Nieraz polski defetyzm wygrywa na harmonijce znane nuty narzekactwa, jak to nam się nic nie może udać, że kraj nasz jest do niczego i do niczego pozostanie. Gdy teraz Rzeczpospolita przechodzi ciężki egzamin z bycia sojusznikiem Ukrainy i wrogiem Moskali, a czeka na wielki egzamin w odbudowie kraju, do którego na pewno pospieszą Niemcy ze swoimi słodziutkimi propozycjami, w Dwumiesięczniku Arcana (nr 165) zabrzmiał naprawdę ciekawy dwugłos.
Pamflet Doktora
Dr Maciej Zakrzewski, politolog i wiceprezes Ośrodka Myśli Politycznej, opublikował tekst, w którym zarysowuje wizję bylejakiej polskości i beznadziejności państwa, czy raczej pseudopaństwa polskiego. Już samym tytułem - „Dlaczego Polska się spasła?” - autor zapowiada polityczny pamflet, a główną jego tezą jest to, że koteryjność i partyjność Polaków blokują nam możliwość budowy sprawnie działającej wspólnoty a że Papkinowie, Dyzmowie i Aniołowie z „Alternatyw” są w naszym kraju regułą, a nie wyjątkiem. Dla Zakrzewskiego obecna próba wojenna zamyka się w haśle, że nic nie znaczymy, a jesteśmy jedynie „dysponentem strategicznego obszaru”. Politolog zdaje się plasować nas na pozycji Arabów, którzy może już dawno wszystko w swojej historii zaprzepaścili, no ale mają ropę - a my mamy kluczowe terytorium, które jako tako pomoże nam coś ugrać. Tekst przypomina nieco pracę Jana Sowy „Fantomowe ciało króla”, w której Polakom odmawiało się sensownej tradycji państwowej (zwłaszcza w dziejach I Rzeczpospolitej). Zakrzewski pisze np.:
Po prawie dwóch stuleciach niewoli, przerwanych dwudziestoletnim epizodem suwerenności, odzyskaliśmy państwo tylko po to, aby móc z niego wygodnie żyć. Z przeszłości nie wyciągnięto żadnego wniosku, świat się zmienia, a u nas wciąż rządzi sobiepaństwo, pozerstwo i panoszy się Dyzma. W chwili tragedii ponownie „Ci co najwyżej” powędrują z lamentem i urażonym honorem na Zaleszczyki. Chętnych do wzięcia odpowiedzialności ani wobec Boga, a tym bardziej wobec historii, nie będzie. Jak nie było winnych rozbiorów, tak nie było winnych klęski wrześniowej. Samo się stało. Świat nie dorósł do naszej formy. Winny Zachód co zdradził, winne złowrogie siły, bez winy pozostanie jedynie polskie serce, czyste i wznoszące się ponad brud tego świata, wykupujące się rzeczywistości krwią własnych dzieci. Pozostawmy jednak w spokoju wszystkich teoretyków „polskiej formy”, „duszy polskiej”, tak zgrabnie tuszujących kluczowy problem polskiej „pracy”, który najjaskrawiej ujawnia się w zagadnieniu państwa.
Odpowiedź Profesora
Jako że krakowskie Arcana od początku swego istnienia broniły sensu polskiej drogi, to i na taki tekst - opublikowany w samym Dwumiesięczniku - musiała paść odpowiedź. Naczelny pisma, prof. Andrzej Waśko, wyrażając - czysto po krakowsku, grzecznie i zgodnie z galicyjskimi procedurami - szacunek do swojego polemisty, wyraża dalej wobec jego tez poważne wątpliwości:
Ostatecznie z jego pamfletu wynika, że nic nam się nie udało po 1989 roku, bo bezwiednie powtórzyliśmy błędy przodków – tych dawnych w kontuszach lub w perukach, i tych z okresu międzywojennego, od wzajemnie zwalczających się „republik kolesiów”. Nad naszą teraźniejszością ciąży więc „polskie fatum”, i nie wstąpimy do raju państwa politycznego, dopóki tego fatum nie przełamiemy.
Akurat środowisko Arcanów nigdy nie unikało debaty nad krytyką polskich rozwiązań, ale unikało takich salonowych wniosków, stańczykowego biadolenia, że wszystko było bez sensu i niegodni jesteśmy Europie butów wiązać. Pisze więc naczelny dalej:
U progu wojny rosyjsko-ukraińskiej autor obwieszcza Polakom, tonem Jeremiasza, „fakt porażki w dziele budowania własnego państwa”. Takie wchodzenie w rolę proroka zawsze jest ryzykowne, bo proroctwa szybko mogą zostać skonfrontowane z faktami. Czy zatem w zderzeniu ze znanym już przebiegiem wydarzeń po 24 lutego nadal aż tak „jasne i kluczowe” jest przekonanie, że „w tej całej rozgrywce Rzeczpospolita po trzech dekadach niepodległości nie będzie się liczyła a jeśli – to jedynie jako dysponent strategicznego obszaru, a nie jako partner”? Czy rzeczywiście w obecnej sytuacji „Rzeczpospolita w chwili zagrożenia, także pośrednio własnego, nie jest w stanie zasłonić się niczym prócz słów”? W końcu gdzież autor widzi te „Zaleszczyki”, do których prezydent Duda i premier Morawiecki w wyniku obecnych wydarzeń mieliby, jego zdaniem: „powędrować z lamentem i urażonym honorem”?
Obiektywna odpowiedź
Podstawowym zarzutem Andrzeja Waśki do Macieja Zakrzewskiego jest emocjonalny ton, że tekst skierowany jest do osób, które i tak już przywykły upatrywać w swoim państwie pasmo porażek i podległości. Tymczasem praktyczny egzamin z państwowości zdajemy teraz. Polski sprzęt wojskowy jedzie na Ukrainę, polska pomoc humanitarna karmi obrońców, polskie państwo i polski naród przyjmują uchodźców z objętych wojną terenów. Jesteśmy w światowej czołówce tego zaangażowania.
Przyjdzie jednak czas odbudowy, kiedy to poza naszym wkładem, Polska może coś też zyskać, na zasadzie win-win: Ukraina się odbuduje, a nasz kraj też przy tym zarobi, skoro do Kijowa popłyną pieniądze z całego świata. Czy rząd i przedsiębiorstwa staną się poważnym udziałowcem tego projektum czy wygryzą nas najwięksi kolaboranci Putina - Niemcy i Francuzi? Polska dokończy projekty dywersyfikacji energii, pomijając Rosję? Zbuduję tę armię, o której mówi? Pomoże Ukrainie zwyciężyć i ją odbudować?
Odpowiedzi na te pytania będą dopiskiem do polemiki Zakrzewskiego i Waśki. Czy państwo polskie naprawdę powstało z kolan i czy jest się w stanie w pozycji wyprostowanej utrzymać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/605373-czy-panstwo-wstalo-z-kolan-czy-jest-nadal-teoretyczne