Lewicowo-liberalnej większości w Parlamencie Europejskim nie interesuje prawda na temat sytuacji np. z praworządnością w Polsce; rzetelna wiedza mogłaby podważyć stereotypy i frazesy, w których się poruszają - mówi w rozmowie z PAP prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS.
Pytany, skąd większość eurodeputowanych czerpie wiedzę nt. praworządności w Polsce, Legutko odpowiada:
To nie jest wiedza. To przede wszystkim odruch polityczny. Większość w Parlamencie Europejskim jest mocno lewicowa i federalistyczna. Stąd, instynktowna niechęć wobec konserwatywnego rządu, który musi być przecież „autorytarny”
Zdaniem profesora filozofii UJ, posłowie do PE „nie sprawdzają, jak jest z wolnością prasy, czy istnieje cenzura, jak szerokie spektrum poglądów jest prezentowane w debacie publicznej, jak to wygląda na tle innych krajów”.
To w ogóle nie są kwestie, które ich interesują. Jeżeli rząd jest konserwatywny, to znaczy, że autorytarny. A jak jest autorytarny, to trzyma za twarz media, sędziów i sądy, więc jest niepraworządny. A że rzeczywistość jest zupełnie inna? Tym gorzej dla rzeczywistości. Sędziowie w Polsce szaleją, robią co chcą, a przekaz jest taki, że sędziowie są trzymani za twarz. Jest to siła stereotypu
— ironizuje polski polityk.
Ubolewa jednocześnie nad utrwalaniem się takiego mechanizmu.
Jedno środowisko przekazuje drugiemu takie opinie. Jeżeli się porówna to, co się pisze o Polsce w różnych dziennikach zachodnich, to jest to ten sam przekaz: to samo w „New York Timesie”, w hiszpańskim +El Pais+ i niemieckim „Sueddeutsche Zeitung”. To samo dotyczy polityków. Oni się nie interesują jak jest naprawdę. Im się nie chce. Im zależy na zmianie rządu w Polsce
— przekonuje Ryszard Legutko.
Zwraca też uwagę, że w ostatnich dziesięcioleciach kultura zachodnia uległa skurczeniu, jeśli chodzi o prezentowanie różnych punktów widzenia.
„Główny nurt narzucił swoiste lenistwo umysłowe”
Mamy do czynienia ze stereotypizacją myślenia. Główny nurt narzucił swoiste lenistwo umysłowe, co w przypadku polityków i dziennikarzy przejawia się tym, że nie chce im się wychodzić poza tych kilka fraz, które organizują im myślenie. Nie widzą takiej potrzeby. Ich celem jest zmiana władzy w Polsce, a nie rozszerzenie wiedzy i sprawdzenie jak to jest. Ma być tak jak domaga się ich partia, konstelacja polityczna która rządzi Unią. Gdyby rząd polski należał do tej konstelacji i robił rzeczy okropne tak jak to się działo kiedyś, nikogo by to nie interesowało
— podkreśla europoseł.
Nie chodzi w tym o żadną diagnozę, lecz o rozszerzenie swojego wpływu. Rząd Polski ogranicza ten wpływ. Moja koleżanka z delegacji flamandzkiej, urodzona i wychowana w Burkina Faso, zwróciła uwagę, że w PE obowiązują takie sposoby postępowania z opozycją jak w Burkina Faso, czy Zimbabwe. Moja koleżanka ma rację i co z tego? Ci, którzy tworzą większość w Parlamencie uważają, że skoro nadali sobie łatkę „demokratów”, to im wolno. „Jesteśmy za wolnością słowa, wobec tego macie się zamknąć w imię wolności słowa” - to jest ten sposób myślenia
— ubolewa Legutko.
Zobrazuję to jeszcze jednym przykładem. Jakiś czas temu premier Mateusz Morawiecki w Parlamencie wyjaśniał jak to jest z tym Trybunałem Konstytucyjnym, wyższością porządku konstytucyjnego nad prawem Unii, dawał przykłady orzeczeń w innych krajach. To wszystko było jasne i klarowne. Później przez mównicę przewinęło się 40 osób; każda miała kartkę uprzednio napisaną przez siebie czy przez asystenta i się zaczęło. Równie dobrze pan premier mógłby zacytować „Stepy akermańskie”. Odniosłoby to taki sam skutek
— podsumowuje Ryszard Legutko.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/625521-prof-legutko-wiekszosc-w-pe-chce-zmiany-rzadu-w-polsce