Mykoła w pierwszej minucie programu informacyjnego, gdy 24 lutego zobaczył zniszczenia po rosyjskich ostrzałach, już wiedział. Klął, bo wiedział. Po 24 latach emigracji w Lizbonie trzeba było rzucić wszystko i pojechać na Ukrainę, jak najszybciej, nim mu kacapy zajmą i zdewastują kraj. Czwartego dnia inwazji był gotowy, wsiadł w samochód i gnał przez calusieńką Europę, trzy tysiące kilometrów, do swojej ojczyzny. Nie mówi, że klął, ale wiemy, że klął, bo to facet w gorącej wodzie kąpany, energiczny, wulkan determinacji. Pędził przez kontynent przez dwie doby, drzemał w samochodzie. Ćwierć wieku na obczyźnie, ale jak mówił nam na wojskowych pozycjach w obwodzie zaporoskim, Ukraina to jego kraj, jego ziemia, jego demokracja i po prostu nie ma gadania - trzeba o nią walczyć.
Mykoła prędkość przekraczał często, ale na policyjny patrol natrafił dopiero w Polsce, w Krakowie. To była przecież jeszcze zima, chłodno, Mykoła ubrany po portugalsku, czyli bez ciepłej odzieży, mówi chłopakom po ukraińsku, że wojna, że jedzie, armia, Rosjanie. Polscy policjanci byli młodzi, tutaj mogliby wlepić mandat, ale zamiast tego uścisnęli kierowcę, a jeden z mundurowych dał mu swoją kurtkę, na nocne chłody. Gdybyż wiedział ile dobrego zrobił! Policyjna kurtka zawędrowała na Ukrainę, towarzyszyła Mykole w kolejkach, w podróżach, wreszcie - wczesną wiosną, trafiła z nowym właścicielem na front. Mykoła szybko został komandirem swojego oddziału, walczył m.in. w obwodzie zaporoskim, w leśnym okopie siedział pod ostrzałami, niejednokrotnie w polskiej, policyjnej kurtce. Komandir ma ją do dziś - z chęcią pokazuje ją ekipie telewizji wPolsce.pl, gdy spotykamy go na pozycjach wojskowych w obwodzie zaporoskim.
zatrzymała mnie policja i dali mi prezent - policyjną bluzę. Darowali mi mandat! Jestem tym policjantom wdzięczny. Super chłopaki. Można powiedzieć: bracia! (…) Dostałem kurtkę, chłopaki z policji są super, bardzo mi pomogli.
Spotkała się ukraińska gorliwość z polskim etosem. Kto jak kto, ale polski mundurowy rozumie czym jest obrona ojczyzny, siła wyższa, najwyższa konieczność. A iluż Ukraińców pamięta miliony polskich wyrazów sympatii i zrozumienia?
Drobny gest - policyjna kurtka - zaowocował nie tylko ogrzaniem ukraińskiego żołnierza, ale też dozgonną życzliwością. Akt życzliwości w czasie największej wojennej grozy działa wielokrotnie silniej niż w zwykłych czasach. Tak Polacy budują relacje ze wschodnim narodem, ale też sami pokazują, że kod kulturowy w nich nie umarł. Mykoła żyje, ma się dobrze. Dziś dostał link do programu ze swoim udziałem. W wywiadzie opowiada o wojennych losach, o psie Kepie, który pomaga im przeżyć ostrzały rakietowe, wreszcie o polskich policjantach.
Jeśli dobrzy policjanci z Krakowa wysłuchają podziękowania Mykoły, niech się odezwą (adres mail: wpolsce (małpa) fratria.pl). Poza kurtką i darowaniem mandatu można ukraińskim sojusznikom przesłać za naszym pośrednictwem kolejne słowa wsparcia.
ZOBACZ JAK MYKOŁA WSPOMINA SPOTKANIE Z KRAKOWSKIMI POLICJANTAMI:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619590-zamiast-mandatu-dostal-kurtke-przydala-sie-na-froncie