Tegoroczna impreza muzyczna Jerzego Owsiaka, Pol’and’Rock Festival, była inna niż jej wcześniejsze odsłony. Była płatna, ograniczona przeciwpandemicznymi obostrzeniami, ale też bardziej… fanatyczna - pisze na łamach tygodnika „Sieci” Jakub Maciejewski.
Autor relacjonuje swoją rozmowę z Martą i Danielem, którzy od kilku lat nie opuścili żadnego Owsiakowego wydarzenia.
Nasze spojrzenia krzyżują się w pewnym zakłopotaniu, bo w końcu musi paść to jedno pytanie. Co sądzą o wezwaniu Łony, czyli 39-letniego rapera Adama Zielińskiego, który jednego wieczoru porwał uczestników imprezy do okrzyku „ j…ć PiS”? Jako showman i gwiazda rapu wskazał ręką na poszczególne części tłumu i rozdzielił role: „Lewa strona mówi: j…ć, prawa odpowiada: PiS”. Młodzież posłusznie zafalowała i wydała z siebie znane ze strajku kobiet okrzyki. Łona dorzucił jeszcze trzecią grupę, która miała dopowiadać „mocno, mocno, mocno”. Rechotom nie było końca
— czytamy.
Tysiące młodych ludzi w emocjonalnym uniesieniu krzyczy: „J…ć PiS”, ale dla autorytetów III RP nic się właściwie nie stało. A gdyby tak na innej imprezie skandować: „J…ć Platformę” albo „J…ć LGBT”? Skowyt mediów słychać by było od Bugu po Missisipi, a sceny z nienawistnym wrzaskiem byłyby pokazywane jako dowód na faszyzację kraju. Tymczasem sympatycy Pol’and’Rock Festival nie czują się hejterami, ba – uznają się za wyznawców miłości. Ostatniego dnia Jerzy Owsiak odebrał coś na kształt – pół żartem, pół serio – ślubowania czy zbiorowej przysięgi. „To jest mój kawałek ziemi, o który będę dbał i który będę szanował. To jest mój dom, w którym panuje miłość, tolerancja, przyjaźń, muzyka, tak mi dopomóż rock and roll” – zebrani trzymali w rękach słoneczniki albo kładli dłonie na sercach. W innych warunkach powiedzielibyśmy, że to jakieś sekciarstwo, ale tu przecież media III RP nie pozwolą na takie interpretacje
— zwraca uwagę Maciejewski.
A jednak trudno przyjąć którekolwiek z tych tłumaczeń. Łona twierdzi, że szczere emocje usprawiedliwiają niechęć do PiS. Czyż morderca Ryszard Cyba, który dekadę temu zastrzelił w Łodzi członka PiS Marka Rosiaka, a potem przyznał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego, nie był kierowany takimi „szczerymi emocjami”? Jeśli w tłumie był jakiś fanatyk, głupiec albo szaleniec (a bo to mało takich?) i po skandowaniu „ j…ć PiS” usłyszał tylko, że „żaden bóg nie będzie go cenzurował”, to czy nie dostanie jeszcze więcej żółci w postrzeganiu przez siebie polityki? Trudno zbagatelizować fakt, że to był tylko epizod całej wielkiej imprezy. Nikt tego nie potępił. Nikt nie załagodził, a wręcz podkręcono atmosferę
— podkreśla publicysta.
Więcej o Owsiakowym festiwalu w tygodniku „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 9 sierpnia br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562466-maciejewski-w-sieci-milosc-tolerancja-i-jc-pis