Właściwie nie dni, a godziny dzieliły oskarżenie Polaków o antysemityzm w stacji CNN z jednej strony i od prezydenta Francji z drugiej. To ważne memento w kontekście wojny.
Paraputinowska narracja o Polsce
Macron nazwał Morawieckiego „prawicowym antysemitą”, zaś dziennikarka Dana Bash zapytała wprost prezydenta Andrzeja Dudę czy pomaganie Ukraińcom jest „próbą naprawienia” krzywd m.in. obozów koncentracyjnych. Ta lekkość kłamstw lewicowo-liberalnego establishmentu, który z jednej strony potrafi się dogadać z Putinem, a z drugiej oczernia Polskę jest już długo przygotowywana jako pretekst, który pozwoli odwrócić się od naszego kraju w obliczu ataku z zewnątrz. O ile tylko skończeni głupcy mogą uznawać dziś Ukraińców, jak chce kremlowska propaganda, za „neonazistów” czy „banderowców”, o tyle obrazek Polaka - antysemity jest już skuteczniej wdrukowany w zachodnią opinię publiczną.
Kto pracuje nad „antysemityzmem”
Pracowali nad tym politycznym projektem ludzie „Gazety Wyborczej” ze swoimi zadaniowanymi profesorami w osobach Barbary Engelking czy Jana Tomasza Grossa a biegły za tym liberalne owieczki przebierając się w modną szatę samobiczowania.
Ale jest i drugi nurt pracy nad „antysemityzmem” w Polsce, sączący się z truchła moczarowo-PAXowskiej myśli ideowej. Wszystkie te wyolbrzymiane problemy jak to na mocy ustawy 447 Polskę przejmą Żydzi, Wojciech Sumliński z Ewą Kurek sugerujący, że Żydzi się świetnie mieli w pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji, te przebąkiwania że to nie Sowieci a inne nacje krzywdziły słowiańską brać, te happeningi Berkowicza z jarmułką nad głową minister Anny Krupki, Winnickiego i Roli opowiadanie o potędze Izraela, przed którym rzekomo Polska pada na kolana - jest to idealnie dopracowana druga strona tego procesu. Jednym z wielu dowodów na istnienie tego zamysłu jest fakt, że Sumliński, Winnicki czy Rola nie są piętnowani przez „Gazetę Wyborczą”, która potrafi rozpisywać się nawet o fikcyjnych przypadkach rzekomych napadów czy napisów na murach, a takie demonstracyjne egzaltacje tego skrajnego nurtu ledwie wzmiankuje.
I tak oto film Smarzowskiego i film Sumlińskiego to orzeł i reszka tego medalu.
W sytuacji kryzysu
Trzeba o tym mówić i pisać, bowiem argumenty historyczne oraz postawy światopoglądowe służą dziś jako argumenty nawet w konwencjonalnej wojnie. Oba te radykalizmy, ten spod znaku „Polacy mordowali Żydów” i ten od „żaden Polak nigdy nikomu nie zrobił krzywdy” są siebie warte, wzajemnie się rozkręcają, nie robiąc sobie najmniejszej krzywdy.
Jeśli jakiś wielki kryzys uderzy w Polskę, a Zachód nie będzie chciał nam pomóc, to oba środowiska dostarczą już lawiny pretekstów, by odwrócić się od nas plecami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/593726-kto-pracuje-w-laboratorium-hodujacym-polski-antysemityzm