Nie możemy wykluczyć, że Białoruś oraz Rosja będą chciały jeszcze raz odwrócić naszą uwagę, pokłócić nas wewnętrznie i wywołać podziały - powiedział w poniedziałek wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
Wiceszef polskiej dyplomacji był pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia, na ile poważne dla Polski jest zagrożenie ze strony Białorusi i Rosji.
Wiceminister przypomniał, że w ubiegłym roku doszło do kryzysu imigranckiego na granicy z Białorusią.
To w zeszłym roku miało wywołać kryzys, który miał nas osłabić przed realną fazą wojenną, jaką wówczas planowała Moskwa. Dzisiaj nie możemy wykluczyć, że tego typu scenariusze będą powtarzane. Nie możemy wykluczyć, że Białoruś oraz Rosja będą chciały jeszcze raz odwrócić naszą uwagę, pokłócić nas wewnętrznie i wywołać podziały
— mówił.
Jego zdaniem, część polskiej opozycji znowu będzie chciała stawać przede wszystkim po stronie tych, którzy próbują destabilizować rzeczywistość.
Jak dodał, Polska musi zabezpieczyć się przed takimi scenariuszami.
Jak widać ogrodzenie zbudowane na granicy z Białorusią skutecznie zniechęciło Białoruś i migrantów do szturmowania polskiej granicy, jednocześnie jest bezpiecznie (…). Niestety jest też granica z Obwodem Kaliningradzkim. Nie możemy wykluczyć, że czy to zimą czy wiosną, także Rosja będzie chciała kontynuować tego typu agresywną politykę
— powiedział Przydacz.
Zaznaczył, że Polska nie notuje obecnie zagrożenia militarnego ze strony Białorusi.
Na pewno będzie też oddziaływanie na przestrzeń medialną i publiczną. O to w tym wszystkim też chodzi. O to, żeby wywołać wewnętrzne podziały, aby nas osłabić i sprawdzić, kto ewentualnie jest po polskiej stronie skory do przyjmowania rosyjskich argumentów
— dodał.
Negocjacje ukraińsko-rosyjskie?
Marcin Przydacz odnosił się również do głosów, które pojawiały się w przestrzeni publicznej, jakoby Ukraina powinna negocjować z Rosją.
Pamiętajmy, że wokół tej wojny, toczy się też wojna informacyjna. Jest jasne, że strona rosyjska poprzez swoje proxy, też częściowo różnego rodzaju naiwnych komentatorów będzie chciała rozmiękczać to twarde stanowisko ukraińskie
— wskazał.
Ja sobie nie wyobrażam widząc do tej pory prezydenta Bidena, żeby on na kogokolwiek pokrzykiwał. Zresztą z pozycji prezydenta Stanów Zjednoczonych naprawdę nie trzeba krzyczeć. Te argumenty są na pewno brane pod uwagę przez wszystkich na świecie, jakkolwiek by prezydent Stanów Zjednoczonych tego nie mówił
— dodał, odnosząc się do doniesień jakoby administracja Joe Bidena nieoficjalnie zachęcała Ukrainę do zasygnalizowania otwartości na negocjacje z Rosją.
„Nie można doprowadzić do przedwczesnych negocjacji”
Wiceszef MSZ zaznaczył, że „nie jest wielką tajemnicą, że w Stanach Zjednoczonych i wielu innych państwach toczą się debaty i dyskusje, jak ewentualnie potoczy się scenariusz tej wojny”.
Z jednej strony wspieramy Ukrainę i Stany Zjednoczone również nie zaprzestały. Wręcz przeciwnie, zwiększają pomoc militarną dla Ukrainy. Ale z drugiej strony zadaniem analityków i dyplomatów jest próba rozrysowania tych scenariuszy
— mówił Przydacz.
My w Polsce uważamy, że nie można doprowadzić do przedwczesnych negocjacji, czy jakiegoś przedwczesnego parapokoju, bo dla Władimira Putina i władz na Kremlu będzie to tylko przerwa w ich tzw. „specjalnej operacji”, tak jak było dotychczas. Historia nas tego nauczyła
— dodał.
Władimir Putin próby negocjacji odbiera jako słabość i na tym ugrywa czas po to, aby odnowić swoje możliwości militarne i zaatakować jeszcze raz. Jego cel jest jasny
— podkreślił.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/621088-bialorus-i-rosja-zagroza-polsce-wiceszef-msz-nie-wyklucza