W tym tygodniu, podczas spotkania ze swoimi zwolennikami w Płocku, Donald Tusk wygłosił następującą frazę: „Każdy kto ponosi odpowiedzialność za brak tych 360 mld zł, stanie przed Trybunałem Stanu”.
Wcześniej Tusk mówił o Krajowym Planie Odbudowy (KPO), więc można się domyślać, że chodzi o zablokowane przez Komisję Europejską środki właśnie z niego, choć wyraźnie nie zgadza się ich wielkość.
Wnioskowaliśmy bowiem o kwotę blisko 35,5 mld euro, co w przeliczeniu na złote daje sumę blisko 159 mld zł (blisko 107 mld zł w grantach i 52 mld zł w pożyczkach), więc jest to kwota o blisko 200 mld zł mniejsza niż ta, którą Tusk wymienił w swej wypowiedzi.
Czyżby aż tak nie orientował się w polskich sprawach, że nie wie, na ile opiewa nasze KPO w ramach unijnego Funduszu Odbudowy?
58 mld euro z polskiego KPO
Polska koperta zawiera bowiem kwotę 58 mld euro, przy czym większość to pożyczki, na które w Polsce nie było specjalnie chętnych, więc blisko 23 mld euro pożyczek mamy ciągle niewykorzystane, a przeliczenie nawet tej kwoty na złote, daje to środki w wysokości 268 mld zł, a więc także kwotę o ponad 90 mld zł mniejszą od tej wymienianej przez Tuska.
Ale nie o wysokość tej kwoty wymienionej przez przewodniczącego Tuska tutaj chodzi, ale o stawianie przed Trybunałem Stanu tych, którzy blokują przekazanie tych środków do naszego kraju.
Otóż wbrew temu o czym opowiadają w tej sprawie politycy Platformy, głównymi inspiratorami blokowania środków z KPO są europosłowie z Platformy i Lewicy i są na to twarde dowody.
Tak naprawdę od ogłoszenia przez ówczesnego przewodniczącego Platformy Grzegorza Schetynę w grudniu 2015 strategii walki z rządem Zjednoczonej Prawicy, która przypomnijmy brzmiała „ulica i zagranica”, w Parlamencie Europejskim rozpoczęły się debaty dotyczące sytuacji w Polsce, oparte najczęściej na kłamstwach, dostarczanych do Brukseli na przez opozycję.
Tym debatom towarzyszyły rezolucje, zawierające sformułowania wręcz szkalujące Polskę, pisane w biurach europosłów Platformy, co udowodnił europoseł Tomasz Poręba, publikując treść jednej z nich z kwietnia 2016 roku z poprawkami naniesionymi przez ówczesnego europosła Rafała Trzaskowskiego (co jest zaznaczone na publikowanym tekście).
Później kiedy pojawił się unijny Fundusz Odbudowy i budżet na lat 2021-2027, a także tzw. mechanizm warunkowości, w rezolucjach tych pojawiały się także akapity żądające od KE zablokowania środków dla Polski.
Wszystkich rezolucji przeciwko Polsce w tym okresie było aż 36, ostatnia została przegłosowana w lipcu tego roku i w niej domagano się już nie tylko blokady środków z KPO, ale także z Funduszu Spójności w ramach wspomnianego już wieloletniego budżetu na lata 2021-2027.
Za tymi rezolucjami jak jeden mąż głosowali wszyscy europosłowie Platformy i Lewicy, a ponieważ należą oni do dwóch największych frakcji tworzących większość w PE, to te rezolucje były regularnie przegłosowywanie.
To właśnie te rezolucje są podstawą politycznej blokady środków z polskiego KPO przez KE, bowiem przewodnicząca Ursula von der Leyen obawia się, że jeżeli zostałaby przekazana pierwsza transza środków do naszego kraju, to być może w PE pojawiłby się wniosek o jej odwołanie, a w konsekwencji odwołanie całej Komisji (zapowiedź złożenia takiego wniosku padła publicznie już po tym jak przewodnicząca KE przywiozła do Polski pozytywną opinię KE o polskim KPO).
Jeżeli więc przewodniczący Tusk, chce kogoś stawiać przed Trybunałem Stanu, to niech weźmie do ręki wydruki głosowań dotyczących przynajmniej kilkunastu rezolucji przeciwko Polsce od lata 2020 roku do lipca 2022 roku i będzie miał twarde dowody w tej sprawie.
Jeżeli więc potraktować poważnie wypowiedź Tuska na spotkaniu w Płocku, to blady strach powinien paść na wszystkich europosłów z Platformy i Lewicy, bowiem to właśnie oni głosowali po wielokroć za blokadą środków nie tylko z KPO, ale nawet z Funduszu Spójności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621763-blady-strach-padl-na-europoslow-po-i-lewicy