W przestrzeni publicznej unosi się kilka balonów, z których część należałoby przebić, a pozostałe przynajmniej sprowadzić na ziemię.
Na jednym z nich widzimy Unię Europejską jako macochę poślubioną Niemcowi po zniszczeniu Europy, która łaskawie wzięła pod opiekę osierocone dzieci, czyli „nowe kraje” wspólnoty, które – w domyśle – są mniej rozwinięte od reszty. Niby równe „starszym”, ale jednak nie do końca, bo przecież jesteśmy „brzydką panną bez posagu”, która ma się uśmiechać i pamiętać o miejscu w szeregu.
Druga prawda objawiona, jaką próbuje się nam zaszczepić, to kompleks Zachodu jako elitarnego klubu, do którego pozwolono nam dołączyć, a nawet dano kartę VIP do korzystania z siłowni, basenu i spa, dlatego cieszmy się, że tam w ogóle jesteśmy, nie „marnujmy okazji, żeby…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/571240-nie-mam-kompleksow-bylem-w-ue-zanim-to-bylo-modne