W chwilach kryzysowych łatwiej rozpoznać, kto jest kim. Takich chwil mieliśmy w ostatnich czasach na tyle dużo, że można było ugruntować opinię. Nie ma więc wątpliwości którzy politycy, które media czy lansowani przez nich eksperci i działacze, stają po stronie sprzecznej z interesem narodowym. Należy to zapamiętać i docenić, że podczas największego kryzysu bezpieczeństwa w powojennym świecie, krajem rządzi grupa ludzi, którzy choć popełniają błędy, są jednak oddani sprawie polskiej i doskonale rozumieją zagrożenia. Gdyby przy władzy stała obecna opozycja, dla Ukrainy nie byłoby żadnego ratunku z Zachodu, a Polska byłaby cichutkim „landem Niemiec”. Trzeba też przeanalizować w kontekście bandyckiej napaści Putina na Ukrainę, wszystkie dotychczasowe próby osłabiania polskiego rządu, deprecjonowanie polskiego wojska i forsowanie prób przerwania wschodniej granicy.
Polska otworzyła oczy światu
Gdyby nie zdecydowane i nieustępliwe działania Polski, Zachód ociągałby się w swojej bierności jeszcze długo. Prezydent Andrzej Duda i polski rząd od wielu tygodni podejmują zmasowane zabiegi na rzecz bezpieczeństwa w regionie. Polska stała się ambasadorem Ukrainy i aktywnie zasiada przy stole dyplomatycznym, zabierając przy nim zdecydowany głos doradczy. Okazuje się, że sprawdza się wszystko, przed czym przestrzegali polscy politycy. Każde wyśmiewane przez liberalno-lewicowe media słowo, stało się faktem. Wszystkie, tak agresywnie bojkotowane decyzje dotyczące obronności, okazały się zasadne. Potwierdziła się słuszność obaw wobec polityki Putina i jego bezwzględnych dążeń mocarstwowych, choć ostrzeżenia przed tym uznawano to „pisowskie oszołomstwo”.
Trwająca od lat wojna informacyjna, która przeszła w zaawansowaną fazę wojny hybrydowej na świecie, a na Ukrainie już finalną fazę wojny bezpośredniej, jest faktem nawet dla największych sceptyków. Obnażyła jak dalece świat uwikłany jest w różnego rodzaju zależności od Rosji, jak mocno mentalność Zachodu skolonizowana została przez neomarksistowską ideologię, jak skutecznie politycy i decydenci skorumpowani zostali przez rosyjskie konsorcja, jak ściśle świat uzależniony jest od wspólnej z Rosją gospodarki. Wszystko to splecione jest do tego stopnia, że gdy trzeba reagować ostrym cięciem, świat wzbrania się jakby miał odciąć gałąź, na której siedzi. Niemcy wciąż nie chcą zgodzić się na wprowadzenie najbardziej dotkliwych dla Rosji sankcji – wyłączenie jej z systemu bankowego SWIFT. Już 2 miesiące temu oświadczyły, że byłaby to bomba atomowa dla ich gospodarki. Dziś powtórzył to rzecznik rządu Steffen Hebestreit: „Zawieszenie SWIFT byłoby technicznie trudne do przygotowania i miałoby również ogromny wpływ na transakcje płatnicze w Niemczech, dla niemieckich firm prowadzących interesy z Rosją”. Sankcjom tym sprzeciwiały się też Francja, Włochy, Cypr czy nawet Węgry. Ostatecznie, po długich negocjacjach z udziałem Polski, coś zaczyna się zmieniać, ale nadal nie ma ze strony Unii Europejskiej ostatecznego, zdecydowanego tąpnięcia.
