„Chociaż obserwujemy wewnętrzną walkę w trzeciej-czwartej sile politycznej, to jednak skutki tego, kto wygra, będą miały reperkusje wykraczające poza przedział 5-12 proc., bo na takie poparcie może obecnie liczyć Lewica” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
wPolityce.pl: Co Pańskim zdaniem było najważniejszym wydarzeniem politycznym w 2021 roku?
prof. Rafał Chwedoruk (UW): Myślę, że trudno byłoby wskazać jedno wydarzenie, które byłoby zdecydowanym numerem jeden, bo rok kończymy z sondażami niewiele różniącymi się od ubiegłorocznych.
Czy wobec tego powrót Donalda Tuska do krajowej polityki nie miał większego znaczenia?
Myślę, że zabrzmi realistycznie, jeśli powiem, że jest zbyt wcześnie na to, by oceniać skutki powrotu Donalda Tuska. Póki co, one są takie, jakie dokładnie można było przewidzieć. Natomiast strategiczne działania z nimi związane będą miały miejsce dopiero w przyszłym roku, w miarę zbliżania się do wyborów. To, że lider PO odbuduje poparcie tej partii było jasne, podobnie jak to, że nie zdoła wykroczyć poza krąg zwolenników. Druga faza będzie się wyrażała w działaniach wewnątrz opozycji. Będzie oderwana od poziomu makrospołecznego, a bardziej będzie dotyczyła relacji między partiami opozycyjnymi. Dlatego myślę, że pozostaniemy w cieniu Covidu i nadal będziemy zwracali uwagę na styk polityki krajowej i zagranicznej, ze szczególnym uwzględnieniem wydarzeń na polsko-białoruskiej granicy, nie dlatego, że będą do czegoś groźnego per saldo prowadziły, ale dlatego, że mieliśmy do czynienia z autentycznym zagrożeniem czy wielką destabilizacją, ale chyba dlatego, że przekonujemy się, iż bycie częścią świata zachodniego oznacza także płacenie rachunków, a nie tylko korzystanie z otwartych granic, swobody podróżowania czy transferu siły roboczej na zachód i tej z Ukrainy do nas. Może się okazać, że bycie częścią tego świata może być bardziej skomplikowane niż nam się przez dziesiątki czy nawet setki lat wydawało, choć może nie ma to aż takiego przełożenia na krajową politykę, choć oczywiście umocniło PiS w sondażach. Dlatego tę sprawę stawiałbym ponad powrót Donalda Tuska.
A co z opuszczeniem Zjednoczonej Prawicy przez Porozumienie Jarosława Gowina? Mam wrażenie, że to wydarzenie, choć często przedstawiane jako możliwy scenariusz, gdy w końcu już się dokonało, nie wywołało spodziewanych reperkusji…
Raczej nie umieszczałbym tej sprawy na liście najważniejszych wydarzeń politycznych mijającego roku. Oczywiście życząc powrotu do zdrowia i pełnej aktywności Jarosławowi Gowinowi, można zwrócić uwagę na to, że jeśli jakiś byt polityczny nie ma głębszych społecznych podstaw, to nie jest w stanie przetrwać. Fenomen roli takich partii jak Porozumienie czy Polska Razem w systemie partyjnym był efektem raczej umiejętnego balansowania tego środowiska na stykach polskiej polityki – na tym liberalno-konserwatywnym styku oraz trochę też na refleksie marzeń olbrzymiej części elit dawnej opozycji antykomunistycznej o stworzeniu partii konserwatywnej światopoglądowo i liberalnej gospodarczo. Stało się jasne, że taki byt nie jest w stanie wywalczyć sobie autonomicznej pozycji. Może jedynie do czasu wykorzystywać słabości którejś cz dużych formacji politycznych. Finał, którego byliśmy świadkami, absolutnie nie jest zaskakujący. Można powiedzieć, że opuszczenie ław rządzących przez polityków Porozumienia nie miało żadnego znaczenia, a był jedynie epizodem. Więcej uwagi poświęciłbym rozgrywce, jaka ma miejsce na lewicy, która już się rozpoczęła, co również ma znaczenie w kontekście powrotu Donalda Tuska.
