Jak za 2 miliony nabyć spółkę wartą 120 milionów? Dziennikarze „Gazety Krakowskiej” Paweł Zastrzeżyński i Marcin Mamoń przyjrzeli się sprawie nieprawidłowości przy realizacji Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej. Śledztwo prowadzi Prokuratura Regionalna w Krakowie, a akta liczą już 310 tomów, każdy po ok. 200 stron.
CZYTAJ TAKŻE:
Afera w Małopolsce
Przypomnijmy, że projekt ten zakładał budowę własnej sieci światłowodowej oraz wykorzystanie istniejącej infrastruktury operatorów telekomunikacyjnych. Celem było zapewnienie do końca 2014 roku dostępu do usług szerokopasmowych 90 proc. gospodarstw domowych oraz 100 proc. instytucji publicznych i przedsiębiorstw w Małopolsce. Chodziło szczególnie o obszary zagrożone tzw. wykluczeniem cyfrowym. Do nowoczesnej technologii dostęp miało zyskać m.in. 300 szkół. Całkowity koszt projektu był szacowany na 192 miliony złotych, z czego ok. 64 milionów miała dać Unia Europejska, a wkład własny miał wynosić kolejno: ok. 200 tysięcy w roku 2012, 22 miliony w 2013, 31 milionów w 2014 i ok. 10 milionów w 2015 roku. W aferze miliony straciła UE, budżet państwa, ale też zwykli inwestorzy, których kosztowało to majątek całego życia.
Jak wskazują dziennikarze „Gazety Krakowskiej”, jedyny udziałowiec Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej, którym było Województwo Małopolskie, sprzedało ją anonimowej spółce Hyperipon SA, kontrolowanej przez podejrzewanego o korupcję przy prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw biznesmena Andrzeja P.
Jej prezesem był z kolei Tomasz Sz. - działacz Unii Wolności, potem wiceprezydent Krakowa, w końcu poseł PO, przeciwko któremu toczyło się wówczas śledztwo w sprawie niegospodarności zarządu Krakowa. Chodziło m.in. o przyjmowanie łapówek
— czytamy w „Gazecie Krakowskiej”.
Była to jedna z największych afer w Małopolskim Urzędzie Marszałkowskim, którym zarządzał wówczas marszałek Marek Sowa, dziś poseł Platformy Obywatelskiej.
Konkurs dla inwestorów
Spółka MSS została powołana w 2011 roku, a prezesem zarządu, z rekomendacji Marka Sowy, został Sławomir Kopeć. „GK” wskazuje, że „wkład pieniężny Województwa to 750 tys. złotych plus tzw. dokumentacja techniczna o wartości ok. 1,2 miliona złotych. Jak się z czasem okazało, nikomu do niczego niepotrzebna. Stała się przedmiotem szczegółowego śledztwa CBA”.
W listopadzie 2011 roku samorządowcy publicznie zaprosili potencjalnych inwestorów do konkursu.
Wszystko jest procedowane w ominięciu ustawy o zamówieniach publicznych. W pierwszym etapie zgłasza się osiem podmiotów: HUAWEI Polska sp. z o.o., Telekomunikacja Polska SA, Telekom sp. z o.o., MNI Telecom SA, Polkomtel SA, Telekomunikacja SA, Netia, Telefonia Dialog SA. (…) Ostatecznie na placu boju pozostały jedynie Telekomunikacja Polska SA z siedzibą w Warszawie (Orange) i MNI Telecom SA z siedzibą w Radomiu
— wyjaśniono dodając, że spółka z Radomia słynęła wówczas z loterii SMS-owych i zarabiała na numerze telefonicznym 0700. Dziennikarze zwrócili uwagę, że „w czasie podejmowania decyzji o wyłonieniu oferenta, sprzedający nie daje gwarancji, że firma, która wygra, otrzyma zapowiadane 64 mln zł dotacji z Unii Europejskiej. Taki przynajmniej jest oficjalny przekaz”. To spowodowało, że z gry wypadła Telekomunikacja Polska. Okazuje się, że dla MNI Telecom SA niepewność unijnej dotacji nie była problemem, bowiem - według jednej z notatek CBA - „prezes spółki i znany od kilku lat prokuraturze były wiceprezydent Krakowa Tomasz Sz., miał nie tylko ‘pełen dostęp do dokumentów spółki MSS i wiedzę na temat sytuacji spółki’, ale ‘ww. wiedzę mógł wykorzystać, przygotowując ofertę’”.
