Reżim PiS dobiera się do amerykańskiej stacji TVN! Dziś TVN, jutro „Newsweek”, „Fakt”, Onet i inne…! Wszystkie ręce na pokład! Brońmy wolności obcych mediów w Polsce!
— tego Gerhard Gnauck w weekendowym wydaniu Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ) nie napisał, ale przecież każdy, kto umie czytać, wie, że również polskojęzyczne media spółki Ringier Axel Springer i inne polskiego rządu nie głaszczą. Nie, żeby komentator Gnauck coś zmyślał, wie jak pisać „obiektywnie” - owszem, w tekście pt. „Ustawa przeciw najostrzejszym krytykom rządu” stwierdził, że „prawicowy rząd w Polsce otwiera nowy front”, uściślając, że to „grupa posłów PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele”, ale to nie on, Gnauck, stawia taki wniosek, on tylko sprawozdaje, zgodnie ze sztuką dziennikarską posługiwania się eufemizmami:
W Polsce krytykuje się projekt ustawy, która ma na celu uregulowanie struktury własnościowej mediów. Ponieważ w ten sposób rząd celuje w swego największego konkurenta.
Pominę fakt, że tym samym warszawski korespondent, zapewne nieświadomie, przypisał TVN do Platformy Obywatelskiej, obecnie pod wodzą wypróbowanego przyjaciela Niemiec, pełniącego obowiązki przewodniczącego Donalda Tuska. Mniejsza z tym, że tenże został szefem tej formacji z pogwałceniem wszelkich zasad wewnątrzpartyjnej demokracji - w końcu nie o tym miał być tekst, tylko o zamachu na wolność mediów w Polsce. Bo, jak napisał korespondent Gnauck:
Sprawa jest jasna: duża część społeczeństwa postrzega nowy projekt jako „lex TVN”…
Równie ciekawy, a może nawet ciekawszy jest jednak „lex Gnauck”. Publicysta to inteligentny, świetnie władający językiem polskim, który przynajmniej w sprawach dotyczących naszego kraju mógłby wiele wnieść dla rozjaśnienia umysłów swym rodakom, poddanym medialnej przepierce, ale nie wnosi. Powód jest jeden, który stanowi wykładnię i regułę dla niemieckich polityków, tudzież mediów: nie ma obiektywizmu, gdy chodzi o interes Niemiec.
Kilka „drobnych” przykładów, o których Gerhard Gnauck z pewnością wie, dotyczących struktury własnościowej mediów w Niemczech, ich powiązań z politykami, upolitycznionego system prawnego, czy procedury wyborczej. Zacznijmy od tej ostatniej kwestii: na marginesie konfliktu w łonie Zjednoczonej Prawicy w sprawie głosowania korespondencyjnego, tytułowym bohaterem Gnaucka, cytuję, „Człowiekiem, który powinien trafić do historycznych książek”, był… Jarosław Gowin, ten, który „uniemożliwił narodowo-konserwatywnemu rządowi wtrącenie kraju z powodu wątpliwych wyborów prezydenckich w najcięższy kryzys od upadku komunizmu”. Dla odświeżenia pamięci polecam posłuchanie wypowiedzi Gnaucka (po polsku) o tym, jak sam głosował korespondencyjnie w wyborach do Bundestagu w 2013 roku, gdy o koronawirusowej pandemii nikt nie śnił nawet w najczarniejszych snach.
Co dla Niemiec jest normalne, w Polsce - niedopuszczalne. W Niemczech można było przeprowadzić lustrację i bezwzględną dekomunizację, w tym w wymiarze sprawiedliwości, w Polsce jest to prześladowanie. W skrajnie upolitycznionym, niemieckim systemie sędziów powołują politycy, ba, przewodniczącym Trybunału Konstytucyjnego został członek zarządu i były poseł CDU, w naszym kraju próby uporządkowania systemu prawnego to… ograniczanie niezawisłości sądów. W Niemczech można karać sędziów, w Polsce to wykluczone… Pan Gnauck wie o tym wszystkim doskonale, zapewne nie uszło też jego uwadze zaproszenie na obiad przez kanclerz Angelę Merkel sędziów Trybunału Konstytucyjnego, ale…, wiadomo - interes Niemiec!
