Nic nie wskazuje na to, że zombie wnoszą coś pozytywnego do polskiej i europejskiej polityki. A wręcz utwierdzają w przekonaniu, że była zmowa elit.
Reżyser George A. Romero zrobił krzywdę wielu nieboszczykom, zachęcając ich do tego, żeby stali się zombie. Romero zaszkodził też niektórym polskim politykom. Bo ich wersje zombie nie są wprawdzie straszne – jak w filmach samego Romero czy późniejszym serialu „The Walking Dead” (Franka Darabonta i Roberta Kirkmana). Są jednak też żałosne – jak w „Martwicy mózgu” Petera Jacksona. Mimo że największe zombie polskiej polityki w przeszłości były premierami (Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz, Marek Belka), oni właśnie są najbardziej żenującymi wersjami zombie.
Na pierwszym miejscu trzeba wymienić Leszka Millera, który jako polityczny zombiak zachowuje się jak matka głównego bohatera „Martwicy mózgu”, czyli pani Cosgrove. Każdego zdrowego chce ukąsić. Chyba żeby okazał się wielbicielem i apologetą Donalda Tuska – jak sam Miller. Aż przykro patrzeć, jak były premier, kiedyś nazywany nawet polskim żelaznym kanclerzem, płaszczy się przed Tuskiem, żeby zapracować na ponowne wstawienie na listę Platformy Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W 2019 r. łaskę Millerowi zrobił Grzegorz Schetyna (wtedy listę firmowała Koalicja Europejska). Podobnie jak zrobił wtedy łaskę Markowi Belce, Włodzimierzowi Cimoszewiczowi i Danucie Huebner.
Miller tak się łasi do Tuska i tak wychwala jego geniusz, że nawet politycy Lewicy nie mogą na to patrzeć, szczególnie Włodzimierz Czarzasty. I mówią, że tak to Miller nie płaszczył się nawet przed Jaruzelskim i Kiszczakiem, gdy został członkiem politbiura i sekretarzem KC PZPR. No, ale co ma robić, jak tylko Tusk mu coś gwarantuje, a ma już 75 lat i jest politycznym zombie. Miller odgryza się Czarzastemu, ale ten musiałby się długo uczyć u swego dawnego patrona (Millera właśnie), żeby być równie biegłym w tym, czym jest zamordyzm, jaki były politbiurek zarzuca obecnemu liderowi Lewicy.
Gdy chodzi o poziom wiernopoddańczych wygłupów nie dotrzymuje Millerowi kroku inny polityczny zombiak – Marek Belka, choć bardzo się stara. Osobna kategoria to polityczne zombie będące jednocześnie resortowymi dziećmi, czyli Danuta Huebner i Włodzimierz Cimoszewicz. Nie płaszczą się, ale mają w sobie to coś, co w 2009 r., gdy Donald Tusk zrobił łaskę Danucie Huebner i wziął ją na listę PO do europarlamentu, Grzegorz Schetyna nazwał tak, że nie można tego zacytować.
Niestety w 2019 r. sam Schetyna, syn żołnierzy Armii Krajowej, który tak kwieciście wyrażał się o komuchach i bezpieczniakach, też zrobił Huebner łaskę. I jeszcze Millerowi, Cimoszewiczowi oraz Belce. I tak mamy piękny zestaw politycznych zombiaków – część od Romero, część od Jacksona, czyli w wersji posępnej i komediowej. Tak czy owak chluby ta reprezentacja Polsce raczej nie przynosi.
Jakoś w Niemczech po 1990 r. CDU nie wystawiała do europarlamentu członków politbiura SED, np. Williego Stopha, Herberta Häbera, Kurta Hagera, Waltera Halbrittera czy Egona Krenza. A nawet niektórzy z nich trafili do więzienia. Trochę bezpieczniaków z NRD, jak Matthias Warnig, trafiło do Rosji (do Nord Stream AG na dyrektora), ale to inna bajka, szczególnie gdy się było kolegą ze służb wywiadowczych Władimira Putina.
W Sejmie w Warszawie jest jeszcze zombiak Dariusz Rosati, w PZPR od 1966 r. do jej końca. To byłoby jeszcze pół biedy, gdyby Rosati nie wystawiał świadectw moralności i nie wyzywał od totalitarystów tych, którzy w walce z jego partią matką ryzykowali życiem i zdrowiem. Tym bardziej że był jeszcze kontaktem operacyjnym bezpieki („Buyer”) i zasiadał w radzie nadzorczej FOZZ.
Nic nie wskazuje na to, że zombiaki wnoszą coś pozytywnego do polskiej czy europejskiej polityki. A wręcz utwierdzają w przekonaniu, że była zmowa elit, w wyniku której budowniczym komuny nie tylko nie spadł włos z głowy, ale jeszcze zostali nagrodzeni. Nawet za cenę żenady i płaszczenia się przed kolejnymi panami. Nawet, jeśli czasem jest to śmieszne i groteskowe - niczym w „Martwicy mózgu” Petera Jacksona. I wielki wstyd, że to Platforma Obywatelska tych zombiaków wyciągnęła i wciąż ich promuje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/582096-nie-ma-powodu-zeby-w-polskiej-wciaz-straszyly-zombie