Rosyjskie uwikłanie świata
Interes rządzi światem tak dalece, że nawet w obliczu bandyckiego uderzenia Putina na Ukrainę, w obliczu brutalnej wojny, która w ciągu dwóch dni pochłonęła kilkaset ofiar, nie ma swobody działania. Ci, którzy mają moc podejmowania najbardziej dotkliwych dla Rosji w skutkach decyzji, są w te interesy najbardziej uwikłani. Tym istotniejsza jest rola Polski w walkę o bezpieczeństwo naszej części Europy. Rzecz jednak w tym, że nawet w takiej chwili trzeba „bić się” o jedność – nie tylko międzynarodową, ale i wewnętrzną. I w tej przestrzeni równie mocno widać, kto jakim wpływom podlega, kto reprezentuje czyje interesy i jaka agentura korzysta na jego przekazie. Donald Tusk do samego końca nie był zdolny do zajęcia jednoznacznego stanowiska. Zaostrzył je dopiero wówczas, gdy agresję Putina potępiła Merkel, czyli dopiero dziś.
Próby destabilizacji państwa
Ale część polskich mediów nadal idzie z antypaństwowym przekazem. Portal należący do grupy Onet opublikował dziś tekst, który uderza w służbę wojskową. Warto przy okazji przypomnieć, że jeszcze pod koniec stycznia Onet wymalował laurkę Putinowi, chwaląc jego sportowe talenty. Dopiero po zbiorowym oburzeniu internautów artykuł skorygowano, dodając, że prezydent Rosji wykorzystuje sport do ocieplania wizerunku. Dziś, w dniu gdy Ukraina walczy z wrogim najeźdźcą, jeden z onetowskich portali publikuje skandaliczny tekst o służbie wojskowej pod hasłem: „Ten kraj tylko mnie okrada. Nie będę go bronić”. Wcześniej podobne akcje podejmowały inne lewicowo-liberalne media. Przykłady można by mnożyć bez końca. Dochodzi do tego różnorodna działalność „organizacji obywatelskich”, ekologicznych, działaczy społecznych, nakręcających antypolską, antypaństwową machinę, budzących nieufność wobec rządu i uruchamiających falę histerii. Wszystko to składa się na jeden wspólny cel: na próbę destabilizacji państwa.
Dzieci z Michałowa czyli strategia Putina
Oceńmy w kontekście bieżących wydarzeń całą historię z próbą wywołania kryzysu migracyjnego przez Białoruś. Wykreowana przez Łukaszenkę i Putina strategia zdestabilizowania UE poprzez niekontrolowany napływ migrantów, sforsowanie polsko-białoruskiej granicy, przerwanie istotnego ogniwa bezpieczeństwa, miało odwrócić uwagę od planowanego uderzenia zbrojnego na Ukrainę. Miało też stworzyć dodatkowy pretekst do wprowadzenia wojsk rosyjskich na teren Białorusi w celu „stabilizowania sytuacji kryzysowej”, która z pewnością zostałaby wygenerowana. Przypomnijmy, że według najnowszych doniesień, rosyjska armia otoczyła Kijów z kilku stron i chce domknąć pierścień ulokowaniem wojsk od strony Białorusi. Dziś jak na dłoni widać konsekwencje tamtych działań. Kto ich bronił? Kto atakował rząd? Kto wchodził w absurdalną opowieść o „dzieciach z Michałowa”? Kto chciał wpuszczać wszystkich po kolei, powołując się na chrześcijańskie miłosierdzie? Jak bardzo zaangażowane były w to siły polityczne i medialne, które wywołały skrajnie nieodpowiedzialną akcję dyskredytowania polskiego wojska i służb mundurowych? Wszystko to służyło Rosji, Putinowi, zbrodniarzowi, który zrzuca dziś bomby na ukraińskie miasta i morduje naszych sąsiadów. Każde dzisiejsze działanie ma swoje realne przyczyny i całą siatkę sytuacji przygotowawczych. Warto ostatnich kilka lat rozważyć w tym właśnie kontekście. Sapienti sat.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/587221-na-wojne-putina-trzeba-spojrzec-przez-dzieci-z-michalowa