Czy ma Pan na myśli powstanie nowego koła parlamentarnego PPS?
Tak, choć to już jest finał, który pokazuje znaczenie tego zjawiska. Kluczowa walka o kształt instytucjonalny opozycji w kolejnych wyborach rozegra się na lewicy. To jest fragment tej walki, jeden z jej etapów. Wynik tej batalii będzie miał przełożenie na cały system partyjny, a nie tylko na samą Lewicę, na relacje między Platformą a Lewicą, pośrednio także na PiS, bo inaczej będzie musiała wyglądać kampania i polityka obozu rządzącego, jeśli będzie miał przeciwko sobie zjednoczone główne podmioty opozycji, a inaczej będzie mogła wyglądać, gdy będziemy mieli do czynienia z powtórką z ostatnich wyborów sejmowych, a zatem pełnym pluralizmem opozycji. Chociaż obserwujemy wewnętrzną walkę w trzeciej-czwartej sile politycznej, to jednak skutki tego, kto wygra, będą miały reperkusje wykraczające poza przedział 5-12 proc., bo na takie poparcie może obecnie liczyć Lewica. Dlatego właśnie to wydarzenie umieściłbym po sytuacji na granicy polsko-białoruskiej na kolejnym miejscu.
Co znalazłoby się na trzecim miejscu podium?
Przyznam szczerze, że oprócz walki z Covid-19 i dyskusji nt. obowiązku szczepień nie dostrzegam żadnego wydarzenia, które na trwałe mogłoby stanowić kolejny symbol 2021 roku. Mieliśmy raczej do czynienia z inflacją drobnych wydarzeń, w tym sensie poprzedni rok – 2020 dużo więcej zmienił w polskiej polityce, bo zmienił sondaże, natomiast przyszły rok pod tym względem dużo bardziej obfitujący w rozstrzygnięcia, zarówno na polu polityki krajowej, jak i międzynarodowej. Już teraz możemy spodziewać się konsekwencji dyskusji o problemie drożyzny czy skutków spekulacji giełdowych na cenach nośników energii w skali międzynarodowej. Teraz obserwujemy wydarzenia, a skutki polityczne, o ile się ujawnią, to ujawnią się za kilka bądź kilkanaście tygodnie.
Platforma Obywatelska już zaczyna grać hasłem „PiS = drożyzna”, z kolei premier odbija piłeczkę i wskazuje na odpowiedzialność PO za ten stan rzeczy. Czy w którymś momencie ta sprawa może przeważyć polityczna szalę?
Przeważenie szali jest o tyle adekwatnym określeniem, że w tej chwili niewiele potrzeba w polskiej polityce. Opozycja od roku jest trochę wzmocniona, a PiS trochę słabszy. Gdyby rzeczywiście kwestie jakości życia codziennego zaczęły być głównym przekazem opozycji, gdyby stała się bardziej technokratyczna, niuansując przekaz dla różnych grup społecznych, to mogłoby to stanowić zmianę jakościową. Nawet jeśli w mijającym roku były momenty, w których PiS traciło z powodu dyskusji o inflacji, to za chwilę do świadomości społecznej przebiły się wydarzenia z granicy i to, że nie wszyscy sympatycy opozycji – mówiąc kolokwialnie – wytrzymali politycznie ciśnienie. Gdyby doszło do trwałej zmiany w polityce opozycji, to z całą pewnością byłaby to dla rządzących bardzo zła informacja. Pytanie tylko, czy Donald Tusk jest tym politykiem, którego oblicze byłoby optymalne właśnie dla takiego technokratycznego, bardziej pragmatycznego przekazu opozycji. Czasami abstrahującego od codziennych wojen, a zadającego pytania o koszty życia. To właściwie pytania, które możemy sobie zadawać co roku: czy opozycja zdoła uporządkować swoją politykę i podjąć działania zmierzające do dogonienia Prawa i Sprawiedliwości, czy też znów będziemy mieli do czynienia z sekwencją, w której najpierw następują działania służące opozycji, a za chwilę któreś z obrzeżnych środowisk i tak zradykalizuje przekaz i zmieni temat.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/579157-nasz-wywiad-rozlam-w-lewicy-co-oznacza-ten-spor