„Zbroimy się, jakby to Polska miała najechać Rosję, a przecież tak nie będzie” - mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prof. Roman Kuźniar. Doradca byłego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego do spraw międzynarodowych atakuje rząd PiS, zarzuca mu „niekompetencję”, drwi z zakupów zbrojeniowych i stawia kilka kuriozalnych tez.
„Zbroimy się, jakby Polska miała najechać Rosję”
W ocenie prof. Kuźniara w tej chwili nie ma ryzyka, że Polska padnie ofiarą agresji zbrojnej np. ze strony Rosji. Jak wskazał były doradca Komorowskiego, taki scenariusz można byłoby wyobrazić sobie prędzej przed atakiem Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, przy czym w stosunku do krajów Europy Środkowej byłyby to raczej działania zaczepne niż otwarta agresja.
(…) wydaje się, że Rosji wystarczy wojna w Ukrainie. W tym sensie, że jest wyczerpana, nie stać jej na nową awanturę. W perspektywie wielu lat mamy spokój. Paradoksalnie Polska jest dzisiaj bardziej bezpieczna niż przed 24 lutego
— ocenił dyplomata, dodając, że Putin w ten sposób „przysłużył się Europie” - na wojnie w Ukrainie stracił potencjał do nowych działań zaczepnych.
Pytany o to, czy przed agresją Rosji na Ukrainę Polska byłaby przygotowana na ewentualny atak ze strony Putina, stwierdził, że raczej „bardzo kiepsko”.
Mamy żadne dowództwo na szczeblu politycznym, może nadające się dla wojska defiladowego. (…) Przywódcy są groteskowi, a ich mentalność, jeśli idzie o wojnę, jest bardzo anachroniczna. Pierwszy przykład to gigantyczne, na łapu-capu zakupy czołgów. To sprzęt – czego uczy Ukraina – który na froncie jest pierwszą ofiarą
— przekonywał prof. Kuźniar.
Na dodatek Rosja używa ich ofensywnie, a Polska przecież nie będzie prowadzić ofensywy na Kreml. Czołg z założenia jest sprzętem ofensywnym. W działaniach defensywnych jest bezradny
— mówił dalej, chyba zapominając, że do obrony przed Rosją Ukraina także używa czołgów, przesyłanych m.in. przez kraje europejskie oraz USA. W toku wywodu były doradca Bronisława Komorowskiego będzie określał wiele rzeczy jako „anachroniczne”.
Zbroimy się, jakby to Polska miała najechać Rosję, a przecież tak nie będzie. Do obrony potrzebny jest zupełnie inny sprzęt, na przykład do obrony naszego nieba, której po prostu nie ma. Dopiero teraz o tym się myśli
— podkreśla, dalej nieco mijając się z prawdą, gdyż Polska regularnie modernizuje swoją obronę przeciwlotniczą od co najmniej kilku lat.
Ruszyliśmy na zakupy jak dzieci w sklepie z zabawkami, mamy mieć wszystko najlepsze, choć może to być kompletnie nieprzydatne. Nie wiadomo też, skąd weźmiemy pieniądze, ale z pełnym koszykiem biegniemy do drugiego sklepu, od USA po Koreę Południową
— atakuje Kuźniar, który jeszcze kilkakrotnie wyrazi niezadowolenie, że Polska nawiązuje kontrakty czy to energetyczne, czy zbrojeniowe, głównie ze Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową.
PiS, Kuźniar, czterej pancerni i pies
Zdaniem dyplomaty, Rosję „mamy na jakiś czas z głowy”, więc obecne działania rządu są „histerią”. Za zły stan polskiej marynarki wojennej Roman Kuźniar także obwinia PiS.
Oni myślą trochę w kategoriach czterech pancernych i psa. Różnica w tym, że pancerni byli kompetentni, nie wyłączając psa, na dodatek sympatyczne chłopaki. Oni nie są kompetentni ani sympatyczni, a przy tym autystyczni
— podkreślił. Używanie określenia „autystyczny” czy jakiejkolwiek innej terminologii medycznej odnoszącej się do zaburzeń czy chorób, jest nie tylko anachroniczne, ale w dodatku prymitywne.
