Tusk mówi wprost, że chce odsunąć PiS od władzy i jest w tym „zdeterminowany na maksa”. Lepiej, że „jest w stanie oddać życie”, by dać swoim wnukom możliwość życia w Polsce bez PiS. Ale zastanówmy się, po co będzie mu potrzebna ta Polska bez PiS? Słuchałem szefa PO dosyć uważnie i nie usłyszałem nawet pół zdania, że np. poprawi jakość życia swoich rodaków. Że po to chciałby władzy.
Słyszałem za to, że „oni” będą siedzieć. I, że „Trybunał Stanu to jest pieszczota”, Tusk nikogo więc nie będzie pieścił, będzie wsadzał. Padały już nazwiska, których zebranie na jedną listę (do wsadzenia) pokazuje prawdziwe intencje „wielkiego wsadzającego”. Tusk na pewno chciałby wsadzić prof. Adam Glapińskiego, prezesa NBP, który w tym niezwykle trudnym czasie jednak potrafi zadbać o stabilność polskiej waluty. Była też mowa o niedawnym prezesie TVP Jacku Kurskim, który spowodował, że szczelny kordon medialny wokół Tuska pękł, a widzowie w końcu mają realny wybór w dostępie do informacji. Słyszałem, że szef PO ma też jak najgorsze zdanie o prezydencie Andrzeju Dudzie, który wyrasta na lidera ponadregionalnego, a jego determinacja we wspieraniu walczącej Ukrainy jest odnotowywana w każdym zakątku świata. Pewnie dostanie się też Jarosławowi Kaczyńskiemu, który kierując obozem dobrej zmiany przeprowadza w Polsce konieczne zmiany i sprawia, że ludziom (nie tylko elitom) po prostu żyje się lepiej.
No to wyobraźmy sobie teraz, jak wyglądałaby Polska, gdyby nawet tylko te cztery osoby zastąpili nominaci Donalda Tuska. A w zasadzie, nie musimy sobie tego wyobrażać, wystarczy sobie nieco odświeżyć pamięć. Zachęcam, bo właśnie Tusk i jego przyboczni robią wszystko, byśmy tę niedaleką historię traktowali jak niebyłą.
Gdy do słów i zakusów Tuska na powszechne wsadzenie dodamy choćby słowa Tomasza Siemoniaka, wiceprzewodniczącego PO, byłego szefa MON o „silnych ludziach”, którzy mają prof. Glapińskiego wyprowadzić, to dopiero wtedy rysuje nam się reżim. Zemsta będzie krwawa, bezlitosna. To czysta nienawiść za to, że pokazali Polakom, iż można inaczej, podmiotowo i z atencją dla grup społecznych masowo poprzednio wykluczanych. To trudne, ale da się.
Ktoś powie, że straszę reżimem po wypowiedziach jednego człowieka. Po pierwsze, Donald Tusk jest najważniejszą dzisiaj postacią po stronie opozycji. Po drugie, myli się ten, kto uważa, że nie znajdą się pomocnicy w budowaniu nowego reżimu. Już dzisiaj warto odnotować słowa Jerzego Wenderlicha, byłego wicemarszałka Sejmu z SLD, który w rozmowie z Wprost „wskazuje jedynie pomysł”, aby „zablokować pewnej grupie polityków PiS paszporty, by nie mogli uciec za granicę przed odpowiedzialnością”.
Bądźcie państwo rozsądni. Przeanalizujcie sobie te słowa sami, niech przypomną się za rok przy wyborczej urnie. By nie okazało się, że dopiero wtedy uznacie, że „reżim” PiS to była pieszczota przy tym, co szykuje Tusk.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/617866-nie-rozsmieszajcie-mnie-prosze-gadaniem-o-rezimie-pis