W rozmaitych publicystycznych rozważaniach na temat prowadzonej obecnie polityki Niemiec wobec Polski brakuje niestety jednego aspektu. Nie piszemy mianowicie o roszczeniach terytorialnych Niemiec wobec naszych Ziem Północnych i Zachodnich. W układzie Gomułka-Brandt z grudnia 1970 r. RFN uznawała granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Był to istotny krok do przodu w relacjach polsko-niemieckich. Przypomnijmy, że od tej pory w RFN podtrzymywano fikcję prawną istnienia Niemiec w granicach z 1937 r. Np. publikowane mapy obejmowały tereny według stanu prawnego z 1937 r. Teraz sytuacja uległa zmianie. Jednakże układ z 1970 r. nie był dokonały. Obowiązywała wykładnia, że nie będzie on dotyczył przyszłych zjednoczonych Niemiec. A Bundestag w 1972 r. przyjął uchwałę, że traktaty zawarte przez RFN nie będą stanowić podstawy dla przyszłego traktatu pokojowego. Także Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karslruhe wielokrotnie orzekał już po 1970 r., że Niemcy de iure istnieją nadal w granicach z 1937 r.
Traktat graniczny z 1990 r., podpisany już po zjednoczeniu Niemiec, zatwierdzał wszystkie dotychczasowe umowy polsko-niemieckie (w tym także układ graniczny zawarty z NRD w 1950 r.). Zawierał też sformułowania o rezygnacji z roszczeń terytorialnych i nie wysuwaniu ich w przyszłości. Szokujące jest, że po zawarciu tego układu niesławny Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karslruhe jeszcze co najmniej cztery razy uznał istnienie Niemiec w granicach z 1937 r.
Traktat graniczny został podpisany, sprawa jest niby zamknięta, ale rząd niemiecki w tych pozornie zatrzaśniętych drzwiach utrzymuje jednak wąską szczelinę „na wszelki wypadek”. To kolejny przykład postawy antypolskiej politycznych elit w Berlinie, postawy która promieniuje także na szerokie kręgi społeczeństwa nad Szprewą i Renem.
Niemcy niestety nie zapominają o swoich utraconych prowincjach. Opowiadał mi pewien polski profesor z jaką niechęcią przyjęto w Niemczech układ graniczny z 1990 r. Gdy zapytany podczas konferencji naukowej jak ocenia ten układ, odpowiedział, że bardzo pozytywnie, większość zebranych wyszła na znak protestu. Niemcy nie myślą jednak o zwyczajnej aneksji. Mają zamiar realizować raczej koncepcję kanclerza Konrada Adenauera polegającą na dążeniu do ścisłego zjednoczenia Europy. Wtedy granice stracą sens, a „utracone prowincje” w jakimś sensie powrócą do Niemiec. Musimy pamiętać, że obecny rząd niemiecki, lansując politykę ścisłej federalizacji (a może nawet centralizacji) Unii Europejskiej i stworzenia z niej jednego państwa, ściśle nawiązuje do koncepcji Adenauera. Europa Środkowa, zdaniem obecnego kanclerza Scholza, powinna być terenem gospodarczej eksploatacji przez Niemcy. Powinna też dostarczać tanich surowców, taniej siły roboczej i być rynkiem zbytu dla niemieckiej tandety, która coraz mocniej zalewa Europę. Polską gospodarkę Niemcy chcą zaś skutecznie zablokować poprzez odmowę przekazania nam owych 70 miliardów pomocy w ramach KPO (robią to oczywiście rękami Komisji Europejskiej, która już w istocie stanowi organ rządu federalnego). Druga metoda to doprowadzenie do ogromnej drożyzny polskich towarów w wyniku narzucenia nam gigantycznych opłat węglowych, które stanowią 75 procent (bardzo wysokich) cen prądu. Przemysł nie może normalnie pracować przy takim obciążeniu. Bankructwo grozi wielu polskim zakładom pracy, a dla gospodarstw domowych może być to także nie do zniesienia. Zawieszenie owego podatku węglowego, uzasadnione dramatyczną sytuacją wywołaną wojną na Ukrainie, jest potrzebą chwili. Działania te mają także pośrednio na celu obalenie obecnego prawicowego rządu w Polsce i zastąpienie go rządem zupełnie uległym wobec Niemiec i ich interesów.
Zniesienie owej bzdurnej (i perfidnej zarazem) opłaty węglowej i twarda polityka wobec Unii Europejskiej (za którą kryją się Niemcy) to elementy polskiej walki o wolność i całość. Działania, które podjął wobec nas Berlin z pomocą organów unijnych, mają bowiem charakter klasycznej wojny hybrydowej. Blokowanie należnych nam dotacji i kredytów, absurdalna kampania pod hasłem obrony praworządności w Polsce (Niemcy zaś są krajem na poły autorytarnym, pozbawionym wolnej prasy), dewastowanie naszego przemysłu opłatami węglowymi, dystansowanie się od pomocy, której Polska, ogromnym wysiłkiem (także finansowym) udziela walczącej Ukrainie, faktyczne popieranie Rosji w czasie gdy dokonuje ona barbarzyńskiego ludobójstwa, oszukanie naszego rządu w sprawie ekwiwalentu za czołgi, które przekazaliśmy Ukrainie, to tylko najważniejsze aspekty owej wojny hybrydowej.
Tylko twarda zdecydowana polityka wobec tych aktów nienawiści wobec Polski ze strony Niemiec może uratować naszą suwerenność, integralność terytorialną i pomyślność gospodarczą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/609731-badzmy-twardzi-to-wojna-hybrydowa