Jeśli wystąpienia Hołowni uznawaliśmy do tej pory za dziecinne i egzaltowane, to dziś już wiemy, że to była dopiero rozgrzewka - prawdziwy bieg do wypłukania polskiej polityki z jakiejkolwiek treści dopiero się zaczął. I nie rzecz w tym, by tu krytykować samego lidera Ruchu Polska 2050, podkreślać pychę jego doradców w osobie generała (!!!) Różańskiego czy jakąś turbonaiwność jego zwolenników - rzecz w kolejnym sygnale tąpniecia świadomości społecznej. Kongres środowiska TVN-owskiego gwiazdora zapowiada ślepy galop do politycznej infantylizacji polskiej polityki.
Turboinfantylizacja
Płacz nad konstytucją, marniutki teatrzyk, by poświęcić życie za dokument Kwaśniewskiego i Geremka, pozbawione logicznej spójności słowotoki i głoszenie sprzecznych tez (zamknąć Turów, nie zamykać Turowa / odsunąć Kościół od polityki, nadzorować Kościół przez polityków) powinny być dla nas ostrzeżeniem - ale teraz już trzeba przejrzeć na oczy. Pomysł obniżenia wieku uprawniającego do głosowania to już dosłownie pajdokracja (rządy dzieci), a przedstawienie kolorowej nic niewnoszącej aplikacji jako przełomu w kierowaniu Polską zbiegają się z innymi ekstremalnymi przykładami bezmyślności, są jak postulaty rozbrojenia bezpieczeństwa, jak zamianę czołgów na rowery i radarów na ekrany z serialami z Netflixa. Bieg posła Sterczewskiego, tańce posłanki Jachiry, wulgarne okrzyki Marty Lempart, teraz niedoszły prezydent Rzeczpospolitej z dziecinnymi gadżetami, pozwalają wskazać kierunek kryzysu cywilizacyjnego - nie tylko liberalizacji i czy radykalizacji społecznej, ale właśnie infantylizacji - dziecięce wyobrażenia o rzeczywistości. Dziś już trudno żartować, że Hołownia wystąpi na konferencji z grzechotką i śliniaczkiem, bo może faktycznie niedługo tak wystąpi.
Dwa zagrożenia
Jeśli Hołownia i jemu podobni doszliby do władzy, to w realiach powrotu strategii Rosji, Chin czy Niemiec do brutalnej wasalizacji suwerennych państw, byłoby to dla Polaków historyczną katastrofą. Podczas ciepłych potoków słów o miłości i szacunku niejawne grupy interesów wydrenują Polskę z wszelkich możliwych zasobów, a obce stolice ustawią państw polskie w dowolnym kącie.
Ale nawet jeśli tacy politycy zostaną w opozycji z tymi swoimi 8-10 procentami, to nadal będą politycznym balastem. Będą promować zgrabne frazesy o humanitaryzmie, który w efekcie stępia narzędzia do konsolidacji państwa - wojsko ma być słabe, policja bezbronna, nauczyciele mają zamienić się w terapeutów, a granice w polany miłosierdzia. Część wyborców zostanie zamrożona w opiumowym marazmie, wyuczona obojętności na autentyczne zagrożenia, a epatująca rzekomą krzywdą wiewiórek, podstawionych uchodźców czy wyzwań dorosłości.
Polska nie może być przedszkolem
Czy państwo frontowe NATO, skraj zachodniej cywilizacji, stać na dźwiganie 1/10 wspólnoty przez sztormowe fale XXI wieku?
Ale to nie koniec negatywnego oddziaływania tej infantylizacji. Politycy zaprzyjaźnieni czy bliscy programowo do tej bezkształtnej TVN-owskiej magmy, będą podejmować dialog z Hołowniakami, obniżając poziom debaty publicznej. Już Rafał Trzaskowski, chcąc przejąć głosy lidera Ruchu Polska 2050, przed II turą wyborów prezydenckich odbębnił tani teatrzyk, w którym obiecywał, że Polska będzie miła i sympatyczna. Za rok, dwa lub trzy męska część kandydatów na szefa sił zbrojnych będą być może chodzili w sukienkach, by pokazać, że nie są transfobami - bo przecież obniżanie wieku, w którym obywatel dostaje czynne prawo wyborcze, zmusiłoby władze do dostosowywania się do ludzi w okresie dojrzewania, z burzą hormonów i psychicznymi huśtawkami.
Inwazja dzieci
Wobec tej fali infantylizacji trzeba sobie najpierw zdać sprawę, że zagrożenie dla Polski nie musi być pisane cyrylicą i nie musi poświęcać się „für Deutschland”. Osłabianie państwa ma też twarz prezentera telewizyjnego o charyzmie szkolnego animatora kultury i zafascynowanych nim dzieci.
Następnie trzeba za wszelką cenę dbać o powagę debaty publicznej. Mówić o armii, polityce, interesach, tajnych służbach, stanie gospodarki, kontekście międzynarodowym, presji mocarstw i rozkładzie liberalizmu. Tu nie chodzi tylko o wynik wyborczy, ale też o zaintonowanie dźwięków głośniejszych niż kołysanka dla postpolitycznej brei. Inaczej wrogowie Polski pokonają nas nie manipulacjami i gospodarczymi zagrywkami ale zwykłą salwą śmiechu.
W TYM TEMACIE OGLĄDAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565077-holownia-jest-zwiastunem-galopujacej-infantylizacji-polityki