Trzeba uderzyć w tarabany, bo potrzebna nam wielka mobilizacja; jest swego rodzaju cudem, że w sytuacji ogromnej przewagi drugiej strony w mediach byliśmy w stanie to przełamać przed siedmiu laty i zdobyć władzę - mówił w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński.
„Dzisiaj też trzeba uderzyć w tarabany”
Podczas spotkania w Kraśniku lider PiS odwołał się do ostatniej zwrotki polskiego hymnu mówiącej o „biciu w tarabany”.
Wtedy, podczas zapomnianego dziś powstania wielkopolskiego z 1806 r. biły w tarabany wkraczające tam wojska polskie będące częścią armii Napoleona
— przypomniał Kaczyński.
Dzisiaj też trzeba uderzyć w tarabany, bo potrzebna jest nam wielka mobilizacja, bo wisi nad nami wiele niebezpieczeństw
— podkreślił prezes PiS. Jak wskazał „mamy z jednej strony wojnę, za nami po trosze trwający jeszcze covid, mamy także niebezpieczeństwa związane z tym, co może nieść z sobą perspektywa zwycięstwa naszych politycznych przeciwników, którzy mają bardzo wiele wad”.
Jak kontynuował „w ostatnich dniach została przypomniana jedna ich wada”.
Została przypomniana na życzenie samego Donalda Tuska, ale tu nie chodzi o jakąś jedną torbę z sumą, która przy innych sprawach może uchodzić za drobną. Ja zresztą nie wiem, czy ta torba rzeczywiście była, czy to wszystko prawda, bo ten człowiek, który tak zeznaje, nie jest specjalnie wiarygodny
— mówił Kaczyński.
W poniedziałek tygodnik „Newsweek” napisał, że Marcin W. zeznał w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Marek Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji „Sowa i Przyjaciele” wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a „prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa” w tej sprawie.
We wtorek Donald Tusk, odnosząc się do publikacji „Newsweeka” dotyczącej zeznań W. stwierdził, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u. Uznał też Marcina W. za wiarygodnego świadka.
W reakcji na słowa szefa PO minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział upublicznienie protokołów dotyczących zeznań Marcina W. Zostały one opublikowane na stronie Prokuratury Krajowej w środę wieczorem. Wynika z nich m.in. że Marcin W. zeznawał (w 2017 i 2018 r.) iż wręczył łapówkę w wysokości 600 tys. euro M.T., „synowi byłego premiera”. Miało to mieć miejsce w 2014 r. i jak zeznawał Marcin W., pieniądze włożył do reklamówki ze sklepu Biedronka, a miała to być „prowizja za zgodę” ówczesnych władz na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji. Michał Tusk oświadczył w środę, że to „totalne bzdury”.
Rzecz w tym, że ta torba może być rzeczywiście symbolem. Ostatnio została zawieszona przez naszych działaczy młodzieżowych na klamkach wielu biur poselskich naszych przeciwników. To jest takie przypomnienie, że rządy koalicji PO-PSL, to były rządy wielkich nadużyć - takich, przy których 600 tys. euro to, jak Rosjanie mówią, +czepucha+, czyli kogut, ale oni używają tego w ten sposób, że to nic nie znaczy, to coś nieważnego
— ocenił w niedzielę Kaczyński.
Prezes PiS wymienił w tym kontekście m.in. „aferę vatowską”.
Gigantyczne pieniądze, które wypływały z polskiego budżetu (…) to było wyciąganie pieniędzy z naszych kieszeni, obywateli
— mówił. Jak ocenił tego rodzaju afer było wtedy więcej i „to jest wszystko kartoteka tej formacji, która dzisiaj tak bardzo stara się o władzę i jednocześnie nas nieustannie atakuje próbując z naszej formacji zrobić formację nadużycia”.
Tymczasem według prezesa PiS „manipulowanie i oszukiwanie nie było czymś nadzwyczajnym, to była treść polityki” poprzedniej koalicji, gdy było ona przy władzy.
