Siedmiotomowa praca Jana Kucharzewskiego (1876-1952) „Od białego caratu do czerwonego”, pisana przez jedną z dekad międzywojnia, omówiona była bardziej wnikliwie przez intelektualistów amerykańskich niż polskich. W USA, w okresie powojennym, posłużyła do sformułowania antykomunistycznych i antysowieckich argumentów, dowodząc z erudycją i źródłoznawstwem zawstydzającym najlepsze anglosaskie nazwiska, że komunizm nie jest zaprzeczeniem rosyjskiego ducha, ale że z esencji Rosji wynika. Ta „teoria kontynuacji” pomagała Richardowi Pipesowi, swojego czasu współtwórcy antysowieckiej polityki Ronalda Reagana, zrozumieć Kreml w wydaniu czerwonym, a dzisiaj opus magnum polskiego historyka pozwala przejrzeć Rosję postsowiecką.
Ale w tak rozległej pracy kryje się więcej tez niż tylko tytułowa - że carat „biały” znalazł adekwatnego następcę w rządach „czerwonych”. Jednym z wniosków, jakie Kucharzewski wysnuł po przebadaniu tysięcy źródeł rosyjskich, było także to, że potworek rosyjskiej myśli politycznej wyrósł na niemieckiej paszy intelektualnej.
Na około 3000 stron polski historyk prześledził narodziny, wzrastanie i zmaterializowanie się idei rosyjskich elit intelektualnych i niemieckie inspiracje dostrzegał tu w fundamentalnych sprawach. Absolutnie nie wyczerpuje tego truizm, że „Marks był Niemcem”, bo badacz dostrzegł w Rosji cały mechanizm kopiowania niemieckich wzorców. Autor stwierdził nawet, że „cechą umysłową [rosyjskiego] narodu [jest] naśladowniczość”. Zaznaczając, że także europejski katolicki konserwatyzm był inspiracją np. dla słowianofilów (de Maistre), ale to Niemcy swoimi dziełami, sporami i rewolucjami (nawet nieudanymi jak w 1848 r.) kształtowali elity wschodniego Imperium. Okcydentaliści - ci, którzy nie widzieli w Rosji ratunku cywilizacji, lecz śmietnik ludzkości, także odkrywali swoje wizje przebudowy imperium po wyjeździe z kraju - właśnie do Niemiec.
Mamy więc dwa korzenie, dwa motory przemian Rosji - słowianofilii i ich następców chwalących „wyjątkowość” Rosji i zapadników, którzy chcieli kraj zwesternizować (ale w dziwaczny, utopijny sposób). Tym pierwszym Kucharzewski przypisuje naiwne kopiowanie idei „plemia teutońskiego”:
Niemiecka filozofia idealistyczna dała szkołę, język, styl nauce słowianofilskiej, dała uczoną formę, w którą słowianofile przyoblekali swą narodową megalomanię i imperializm państwowy.
Historyk na kilku tysiącach stron swojej przełomowej pracy wyłapuje te niemieckie źródełka w rosyjskim myśleniu:
Wczesny nacjonalizm południowo-słowiański był szkołą nacjonalizmu moskiewskiego, tak jak później słowianofilstwo moskiewskie, przebierające się w kostium narodowy, było kopią teorii nacjonalistycznych niemieckich. Dążenie do udzielności polityczno-wyznaniowej kojarzy się w Moskwie z wielką łatwością wchłaniania i przyswajania sobie prądów obcych.
Dla autora „Od białego caratu do czerwonego” rosyjscy intelektualiści zachłysnęli się koncepcją „wielkoniemiecką”, zanurzyli się w dyskursie nad przyszłością germańską i ich rozważania o rewolucji i reakcji, burzeniu europejskiego porządku i budowania nowej, drugiej, Rzeszy czy też urządzania społeczno-politycznych porządków i dla poddanych carów stały się te założenia punktem odniesienia a nawet horyzontem myślowym. Gdy Hercen czy Bakunin wyjeżdżają na Zachód, już za rogatkami państwa czują inną, wyższą cywilizację, ulegają jej, zaszczepiają później jej autorów jako najwyższe autorytety w debacie nad przyszłością Rosji. Oczywiście klasyczni socjaliści europejscy są wówczas Francuzami (Fourier, Saint-Simon), ale elity Moskwy i Petersburga wkrótce je odrzucą.
Do diabła z Francuzami, wpływ ich nic nam nigdy nie przyniósł oprócz szkody. Naśladowaliśmy ich literaturę - i zabiliśmy własną. (…) Niemcy - oto Jeruzalem nowożytnej ludzkości
-przekonuje Wissarion Bielinski. Kucharzewski zauważa, że ta nieoficjalna germanofilia przenika do literatury, kultury, do ducha rosyjskiego, nawet w literaturze. Polski historyk wyciąga Dostojewskiemu takie oto wyznanie:
Idea Niemiec zjednoczonych jest rozległa wspaniała i spoziera w głąb wieków. Co Niemcy mają do podziału a nami? Ich udział - cała ludzkość zachodnia. Przeznaczyły one dla siebie zachodni świat Europy, aby wszczepić weń własne swe pierwiastki, na miejsce rzymskich i romańskich, i stać się na przyszłość jego przywódcą, Rosji zaś pozostawiają Wschód. Dwom wielkim narodom sądzone jest przeto zmienić oblicze tego świata. To nie pomysły rozumu czy ambicji, sam świat tak się układa. Uznać należy, że przyjaźń Rosji z Niemcami jest nieobłudna, trwała i coraz bardziej wzmacniać się będzie, rozszerzając się i utrwalając stopniowo w świadomości ludowej obydwóch narodów… W każdym razie Rosja powinna chwytać chwilę. A czy trwać będzie pomyślna dla nas chwila europejska? Dopóki działają dzisiejsi wielcy przywódcy Niemiec, chwila ta jest dla nas najpewniej zabezpieczona.
W iluż to sojuszach od XIX wieku spełniła się ta formuła polityczna? Analogicznej analizie Kucharzewski poddaje innego ważnego pisarza - Iwana Turgieniewa:
Turgieniew za swą drugą ojczyznę uważał Niemcy.
-stwierdza po jego biografii, wyznaniach a także kreacjach literackich (np. Bazarow z powieści „Ojcowie i dzieci”).
Praca Kucharzewskiego, jeśli jest gdzieś znana, to kojarzy się z tezą o kontynuacji władzy i ustroju rosyjskiego, mimo formalnej i ideowej metamorfozy. Jednak historyk ze swoich badań wysnuł więcej wniosków - także o immanentnym uzależnieniu myśli politycznej Rosji i Niemiec.
Czy tak jak kolejne rządy w Moskwie będą tylko przebraniem tego samego terroru, tak też elity z Kremla zawsze będą żywiły się niemieckimi inspiracjami? Może te dwa, sąsiednie nam, imperia, powinno się traktować jako związane głębszą i wielowarstwową filozofią polityczną?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612081-rosyjska-filozofia-polityki-wyrosla-na-niemieckich-wzorcach