Do 24 lutego uprawiali coś w rodzaju strategii autarkii obronnej: będziemy się bronić sami. Trudno było powiedzieć, przy pomocy jakiego sprzętu, bo zakupy były bardzo ograniczone
— rozwodził się dalej Kuźniar, zapominając, że nikt w Polsce nigdy nie mówił o tym, że „będziemy się bronić sami”. Ekspert do spraw bezpieczeństwa narodowego powinien raczej zdawać sobie sprawę, że jeżeli sami nie będziemy wzmacniać swojej obronności, to międzynarodowi sojusznicy również mogą być mniej skłonni do wspierania nas w razie ewentualnej agresji. I dokładnie to mieli na myśli rządzący. Ale „bardzo ograniczone” zakupy były złe, obecne są jeszcze gorsze, bo „histeryczne”.
„Niemców po prostu z premedytacją odpychamy i obrażamy”
Doradca byłego prezydenta wyraża następnie ubolewanie, że „w ogóle nie korzystamy z Europy” w rozwijaniu naszych możliwości obronnych, za to stawiamy na USA.
Przecież Niemcy czy Francja w razie jakiegoś konfliktu powinny z nami jak najściślej współpracować, a my z nimi. Tymczasem staramy się być od Europy jak najdalej, a Niemców po prostu i z premedytacją odpychamy i obrażamy. Jeśli przyjdzie co do czego, Berlin może pomyśleć: czy ci Polacy są naprawdę po naszej stronie?
— pyta rozmówca „Gazety Wyborczej”. Oczywiście, jak zawsze to my jesteśmy źli, i to Niemcy nie mogą być nas pewni. Patrząc na postawę Berlina wobec Ukrainy możemy zaryzykować stwierdzenie, że to raczej Polska mogłaby zastanawiać się, czy ci Niemcy są naprawdę po naszej stronie.
Najwięcej agresji Kuźniar kieruje w stronę byłego już szefa MON, Antoniego Macierewicza, opierając swoje zarzuty wobec tego polityka na niepotwierdzonych informacjach o tym, że do odwołania Macierewicza z urzędu ministra obrony narodowej przyczynił się „sprzeciw sojuszników z NATO”, fake newsach - o tym, że WOT będą „prywatną armią” Macierewicza, czy własnych domysłach - że prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu „chodziło o taką przebudowę wojska, żeby było całkowicie posłuszne władzy”.
Macierewicz przeprowadził czystkę, podobnie jak Stalin pozbywał się swojego korpusu oficerskiego, mając w perspektywie wojnę. Rzecz jasna – jest różnica. Tam generałowie stawali pod ścianą, a u nas szli w odstawkę
— stwierdził.
„Było naprawdę groźnie”
W dalszej kolejności postanowił uderzyć w spotkania PiS z europejską prawicą.
Jeśli przegrywa Putin, wszyscy jego europejscy poputczicy też przegrywają. Gdy skrajna prawica spotykała się w ubiegłym roku w Warszawie pod skrzydłami Kaczyńskiego i PiS, było naprawdę groźnie, bo mieli za sobą Putina, któremu Ukraińcy jeszcze nie wybijali zębów
— stwierdził.
Oczywiście, było naprawdę niebezpiecznie, zwłaszcza, że duża część wspomnianych polityków nawet nie sprawuje lub wcześniej nie sprawowała rządów w swoich krajach, a spotkania dotyczyły głównie współpracy w ramach UE.
Czytając wywiad, można odnieść wrażenie, że jego głównym celem było nie tyle podzielenie się wiedzą i doświadczeniem, które pomoże w budowaniu obronności Polski, ale wyłącznie uderzenie w PiS.
aja/Wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621564-karkolomne-tezy-kuzniara-zbroimy-sie-jakby-to-polska