Jest swego rodzaju cudem, że w sytuacji ogromnej przewagi drugiej strony w mediach byliśmy mimo wszystko w stanie to przełamać przed siedmiu laty i zdobyć władzę na dłuższy okres
— ocenił w związku z tym Kaczyński.
„Trzeba przekonywać ludzi, którzy są po tamtej stronie”
Lider PiS podczas niedzielnego spotkania powiedział, że ich oponenci polityczni twierdzą, że w Polsce jest dyktatura.
Jednocześnie jest potężna opozycja, która się nazywa totalną, bezpośrednio współpracuje z innymi państwami, na forum Parlamentu Europejskiego głosuje bardzo często przeciwko elementarnym polskim interesom, wzywa do tego, żeby Polsce nie dawać pieniędzy i funkcjonuje legalnie, nikt jej nie prześladuje. Bardzo często organizuje agresywne demonstracje, różnego rodzaju ataki, policjanci zachowują się, łagodnie mówiąc, jak trusie w stosunku do tych demonstrujących. Bardzo rzadko się zdarza, żeby w końcu, już bardzo prowokowani podejmowali jakiekolwiek działania
— zwrócił uwagę Kaczyński.
Pytał, w jakiej dyktaturze na świecie działa taka opozycja i to opozycja, która mówi, że za chwilę przejmie władzę.
W jakiej dyktaturze na świecie, proszę mi powiedzieć, jest tak, że opozycja działa legalnie, z pełną swobodą ogłasza, że jest totalna i jednocześnie dąży do zdobycia władzy i twierdzi, że tą władzę przejmie? Uczciwie mówiąc, w ramach mechanizmu demokratycznego, może ją przejąć
— mówił prezes PiS.
Ale to nie wszystko. Przecież opozycja w Polsce ma wielki kawał władzy, jeżeli wziąć pod uwagę, że w Polsce przecież administracja państwowa składa się z rządowej i samorządowej, to w tej samorządowej ogromną część władzy, szczególnie w dużych miastach, i w ogóle w miastach, ma opozycja, czyli we władzy uczestniczy. I to powtarzam władzy często bardzo mocniej. Znów pokażcie mi państwo dyktaturę czy system autorytarny, gdzie tak jest. Nigdzie tak nie ma i po prostu nie może być, bo to jest sprzeczne z samą definicją tego ustroju
— wskazał Kaczyński.
Zwrócił uwagę, że opozycja, jeżeli chodzi o środki masowego przekazu ma „zdecydowaną przewagę”.
Gdzie tak jest, żeby w państwie, nawet miękkiego autorytaryzmu, przewaga w mediach była po stronie przeciwników władzy
— dodał.
Zastanawiał się, „w jakim to systemie dyktatorskim sądy są podporządkowane opozycji”.
Tylko ktoś, kto jest, proszę wybaczyć, kompletnym idiotą może uwierzyć, że w Polsce jest dyktatura, a wielu wierzy
— powiedział prezes PiS.
Jak mówił, „tych ludzi, którzy nie dali się jednak ponieść skrajnej nienawiści, a są po tamtej stronie, jest sporo”.
Trzeba ich przekonywać. To jest zadanie każdego z nas. Każdego, kto nie chce, żeby w Polsce doszło do naprawdę wielkiego nieszczęścia. To jest wielka potrzeba chwili obecnej, bo do tych gróźb, które wiszą nad Polską trzeba dołączyć jeszcze jedną, taką naprawdę strasznie poważną, otóż nam po prostu grozi w tej chwili utrata niepodległości
— ocenił.
Jeżeli koncepcja, którą Niemcy głoszą wprost, wcześniej ją realizowali, ale nie głosili wprost, mówię o pani Merkel, a obecny kanclerz Niemiec Scholz już to mówi wprost, że ma powstać państwo europejskie, pod przywództwem Niemiec i to zapewni Niemcom znacznie światowe. To oznacza, że my i inne narody Europy, może wyjąwszy Francję, która też chce w tym uczestniczyć, tak naprawdę niepodległość i tak już mocno ograniczoną przez działanie Unii Europejskiej, stracą
— wskazał.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/619346-prezes-kaczynski-potrzebna-jest-nam-wielka-mobilizacja