Z czterech milionów mieszkańców Kijowa w samym mieście została połowa ludności. Zostali głównie mężczyźni i osoby starsze - ci ostatni stają się teraz najbardziej bezbronni.
Zoja i Dima z organizacji „Petr i Mazepa” proszą o pomoc humanitarną dla osób starszych. Potrzebne są pieluchy dla dorosłych, lekarstwa na cukrzycę, na nadciśnienie i leki uspokajające. Wolontariusze różnych organizacji uzupełniają listy osób potrzebujących, matki z dziećmi przeważnie opuściły już miasto i kraj, albo wiedziały do kogo zwrócić się o pomoc. Staruszkowie często leżą samotnie w domach i nie korzystają z internetu, ich smutek, samotność i zagubienie wzmaga się wraz z brakiem konkretnej opieki. Tę lukę wypełniają ochotnicy - Zoja i Dima pilnują, by na ich osiedlach do starszych Ukraińców dotarły ciepłe posiłki, przekąski i lekarstwa, jednak wielu rzeczy brakuje - pomoc humanitarna okazała się obfita dla matek z dziećmi, a ci, którzy pozostali zamknięci w domach, nie przebili się do świadomości społecznej.
Wolontariusze całego Kijowa zsieciowali się za pomocą mediów społecznościowych - informacja o potrzebujących natychmiast dociera do tych, co mogą pomóc. „Dziecko, 3 latka, przywiezione z Czernihowa, schronienie w kijowskim rejonie Rusaniwka, ranne. Potrzebne opatrunki, ubranka, jakieś zabawki, jedzenie” - Zoja czyta na głos wiadomość, którą właśnie otrzymała. - To po drugiej stronie Dniepru, prześlę do koordynatorów tamtejszego kwartału - tłumaczy. Zanim schowa telefon już dzwonią odpowiedzi - jakaś kobieta ma wszystkie potrzebne rzeczy, inny mężczyzna ma wolny transport - zawiezie.
Gdy idziemy parkiem Nywki nad nami rozlega się doniosły huk, na co chmara ptaków hałaśliwie wzbija się w niebo. - Boisz się wybuchów? - pyta mnie Zoja. - Ja już nie. Ludzie też już powoli przywykli. Idziemy szybkim krokiem do starej Rosjanki, chorej na cukrzycę, nie wychodzącej już z domu. - Jedzenia w Kijowie dużo, ale jest zła dystrybucja, do tych starych i samotnych prowiant często nie dociera, staramy się to wyrównać - opowiada. Wraz z mężem Dimą prowadzą efektywną sieć pomocy humanitarnej w Kijowie. Dima jest dziennikarzem, w czasie Majdanu założył witrynę internetową Petr i Mazepa, opisywał rosyjskie kłamstwa, ukraińskie starania o lepsze państwo. Jego sieć kontaktów rosła, a więc gdy wybuchła wojna oboje mieli już gotową strukturę pomocową.
Rosjanka mieszka na szóstym piętrze, ledwo wychodzi otworzyć drzwi. - Mieszkam tu dwa lata, ja urodziłam się w Wołogdzie, jestem Rosjanką - tłumaczy starając się nie rozpłakać. - I jestem za Ukrainą! Ukraina zwycięży! Nie ma tu żadnej dyskusji - mówi stanowczo, choć głos jej drży.
Zoja i Dima mają w sieć magazynów - są to mieszkania kijowian, którzy wyjechali z miasta, ale zostawili im swoje klucze na wykorzystanie kwater w dobrych celach.
W parku mijamy korpulentną kobietę w maseczce, która macha do Zoi. - Ala, to jest Jakub, Jakub, to jest Ala. - Ala ma dla nas pół sekundy, bo obiady, które niesie w torbie, są jeszcze ciepłe i zdąży dostarczyć je do „chruszczówek” - starych bloków z lat 60-tych, gdzie żyją niezamożni mieszkańcy Kijowa.
Zoja z nutką pobłażliwości komentuje maseczkę na twarzy Ali. - Mamy w Kijowie taki żarcik. Znasz czterech jeźdźców apokalipsy? No to zarazę (koronawirusa) już mamy, wojnę też. Teraz czas na głód i śmierć, - uśmiecha się kwaśno Zoja, ale po chwili dodaje - na te ostatnie też jesteśmy gotowi.
My możemy im w tej gotowości pomóc. Z nadzieją na dalsze zaangażowanie Polaków przekazuję prośbę o przekazywanie pomocy humanitarnej także dla osób starszych (włącznie z pieluchami).
PRZEKAZUJĄC DARY DLA UKRAINY - PAMIĘTAJCIE O OSOBACH STARSZYCH.
Tutaj bronimy człowieczeństwa - starych, młodych, i bezbronnych, i wojujących. Tu, nad Dnieprem, wzmacniamy nie tylko obronę przed Rosją ale też dajemy nadzieję na godne przeżycie tych strasznych dni.
POSŁUCHAJ RELACJI Z KIJOWA ORAZ PROŚBY ZOI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/589425-ogromna-prosba-z-kijowa-sa-potrzebne-rzeczy-dla-starszych