Dobry humor nie opuszcza profesora Grodzkiego. Jego poczucie humoru jest specyficzne, marszałek Senatu uśmiecha się w momentach, w których człowiek normalnie by się skrzywił. Może to kwestia ego, którego zwykli śmiertelnicy pojąć nigdy nie zdołają.
Senat ma w strukturze państwa polskiego ważną rolę. Wielokrotnie pisałem, że jego kontrolna działalność wobec Sejmu jest konieczna. Ale czym innym jest kontrola, a czym innym politycznie notoryczne działanie wbrew. Prof. Tomasz Grodzki utwardza partyjną linię. Ewidentnie czuje wzniosłość roli wodza tego opozycyjnego szańca, jest coraz bardziej arogancki.
Kwestia trwałej bariery na granicy polsko-białoruskiej to konieczność. Czas ma tutaj znaczenie, musi powstać szybko, za rok czy półtora można jej w zasadzie nie budować. Stąd przyspieszony tryb procedowania, który - jestem przekonany - marszałek Grodzki świetnie rozumie. Interes partii i poczucie własnej wielkości biorą jednak górę. Gdy dziennikarze zapytali go, jak szybko specustawę będzie procedował Senat, odpowiedział, że „w stosownym czasie”. Dopytany zaś, czy stanie się to „bez zbędnej zwłoki” odpowiedział, że „to słowa popularne w prosektorium”.
Widzę tutaj dwa kłopoty. Jeśli już pan marszałek był łaskaw wspomnieć o zwłokach, wie zapewne, bo mówią o tym jego partyjni koledzy, że osoby przedzierające się obecnie przez granicę ryzykują życiem. Gdy powstanie bariera, pójdzie jasny sygnał, że przez Polskę przejścia nie ma i Łukaszence trudniej będzie rekrutować „ochotników” do przejścia na Zachód. Wiele żyć zostanie w ten sposób ocalonych.
Sprawa druga, to niedelikatność lekarza. Rozumiem, że każda branża ma swój wewnętrzny język, że lekarze na codzień obcujący z chorobą i śmiercią muszą się jakoś na nią uodpornić. Czasem nawet zażartować. Ale to, co ich śmieszy, może być trudne do przyjęcia dla rozpaczliwie szukających pomocy pacjentów. „Zwłoki”, „prosektorium”… Mało w tym empatii, ale to chyba zły adres, pod który próbuję kierować pretensję. Profesor Grodzki wie lepiej.
Całkowicie poważnie prof. Tomasz Grodzki traktuje tylko jedną sprawę. Swój immunitet. Pisaliśmy wraz Markiem Pyzą w tygodniku „Sieci” o zarzutach łapówkarskich, które sformułowała prokuratura we wniosku o jego uchylenie. Ostatecznie wylądował on na jego biurku, nawet prezydium Senatu nie ma do niego wglądu. Dopóki marszałek się na to nie zgodzi, głosowania nad jego immunitetem nie będzie. Trwa to już prawie 7 miesięcy.
Wiem, dlaczego Grodzki tak o to dba, znam ten wniosek. Są w nim rzeczy, które kompromitują go jako urzędnika, lekarza i człowieka. I żadne głupawe żarciki tego nie przykryją.
CZYTAJ TAKŻE: W tygodniku „Sieci”: Koperty Grodzkiego. UJAWNIAMY, co jest we wniosku o uchylenie immunitetu marszałka Senatu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/570430-beznadziejny-przypadek-prof-tomasza-grodzkiego