Jak powszechnie wiadomo, hymnem UE jest Oda do radości Fryderyka Schillera, do której muzykę napisał Beethoven. W jakim stopniu jej treść i sens znane są obecnym elitom tej instytucji, Bóg raczy wiedzieć. Skoro jednak nie wykreśliły dotychczas słów refrenu: Wierzcie, tam, na nieboskłonie / Mieszka Ojciec pośród gwiazd, to przynajmniej formalnie potwierdzają zawarte w nim przekonanie. Napawa to niejaką nadzieją (choć pewnie złudną), że może nie odrzucą ze wstrętem lub zniecierpliwieniem innego wiersza tego poety (tym bardziej że literacko stoi on wyżej) i zastanowią się nad jego przesłaniem.
Ballada ta osnuta jest wokół opowieści Herodota, greckiego historyka z V w. p.n.e., o wielkim władcy Polikratesie, który na wyspie Samos stworzył potężne państwo morskie i otoczył się tam wspaniałym dworem, na którym żyli najwybitniejsi artyści ówczesnej epoki. Wskutek wieloletniej prosperity Polikrates uwierzył, że jest dzieckiem szczęścia lub wybrańcem bogów i upojony powodzeniem pławił się bezmyślnie w przepychu. Zapłacił za to straszliwą cenę: perski satrapa, pozazdrościwszy mu potęgi i bogactw, uprowadził go podstępnie, po czym bezceremonialnie ukrzyżował w małoazjatyckiej Magnezji.
Posłuchajmy tej historii w ujęciu „boskiego” Fryderyka, przyjmując dla zabawy, że rolę Polikratesa pełnią aktualni rządcy UE, a rolę króla Egiptu – przyjazna Zachodowi Polska.
Pierścień Polikratesa
Z królem Egiptu stał wysoko I sycił swoje władcze oko Widokiem niezmierzonych ziem. „To wszystko moje”, podsumował. „Już zawsze będę tu panował. Mam szczęście, prawda? – Sam to wiem”.
„Owszem, bogowie ci sprzyjają I jak dotychczas pozwalają, Byś swoich wrogów trupem kładł. Lecz póki masz choćby jednego, Nie uznam cię za szczęśliwego, A masz go, nie? – Od wielu lat!”.
Ledwo dokończył król to zdanie, Z Miletu zjawia się posłaniec I już z daleka woła w głos: „Zwycięstwo, panie! Złóż ofiarę I przywdziej wieniec na swą miarę, Bo ci naprawdę sprzyja los!
Przeciwnik w pył i proch rozbity, A twój odwieczny wróg zabity; Przeszyty włócznią, martwy padł”. I by potwierdzić swoją mowę, Wydobył z worka jego głowę I uniósł ją, wyraźnie rad.
Zaprzyjaźniony król, stropiony, Odwraca się i zasępiony Do gospodarza rzecze tak: „Nie ciesz się jeszcze. Sztorm nadchodzi. Dla twych okrętów i twych łodzi – Dla całej armii to zły znak”.
Lecz nim wybrzmiała ta przestroga, Przychodzi wieść już uchu błoga, A za nią tryumfalny krzyk: „Niezwyciężona nasza flota Wpływa do portu, pełna złota – Pysznych okrętów długi szyk!”.
Gość kręci głową ze zdumienia I mówi: „Coś cię opromienia – Wyjątkowego szczęścia blask! Lecz nie wierz mu. Kreteńczyk zbrojny Żądny zdobyczy, prze do wojny. Już słychać jego dziki wrzask”.
Lecz nim przedstawił te obawy, Przybywa goniec z innej nawy I znowu w mig rozprasza je: „Panie, pogrzebać możesz troski, Kreta przegrała w bitwie morskiej! Pod wodę poszła flota jej!”.
Gość na te słowa spuszcza oczy Po czym uderza w ton proroczy: „Zaprawdę, wielkie szczęście masz! Lecz niebo patrzy na to krzywo: Nie dla śmiertelnych takie żniwo! Właśnie ten nadmiar w sercu zważ.
Mnie także długo się szczęściło: Miałem królestwo, złoto, miłość I obfitości pełen róg. Ale zawistny los zdradziecko Zabrał mi ukochane dziecko. Tak szczęściu swój spłaciłem dług.
Jeśli więc nie chcesz iść w me ślady, Posłuchaj teraz mojej rady: O łut goryczy bogów proś. Bo nikt nie zaznał jeszcze tego, Że nie doświadczył czegoś złego. Jeszcze nie istniał taki ktoś.
A jeśli prośby twej bogowie Nie posłuchają, to ci powiem, Abyś sam sobie zadał ból. Pozbaw się czegoś najdroższego; Rzuć w morze coś ukochanego – Coś, co miłujesz jako król”.
Na co ten odrzekł, zatrwożony: „Najdroższy jest mi, prócz korony, Ten pierścień, co mi zdobi dłoń. By więc okupić szczęścia zbytek, Obdarzę nim Erynie skryte”. I rzucił klejnot w morską toń.
Ledwo kolejny dzień nastaje, Młodziutki rybak przed nim staje I kładzie przed nim zdobycz swą: „Panie, to pierwsza taka ryba, Jaką złowiono tutaj chyba. Dlatego zechciej przyjąć ją”.
Oddano rybę kucharzowi, A ten aż nie mógł się wysłowić, Gdy ją oprawił. Wołał w głos: „Panie, w tej rybie darowanej Był pierścień twój umiłowany! O, równy bogom jest twój los!”.
Gość na to zerwał się w panice: „Nie, to przekracza już granice! Twojej gościny nie chcę już! Niebo z pewnością w ciebie strzeli; Więc nie chcę tego losu dzielić. Bywaj!” – I ruszył w przestwór mórz.
Przełożył Antoni Libera
CZYTAJ TAKŻE: „Polska versus Unia Europejska”, Antoni Libera versus „Frankfurter Allgemeine Zeitung”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/587090-przestroga-fryderyka-schillera