Na wschód od Bugu Polska jest postrzegana jako lokalne mocarstwo i choćby nie wiem jak resztki szarych komórek zwolenników opozycji skwierczały na tę wiadomość, to trudno tego wizerunku RP nie zauważyć. Na wszystkich frontach wojennych Ukrainy słyszałem takie opinie o polskiej armii, jakbym przyjechał tam prosto z gabinetów Piłsudskiego czy z glejtem od Sobieskiego. Jeden major pod Bachmutem znacząco kiwał głową mówiąc, że armia nasza, polska, jest drugą siłą w NATO. Nie wyprowdzałem go z błędu. Inny oficer agitował mnie za Andrzejem Dudą - mnie, człowieka obozu niepodległościowego postrzeganego jako „pisowski” - ukraiński mundurowy przekonywał, że głowa polskiego państwa to prawdziwy mąż stanu. Jeden z pułkowników, opisanych zresztą później w „Tygodniku Sieci”, kilkukrotnie podkreślał, że chce by w tekście o nim podkreślić jego sympatię dla rządu Prawa i Sprawiedliwości i do prezydenta.
Po eksplozji w Przewodowie wśród Ukraińców zapanowało wzmożenie nie dlatego, że - jak twierdzi polska szuria - „chcą nas wciągnąć w wojnę”, ale dlatego, że to wyobrażenie o naszej niemalże mocarstwowej pozycji przełożyło się na wizję polskiej armii idącej - nie żartuję - na Moskwę. „Kiedyż znowu polski ułan będzie walczył ramię w ramię z polskim Kozakiem?” - rzucił mi jeden mundurowy pod Chersoniem. Ładne, romantyczne i nierealistyczne raczej.
Ale Polska jako kraj ekonomicznego sukcesu i politycznej oraz militarnej siły to bez wątpienia podstawowy wizerunek naszego kraju w państwach Dawnej Rzeczpospolitej ale i w Rosji. Moskwa straszy Polską, organizuje przekazy dezinformacyjne paradoksalnie opisując nas jako z jednej strony marionetkę Ameryki, ale z drugiej - jako śpiącego olbrzyma.
Siergiej Naryszkin, często niedoceniany przez ekspertów Dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej, nadał rosyjskiej narracji oficjalny kierunek. Kilka dni temu „poinformował” media, że:
Prezydent RP Duda polecił odpowiednim służbom niezwłoczne przygotowanie oficjalnego uzasadnienia polskich roszczeń wobec Zachodniej Ukrainy (wg RIA Novosti).
Słowem zdaniem Moskali Polska zaraz wkroczy swoją silną armią na zachodnią Ukrainę, którą po prostu anektuje. Komentatorzy rosyjscy podpinają pod to tragiczny incydent w Przewodowie, twierdząc, że nasz kraj zajmie trzy obwody, a jedyny koszt to „traktor” który miał zostać zniszczony w czasie „prowokacji” w Przewodowie. I, tak na marginesie, propaganda Kremla nie wspomina o ludzkich ofiarach eksplozji, bo wiadomo - co tam życie człowieka, traktor to jest dopiero wartość!
O państwach bałtyckich i ich postrzeganiu bezpieczeństwa wręcz nie trzeba się rozpisywać - obrona polskiego Przesmyku Suwalskiego jest kluczowa dla niepodległości tych trzech państw, zaś np. niebo nad nimi chronią polskie samoloty. Zakupy ministra Błaszczaka są tak spektakularne, że nawet opozycja jest przytłoczona ich rozmachem i krytykuje cenę, zapowiada kontrole i audyty, ale nie odmawia im imponujących rozmiarów.
Wizerunek Polski we wschodniej Europie, wizerunek wynikający z politycznej woli i działań reformatorskich oraz przede wszystkim wzmacniania armii - jest niewątpliwym sukcesem Warszawy. Nie poprzestawajmy na tym - poprzez zakładanie instytucji, fundacji, stowarzyszeń i mediów dla naszych przyjaciół między Bałtykiem a Morzem Czarnym, przekujmy to w polityczne, dojrzałe owoce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/624926-armia-i-wojna-polska-na-drodze-do-wielkosci