Nie wiem, czy Donald Tusk dostał nominację obecnego szefa Polskiego Związku Piłki Nożnej, czy może wystarczyło błogosławieństwo niedawnego prezesa Zbigniewa Bońka. Jedno jest pewne. Wczoraj Donald Tusk osobiście ogłosił sensacyjną informację, że został selekcjonerem polskiej „drużyny przyszłości”. Pewnie chodzi już o Mistrzostwa Świata w 2026 roku, które odbędą się w trzech krajach – USA, Meksyku i Kanadzie. Najwyraźniej ducha polityki przeniósł na stadiony sportowe, gdyż pierwszy kształt naszej reprezentacji ma ogłosić jeszcze w tym roku. A więc dosłownie chwilę po ledwie zakończonej walce o tegoroczny światowy prymat w Katarze, co ma nastąpić 18 grudnia, a więc z małym okładem za miesiąc.
Nie chcę wybrzydzać, ani utyskiwać na strategię Donalda Tuska, ale coś mi się wydaje, że nadto spieszy się do osiągnięcia zapowiadanego sukcesu. Cztery lata do największej imprezy piłkarskiej, to prawie tak jak cztery miesiące… dajmy na to do wyborów parlamentarnych. Zapowiadanie zwycięstwa przy stosunkowo dużej konkurencji, tak jakby rywale walkowerem oddawali mecze, jest mocno przedwczesne.
Nie możemy na to wiele poradzić, bo takie DNA ma nasz nowy selekcjoner. Wyprzedza fakty. I zawsze widzi w nich korzystny dla niego obrót. Trochę to przypomina zaklinanie faktów, których przyszłości jeszcze się nie zna. W tym znowu dostrzegam nawyki ze świata polityki, które nie zawsze były tak słodkie jak Donald Tusk sobie wymarzył i jakie zapowiadał. Może na piłce nożnej zna się lepiej niż na polityce. Dlatego życzę mu powodzenia w nowej dyscyplinie, której ze znanym u niego entuzjazmem chce poświęcić wszystkie siły i umiejętności, zdobywane w czasach, gdy nagminnie jako premier „haratał w gałę”.
Nowy selekcjoner z ogromnym wyprzedzeniem ma już szkielet „drużyny marzeń”, która ma osiągnąć poziom, pozwalający nie tylko nawiązać równą walkę z najlepszymi przeciwnikami, ale odnosić nad nimi druzgocące zwycięstwa. Stąd moje życzenie: „Donaldzie, ty nad poziomy wylatuj”.
Czy będzie to charakterystyczny, a zarazem typowy dla najlepszych selekcjonerów team, stanowiący symbiozę doświadczenia z młodością? Zobaczymy po ogłoszeniu wytypowanej już przez Donalda Tuska szerokiej kadry, liczącej 20 zawodników. W swoim pierwszym wystąpieniu nowy selekcjoner zdradził, że wśród pierwszych wybrańców nie ma zawodników, którzy liczyliby więcej niż 40 lat. Ważne, że są wśród nich wybitni zawodnicy – jak powiedział selekcjoner - „z fajnym doświadczeniem na Zachodzie”.
To powinno zaprocentować i przepoić drużynę duchem zwycięstwa. Szczególnie w przypadku tych, którzy grali w lidze niemieckiej albo belgijskiej, czyli w Berlinie lub Brukseli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621484-donald-tusk-w-roli-selekcjonera-druzyny-marzen