw, jaką pozycję zająłby dzisiaj w kontekście wojny na Ukrainie. Pewnie byłby ogromnie zawiedziony tym, jak zachowują się tak zwani zwykli Rosjanie. Pewnie byłby rozczarowany tym, z jaką łatwością poddali się Kremlowi, poddali się Putinowi, ale czy porzuciłby nadzieje na to, żeby i naród rosyjski może kiedyś być prawdziwie wolny? Na pewno nie. Taki był. Jedni nazwą to naiwnym romantyzmem, a ja powiem, że kryje się za tym po prostu głęboka wiara w człowieka
— powiedział szef rządu.
Z tej opowieści wyłania się obraz mojego ojca, który niezależnie od miejsca i czasu, w którym by się urodził, zawsze wybrałby walkę o wolność i walkę o solidarność. Tak, taka jest właśnie prawda, ale to właśnie nie znaczy, że chciałby się urodzić gdzieś indziej, zwłaszcza po napisaniu pracy doktorskiej pojawiły się propozycje z zachodu kontynuowania pracy naukowej nawet na Harvardzie. Wystarczyła jedna decyzja, a jednak został, więc w sumie trzeba powiedzieć, że jeśli nawet od rana do wieczora opowiadał o ogólnoludzkich wartościach, o które mógł się bić w każdym zakątku świata, to przecież opowiadał to w języku polskim i ten język przeniknął zupełnie jego duszę. Już do samego końca, Polsce służył
— zaznaczył premier.
Przyznał, że książka Rymanowskiego jest też dla niego „wielką lekcją”.
Od śmierci ojca minęły długie miesiące, długie kwartały, a ja dzięki oglądaniu go oczyma innych, uczę się go ciągle na nowo. Choć znałem go doskonale, nadal jest dla mnie tajemnicą, którą odkrywam każdego dnia i inspiracją zarówno w życiu politycznym, jak i osobistym
— podkreślił.
Biografia twórcy Solidarności Walczącej autorstwa dziennikarza Bogdana Rymanowskiego jest najobszerniejszą dotychczas wydaną pracą poświęconą działalności zmarłego w 2019 r. Kornela Morawieckiego.
Książka „Dopaść Morawieckiego. Życie doczesne i wieczne Kornela buntownika” ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.
tkwl/PAP/Facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/625724-premier-moj-ojciec-zawsze-wybralby-walke-o-wolnosc