Trzeba było spędzić w Donbasie 25 dni, żeby znaleźć polskiego ochotnika, który wspiera tutaj obrońców Ukrainy w walce z rosyjskim najeźdźcą. Ale to właśnie świadczy o jego profesjonalizmie – zawodowiec z wojskowym doświadczeniem, szacunkiem u ukraińskich mundurowych, a przede wszystkim z determinacją, by – jak mówi – „pomóc ludziom, którzy zostali napadnięci” – pisze Jakub Augustyn Maciejewski w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
W obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę wielu chciało zaangażować się czynnie w walkę z wrogiem. Jednakże rekruterzy wojskowi trafiają nie tylko na fachowców, twardzieli i profesjonalistów, ale także tych, którzy np. chcą po prostu zaistnieć w mediach społecznościowych.
Wojna przyciąga różnych ludzi. (…) Są wśród nich fachowcy, którzy potrafią posługiwać się zarówno bronią, jak i głową, ale trzeba ich wyłuskiwać z grona ludzi, wśród których są poszukiwacze przygód, znający wojnę z seriali. (…) Przyjeżdżają też ludzie ze swoimi problemami. A to facet zdradzony i upokorzony przez żonę albo ktoś, kto stracił w nieprzyzwoity sposób swój majątek, szukają tutaj nie sprawiedliwości i obrony przed Rosjanami, ale udowodnienia własnej wartości. A nie o to chodzi w wojnie
– podkreślają ukraińscy wojskowi i rekruterzy.
Na uznanie zasługuje polski ochotnik w Donbasie, człowiek o pseudonimie „Batman”, doświadczony wojskowy, który całym sobą zaangażował się w obronę Ukrainy. Jednym z podejmowanych przez niego zadań jest ewakuacja ludzi z ostrzeliwanych miejsc.
Kiedy więc napływają pierwsze informacje o całych rodzinach bez dachu nad głową, o australijskim żołnierzu potrzebującym pomocy, o chińskiej dziennikarce, którą trzeba wywieźć z atakowanego miasteczka, „Batman” rusza na wschód. I zaczyna wsiąkać w wojenną, ukraińską rzeczywistość. Gdy zacznie się pomagać, trudno potem przestać. „Batman” zaczyna wywozić z objętych wojennymi działaniami miejsc kolejne rodziny – sześć osób z bombardowanego Charkowa, rodzinę z Nieżyna, łącznie przez dwa miesiące uratuje 66 osób, wykorzystując własne środki oraz stosunkowo niewielką pomoc finansową ze strony rodziny i znajomych. Nasz rozmówca ma w sobie te cechy, które otwierają we wschodniej Europie wiele możliwości. To polska fantazja, dowcip, nutka bezczelności przy rozmowach na kolejnych posterunkach, wreszcie odwaga, która na wojennych odcinkach jest warunkiem działania
— pisze Maciejewski.
Kiedy w kwietniu „Batman” uzyskał zgodę na służbę za granicą, przeniósł się do jednej z jednostek w Donbasie.
Mężczyzna z jednej strony zapewnia, że w sumie nie robi nic wielkiego, ale gdy pokazuje na mapie trasę z wcześniejszych kilku godzin, widać już, że to gruba sprawa. Jechał ze swoimi chłopakami przez piekło rosyjskiej ofensywy i przez wioski, o które trwała walka. Z rozmowy stało się jasne, że to człowiek o bardzo dużym doświadczeniu, o którym mówi jedynie tyle, że od wielu lat bardzo lubi „podróżować po świecie”. A że jest to świat ogarnięty wojnami, to możemy się tylko domyślać. Teraz towarzyszy swoim nowym uczniom, a w realiach tej specyficznej wojny sam wynajduje nowe metody oszukiwania i tropienia Rosjan – z racji tajemnic wojskowych trzeba je na razie zachować dla siebie. Uczy Ukraińców nie tylko strzelania, zwiadu, podchodzenia wroga, lecz także odpowiedzialności za swoich. Na wschodzie za często wygląda to tak, że gwiazdka na pagonie zwalnia z osobistego udziału w zadaniach, tymczasem „Batman” daje przykład, jeździ ze swoim oddziałem tam, gdzie kule mu świszczą nad uchem
– pisze publicysta tygodnika „Sieci”.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 30 maja br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/600674-maciejewski-w-sieci-kim-jest-polski-ochotnik-w-donbasie