317 tys. zł - tyle na zbiórkach zebrali Michał Sz., podający się za Małgorzatę ps. „Margot” i aktywiści LGBT na kolektyw „Stop Bzdurom”. Teraz „Margot” oświadczył, że działalność, którą tworzył razem z „Łanią” „w zasadzie” została rozwiązana”. Co ciekawe, „Margot” oraz inni lewicowi działacze podkreślali, że nie zamierzają rozliczać się ze swoich akcji co do złotówki. Warto przypomnieć, co działo się zaledwie rok temu, jaka fala krytyki spadła na dziennikarzy za „zaimki” oraz kto bronił działaczy LGBT.
CZYTAJ TAKŻE:
„Tęczowa Noc”
7 sierpnia 2020 r., grupa aktywistów LGBT zorganizowała protest na Krakowskim Przedmieściu. Chodziło o wsparcie dla Michała Sz. „Margot”. Policjanci zatrzymali mężczyznę, a aktywiści chcieli uniemożliwić przewiezienie go na komendę. Aktywiści LGBT w proteście przeciw aresztowaniu Sz. usiedli wokół samochodu, nie pozwalając mu ruszyć.
Policja zatrzymała 48 osób.
Lewicowe środowiska określają te wydarzenia mianem „Tęczowej Nocy” i oskarżają policjantów o przekroczenie uprawnień.
CZYTAJ TAKŻE:
Agresywny działacz LGBT
Rok po głośnej manifestacji środowisk LGBT na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, po której „Stop Bzdurom” rozpoczęło w sieci zbiórkę pieniędzy na swoją działalność, Michał Sz. w rozmowie z oko.press przyznał, że kolektyw przestał istnieć.
Wcześniej agresywny aktywista LGBT Michał Szutowicz „Margot” dopuścił się fizycznego ataku na działacza pro-life i niszczył auto tej organizacji. Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała już akt oskarżenia do sądu w tej sprawie - grozi mu do 5 lat więzienia. Uczestniczył też w profanacjach warszawskich pomników, w tym figury Jezusa przed kościołem św. Krzyża.
CZYTAJ TEŻ:
Hejt na dziennikarzy
Przypomnijmy, że w związku z „Margot” oberwało się także dziennikarzom. Beata Lubecka, która przeprowadziła wywiad z aktywistą LGBT na antenie Radia ZET padła ofiarą nagonki. Przez rozmowę, w której ze strony „Margot” padło wiele absurdalnych i wulgarnych słów dziennikarka straciła nominację do nagrody Grand Press - wycofano kategorię, w której startowała.
Organizatorzy przestraszyli się napięcia i burzy rozpętanej przez lewicowych dziennikarzy - jeden z nich, Stanisław Skarżyński z „Gazety Wyborczej”, zrzekł się nagrody, którą wcześniej otrzymał. Skarżyński reagując na nominację Lubeckiej napisał na Facebooku, że zasługuje ona raczej na wyrzucenie z pracy.
Z kolei redaktor naczelny Radia ZET Michał Celeda, zamiast stając murem za Beatą Lubecką i skrytykować decyzję jury Grand Press, zapowiedział… szkolenia dot. LGBTQ+ w zarządzanej przez siebie firmie.
Aktywistom LGBT miał narazić się także dziennikarz TVN24, który określał „Margot” męskim zaimkiem. W rozmowie z tęczowym działaczem wyjaśnił, że w policyjnych dokumentach „Margot” figuruje jako mężczyzna, a nie kobieta i „nie sposób pominąć tej rzeczywistości, która jest realna”. Wojciech Sawoniewicz z młodzieżówki Wiosny Biedronia oskarżył dziennikarza o „homofobię”.
Z kolei Piotr Jedliński musiał zrezygnować ze swojego stanowiska. Podczas jednej z audycji w internetowym Radiu Nowy Świat (założonym przez byłych dziennikarzy Trójki) użyto zwrotu „aktywista”, by określić Michała Sz., pseud. „Margot”. W efekcie szef radia Piotr Jedliński spotkał się z falą oskarżeń… o transfobię! i ostatecznie zrezygnował ze stanowiska prezesa.
CZYTAJ TAKŻE:
Obrona „Margot”
Warto również przypomnieć, kto ręczył za agresywnego aktywistę LGBT Michała Sz. „Margot”. To nie tylko europoseł Sylwia Spurek, która uparcie używając żeńskich końcówek grzmiała we wpisie na Twitterze, że Sz. „nigdy nie powinna być aresztowana”.
W obronie Michała Sz. stanął również psycholog społeczny prof. Michał Bilewicz, który stwierdził, że nie rozumie oburzenia zachowaniem „Margot”, a sam chciałby „żyć w kraju, w którym młodzież może sobie obrażać symbole, profanować pomniki i zniesławiać ministrów. Dopóki nikogo nie biją, mogą dokazywać” - przekonywał wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Na tym jednak nie koniec, bo za Michałem Sz. murem stanęły również osoby duchowne. To m.in. emerytowany redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” ks. Adam Boniecki, ks. Alfred Wierzbicki z KUL i Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich poręczyli za aktywistę twierdząc w liście, że „w sytuacji coraz większej nagonki na osoby nieheteronormatywne w Polsce uzasadnione są obawy o bezpieczeństwo osadzonej w areszcie aktywistki, a także o jej stan psychiczny”.
Z kolei ks. Alfred Wierzbicki w wielu medialnych i prasowych wystąpieniach przekonywał, że słyszał iż działacz LGBT jest „osobą o wielkim potencjale intelektualnym”. W lubelskiej „Gazecie Wyborczej” przekonywał, że w tej sprawie jest „polityczne dno, chodziło o eskalację emocji homofobicznych”, a winny jest Kościół i konserwatyści.
Nie żałuję poręczenia za Margot. Krytycznie oceniam jej zachowanie po uwolnieniu i nie przestaję się zastanawiać, czy sam nie ponoszę jakiejś cząstki winy. Choćby winy bezczynności i milczenia wobec homofobii w polityce i w Kościele. Nie podoba mi się to, co robi, ale próbuję zrozumieć, jak głęboki ból popycha ją do takich słów i gestów
— przekonywał ks. Wierzbicki.
CZYTAJ WIĘCEJ:
wkt/wPolityce.pl/TT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/561888-margot-znika-z-pieniedzmi-kto-bronil-dzialaczy-lgbt