Wczoraj minął dokładnie rok od ogłoszenia przez ówczesnego przewodniczącego Platformy Borysa Budkę i kandydata na prezydenta RP tej partii Rafała Trzaskowskiego tzw. „Koalicji 276”.
Propozycja tzw. „Koalicji 276”była skierowana do partii opozycyjnych, pod wodzą Platformy po jesiennych wyborach w 2023 roku, miałaby zostać utworzona sejmowa większość, składająca się z posłów PO, ugrupowania Hołowni, Lewicy i PSL-u, która będzie zdolna do odrzucania wet prezydenta Andrzeja Dudy.
Obydwaj ówcześni liderzy Platformy byli przekonani, że za 3 lata opozycja zdecydowanie wygra wybory parlamentarne na jesieni 2023 roku, utworzy rząd, a ponieważ będzie realizowała program „dePiSyzacji”, to potrzebna będzie większość, która będzie w stanie odrzucać weta prezydenta, który temu programowi będzie się przeciwstawiał.
Już jednak na starcie tego pomysłu na obydwu polityków posypały się gromy ze strony polityków Ruchu2050 Szymona Hołowni, czy polityków Lewicy, którzy z oburzeniem informowali, że nikt z Platformy z nimi o tym nawet nie rozmawiał.
W ten sposób „Koalicja 276” rozpadła się zanim powstała, ale politycy Platformy nie zwolnili tempa, od tamtej pory co i rusz ogłaszali jakieś nowe inicjatywy polityczne, tyle tylko, że ciągle nie mogli dopracować się programu z którym by poszli na wybory. W lipcu poprzedniego roku stery Platformy przejął powracający z Brukseli Donald Tusk, Budka i Trzaskowski zostali przesunięci na drugi plan, a mimo upływu roku, programu przy pomocy którego chcieliby oni przekonywać wyborców do siebie jak nie było tak nie ma.
Politycy Platformy po tych już ponad 6 latach bycia w opozycji powinni się zorientować, że ten brak sukcesów w kolejnych wyborach i zatrzymanie się poparcia na dwudziestu kliku procentach, wynika przede wszystkim z tego, że nie są oni w stanie przedstawić wyborcom atrakcyjnego programu wyborczego, a jedyna koncepcja, którą prezentują to „odsunięcie PiS od władzy”.
Po tych 6 latach, kiedy rządzące Prawo i Sprawiedliwość zrealizowało większość swoich zapowiedzi programowych, ze sztandarowymi: obniżeniem wieku emerytalnego i Rodzina500 plus, a teraz choć nie bez problemów realizuje „Polski Ład”, brak programu jest jednak główną przeszkodą nie pozwalającą w Polsce wygrać wyborów.
Jest oczywiście w naszym kraju całkiem spora grupa wyborców, „wychowana” przez media wspierające opozycję, której wystarczy zawołanie „odsuniemy PiS od władzy”, albo wulgarne „8 gwiazdek”, ale to na szczęście ciągle za mało, żeby rządzić Polską.
Nowy przewodniczący Donald Tusk i jego PR-owcy doszli do wniosku, że być może ten impas w powiększeniu poparcia, da się przełamać, ruszając w objazd po kraju, w sprzyjających okolicznościach podwyższonej inflacji, którą można obciążyć rządzących.
Mimo tego, że trasy tych wizyt i dobór ludzi, z którymi się spotykał były starannie przygotowywane przez doradców Platformy, ba bardzo często odwiedzał przedsiębiorców, którzy są dobrymi znajomymi posłów i senatorów tej partii, to dogoniły go katastrofalne skutki jego rządów albo przeświadczenie ludzi, że szkodził naszemu krajowi gdy przez 7 lat był premierem ale także kiedy przez 5 kolejnych lat był przewodniczącym Rady Europejskiej.
Zaczęło się od przypadkowej, krótkiej rozmowy jaką odbyła z Tuskiem 84 letnia mieszkanka Mińska Mazowieckiego, która pytała go dlaczego pomagał Niemcom i Rosji, a nie Polsce, wtedy kiedy urzędował w Brukseli i dlaczego nie przejmował się losem zwykłych ludzi, kiedy rządził w Polsce.
Tusk, który pamięta bardzo negatywne konsekwencje swojej dawnej wypowiedzi o „moherowych beretach”, wytrzymał nerwowo te wszystkie cierpkie uwagi, które skierowała do niego starsza Pani ale jedyne co miał jej do powiedzenia, to że namieszała jej w głowie telewizja publiczna.
Kolejna duża wpadka miała miejsce w gminie Sokoły w województwie podlaskim, Tusk miał odwiedzić zaprzyjaźnionego przedsiębiorcę prowadzącego skład budowlany, o czym dowiedział się wójt tej gminy i zaprosił przewodniczącego Platformy do siebie.
W zaproszeniu skierowanym do Tuska wójt Józef Zajkowski napisał, że poinformuje go o inwestycjach jakie realizuje dzięki „Polskiemu Ładowi” ale także chciałby mu pokazać jak w roku 2009 zarządów Platformy PSL-u, rozebrano bocznicę kolejową i tory mimo sprzeciwu społeczności lokalnej i jak teraz to wszystko zostało odbudowane.
PR-owcy Tuska o tym zaproszeniu nie poinformowali opinii publicznej, za to zrezygnowali z wizyty w gminie Sokoły, a przewodniczący PO na konferencji prasowej wymyślił „bajeczkę”, że musi przerwać objazd kraju i odwiedzanie przedsiębiorców, bo ci których odwiedza, później mają różnego rodzaju kłopoty.
Objazd Tuska po kraju został więc przerwany, programu wyborczego jak nie było tak nie ma, pozostają więc jego wpisy na portalach społecznościowych i szczucie na Prawo i Sprawiedliwość.
Zapewne za tydzień, dwa pojawią się kolejne „zaklęcia” adresowane zarówno do wyborców jak i polityków opozycji, o konieczności konstruowania wspólnych list wyborczych, bo tylko w ten sposób można wygrać wybory i odsunąć PiS od władzy.
W każdym razie rocznicy ogłoszenia „zaklęcia” o powstaniu „koalicji 276” po wyborach w 2023 roku, Donald Tusk nie obchodził.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/584624-po-nie-obchodzila-rocznicy-powstania-koalicji-276