Podobnie sprawa porządkowania rynku medialnego: w Niemczech jest Ordnung, w Polsce zawłaszczanie i prześladowanie. Niemcy nigdy nie pozwoliłyby sobie na to, aby opinię publiczną w ich kraju kształtowała zagranica. Dość wspomnieć pospolite ruszenie polityków, związków zawodowych i medialną wrzawę, gdy amerykański koncern chciał wykupić tylko jeden, niskonakładowy „Berliner Zeitung”, co skutecznie mu udaremniono. Niezależność mediów w Niemczech ilustrują fakty z dalszej i niedawnej przeszłości, od wtargnięcia policji do siedziby „Spiegla”, a potem do wielu innych redakcji, po „niedopuszczalny atak na wolność prasy” - jak zameldowała agencji dpa – gdy pod koniec czerwca w Duesseldorfie poszły w ruch pałki i gaz łzawiący przeciw protestującym w sprawie nowej ustawy o zgromadzeniach, zaostrzającej przepisy dla ich organizatorów i zwiększającej uprawnienia policji; wśród poszkodowanych znalazł się fotoreporter dpa i jeden z dziennikarzy, relacjonujących demonstrację.
Czy mam również przypomnieć powiązania polityków z właścicielami mediów, z wczoraj i dziś? Jak np. Helmuta Kohla z magnatem medialnym Leo Kirchem, który na wielomilionowej liście płac miał samego kanclerza i kilku ministrów? Czy mam przypomnieć, kto był świadkiem kanclerza na ceremonii ślubnej w „najwęższym gronie”, z jego wieloletnią asystentką, po samobójczej śmierci żony? - gdyby ktoś nie wiedział, niejaki Kai Diekmann, szef „Bilda”… Książki można pisać. Ale komentator Gnauck i inni nie będą wściubiać nosów w nie swoje sprawy, także np. w rozmowy przy śmietniku w Polsce, w sprawie obsady kadrowej w „Fakcie” (Ringier Axel Springer), mutancie „Bilda”, czy instrukcji Marka Dekana dla polskich dziennikarzy, zatrudnionych przez niemiecki koncern, jakie mają zajmować postawy… - wiadomo, interes Niemiec!
Korespondent Gnauck mógłby sypać przykładami zawłaszczenia i czystek w TVP w czasach rządu PO-PSL, szturmu na redakcje „Wprost”, wywalenia na bruk zespołów dziennikarskich najpierw tego tygodnika, a potem „Newsweeka” po objęciu funkcji redaktora naczelnego przez Tomasza Lisa, ale… - nie będzie wściubiał, nie jemu decydować o polityce, a poza tym, wiadomo, interes Niemiec!
Był już przecież ustalony, tak znakomicie funkcjonujący porządek sprzed utraty władzy przez spółkę PO-PSL, z szefem dyplomacji, który „bardziej bał się bezczynności Berlina” i domagał się przywództwa Niemiec w Europie, niestety, nieświadomi, zagubieni polscy wyborcy zagłosowali na tych „katonarodowców” Kaczyńskiego. To przecież jasne, w duchu dobrego sąsiedztwa trzeba teraz pomóc polskim obywatelom dokonać właściwego wyboru, by odsunęli od steru tych zamachowców z rządu PiS, który brużdżą w dobrosąsiedzkich stosunkach i w Europie, i „otwierają nowy front”, jak doniósł korespondent Gnauck. Więc… - wszystkie ręce na pokład!
W tym kontekście należałoby jeszcze wyjaśnić postawę byłego przewodniczącego (do 2020 r.) niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego Andreasa Vosskuhle’go. Tenże ostrzegł właśnie przed ukrytą centralizacją i przekształcaniem wspólnoty przez Komisję UE oraz Europejski Trybunał Sprawiedliwości w „państwo federalne”. Skąd ten jego wniosek? Stąd, że Europejski Bank Centralny chce narzucić… Niemcom politykę finansową, a przecież w Republice Federalnej nadrzędne znaczenie ma niemiecka konstytucja, zwana Ustawą Zasadniczą, a nie postanowienia jakichś unijnych instytucji czy urzędników. Polski to nie dotyczy, w Polsce to co innego, to inna kultura…
Fakt, z tym ostatnim akurat muszę się zgodzić - zgodnie z naszą „kulturą”, korzystanie przez opozycję z niemieckiej pomocy dla odsunięcia od władzy rząd PiS nie jest żadną zdradą, wszak chodzi o wspólny interes Niemiec…
Grillowanie Polski trwa. „Niezależni pod presją”, tytułuje sekcja polska Deutsche Welle tekst o „lex TVN” i „długiej historii walki PiS z TVN”, w oparciu o publikację Sueddeutsche Zeitung. „Ustawa przeciw TVN. Porozumienie zapowiada kluczowe poprawki”, ciągnie temat polskojęzyczny portal Onet. Jest kolejna szansa, jak chciał korespondent Gnauck, by Jarosław Gowin rzeczywiście trafił do książek historii…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/558383-grillowanie-polski-ten-koszmarny-rzad-zamachowcow-z-pis