Wobec braku wiarygodnych danych po stronie rosyjskiej, ze szczątkowych informacji i przekazów można wysunąć wnioski, że spośród rosyjskich żołnierzy atakujących Ukrainę mięsem armatnim w największym stopniu są Jakuci, Buriaci czy nierosyjska ludność Kaukazu. Nierosyjscy mieszkańcy imperium stanowią ok. 20% ludności, a na niektórych odcinkach frontu - tak jak teraz w Donbasie, obrońcy Ukrainy odnotowują dużą liczbę niesłowiańskiej ludności po stronie wroga. Wysokie straty wśród tej peryferyjnej ludności Rosji potwierdzają też obserwacje obywatelskiego projektu Pechalbeda200, który w serwisie Telegram rejestruje informacje o pogrzebach i zgonach żołnierzy najeźdźcy. Każdy poległy żołnierz Putina jest tam odnotowany z odniesieniem do źródła informacji, którą jest zazwyczaj ogłoszenie o pogrzebie czy „bohaterskiej śmierci podczas specoperacji”. Z tych oraz kilku innych źródeł wynika, że nieproporocjonalnie duży odsetek zgonów jest np. w Buriacji i Północnej Osetii (10 zidentyfikowanych osób na 100 tys. mieszkańców), Dagestan czy Kraj Ałtajski. Trudno zlokalizować poległych z samej Moskwy czy Petersburga (choć z okolic już tak), zresztą nawet Ukraińcy uratowani z okupowanych terytoriów przyznawali, że nie spotkali ani jednego mieszkńca Moskwy czy Petersburga.
Obliczenia internautów są obarczone specyficznym błędem - otóż w takiej Buriacji czy Północnej Osetii poległych może być jeszcze więcej, gdyż te peryferyjne, biedne i mało rozwinięte tereny w jeszcze mniejszym stopniu są społecznie zorganizowane na tyle, by informować o kolejnych zgonach w mediach społecznościowych. Może być więc więcej poległych z tych stron, dodatkowo jeszcze więcej rannych, a spośród żywych i ocalałych, weterani z najcięższych walk, rzucani na beznadziejny bój, mogą po powrocie doznać kolejnych niespodzianek - urazów psychicznych, wreszcie także działań rosyjskiej administracji - Stalin np. eliminował wielu żołnierzy Armii Czerwonej, którzy „zbyt dużo” widzieli w pobijanych Niemczech.
Czy więc to oznacza że władze na Kremlu skierowali na I linię frontu przede wszystkim przedstawicieli tych ludów, na których im najmniej zależy? Może poza planami ludobójstwa na Ukraińcach stratedzy z Łubianki dokonują też czystki etnicznej wśród mieszkańców własnego imperium? Pamiętajmy dodatkowo że mowa o mężczyznach w wieku reprodukcyjnym, zdrowych fizycznie, co w przypadku utrzymania tej tendencji wojennej, na tle zapijaczonego społeczeństwa, może mieć szersze konsekwencje. Wiele wskazuje na to, że umyślnie skierowano oddziały złożone z nierosyjskiej ludności, na odcinki na których atakujący poniosą największe straty.
Wojna dla polityki Kremla zawsze stanowiła też zasłonę do osobliwych, często ludobójczych, „porządków” w imperium. Dopisanie rasistowskich czystek do listy zbrodni Moskwy będzie o tyle ważne, że może stanowić argument wagi ciężkiej w budowaniu tendencji odśrodkowych w Rosji, ale też być skuteczną pałką w relacjach z ślepymi na jedno oko Paryżem i Berlinem - królestwa tolerancji i poprawności politycznej handlujący z mordercami „nie-białej” ludności? Niech zdadzą egzamin z własnych antyrasistowskich wartości.
ZOBACZ ROZMOWĘ Z ŻOŁNIERZEM, KTÓRY W DONBASIE LIKWIDUJE ROSYJSKI CIĘŻKI SPRZĘT (Z ZAWARTOŚCIĄ)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/599809-putin-wybija-jakutow-i-buriatow-o-rosji-skazonej-rasizmem