Wkrótce o radomskiej spółce zrobiło się głośno po zarzutach przyjmowania łapówek i prania brudnych pieniędzy m. in. przy prywatyzacji LOT-u i STOEN. Pojawiła się także kwestia przejęcia komorniczego na majątku grupy MNI na wniosek TP SA. Komornik zajął konta spółki na kwotę 58 mln zł - „to mniej więcej tyle, ile spółka MNI miała otrzymać z dotacji unijnych dla MSS, którą właśnie nabyła” - zwracają uwagę dziennikarze „Gazety Krakowskiej”.
W aferę, jak wskazują dziennikarze, uwikłani byli nie tylko samorządowcy i politycy PO ale też… znajomy gangstera „Perszinga” i ludzie dawnych służb.
Zarząd nie mógł nie wiedzieć
Zarząd województwa, na czele z Markiem Sową, nie mógł nie wiedzieć o złej kondycji finansowej radomskiej spółki - mieli obowiązek śledzić negocjacje i czytać protokoły z posiedzeń zespołu.
Nie mogli też nie zauważyć, że pod cytowanym protokołem zabrakło podpisu przewodniczącego zespołu, a zarazem członka ZWM (nazwisko do wiad. red.). Dzisiaj ten człowiek przyznaje, że został odwołany w wyniku różnicy zdań z Sową. „Znając wewnętrzne układy i mechanizmy podejmowania decyzji, mogę się domyślić, że to było na prośbę marszałka”
— czytamy w artykule.
W 2012 roku Małopolska Sieć Szerokopasmowa została zgłoszona do nabycia za 2,5 mln złotych. Pod uchwałą podpisani są ówcześni i wciąż aktywni politycy Platformy i PSL: Marek Sowa, Roman Ciepiela, Wojciech Kozak, Stanisław Sorys i Jacek Krupa. Jak podkreślają dziennikarze, „każdy z nich jest odpowiedzialny za oddanie MSS w prywatne ręce i utratę kontroli nad wojewódzką spółką”.
Przejęcie Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej
Ostatecznie spółka trafiła do mało znanej Hyperion SA.
Firma zgłosiła się dwa dni po zakończeniu pierwszego przetargu i tak, jak wcześniej MNI, nie miała żadnej konkurencji. Oferent wymógł na sprzedającym zmiany w umowie, niezgodne z przedstawioną ofertą nabycia udziałów, uzależniając sfinalizowanie transakcji od tego, „czy spółka MSS podpisze umowę o dofinansowanie projektu ze środków unijnych”. Tak przynajmniej wynika z ustaleń CBA
— wskazano w artykule. Jak dodano, tego samego dnia Prezesem Rady Nadzorczej Hyperion SA został Tomasz Sz., prezes MNI Telecom.
Kopeć, prezes MSS, niemal natychmiast składa na ręce Dyrektora Departamentu Funduszy Europejskich, Piotra Szymańskiego, wniosek o dofinansowanie MSS. Pismo podpisał Hubert Guz, zastępca Szymańskiego. Na zaledwie kilkustronicowym dokumencie znajdujemy aż 14 zastrzeżeń. Czytamy, że „w wyniku przeprowadzonej oceny stwierdzono błędy/braki informacyjne w złożonej dokumentacji” i że „nawet jeśli dojdzie do wybudowania sieci, to nie wiadomo, jak będzie ona finansowana”
— podkreślono.
Później są łapówki, zabrane ludziom pieniądze, unijne fundusze i „obligacje”.
W marcu 2017 r. Zarząd Województwa uznaje projekt za niefunkcjonujący, tj. nieukończony. Bardzo negatywnie ocenia działania urzędników w tej sprawie Najwyższa Izba Kontroli. W adresowanym do Marszałka Sowy piśmie pokontrolnym czytamy, że całe przedsięwzięcie „było nierzetelnie przygotowane, a jego koncepcja ulegała zmianom bez uzasadnienia (…). Sprzedano udziały w MSS przy odrzuceniu korzystniejszej pod względem finansowym oferty”. Zarzutów jest znacznie więcej
— wskazują dziennikarze „GK” dodając, że obecnie, politycy uwikłani w sprawę, mają się świetnie i dalej żyją „z polityki”, a najwięcej stracili na tym zwykli ludzie, którzy kupili „obligacje”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/617256-gk-odkrywa-kulisy-malopolskiej-aferyco-podpisal-posel-po