„Problem będzie taki, że świat będzie źle odbierał to, co się dzieje w Polsce. Będą docierały informacje, że reformy czy nowelizacje, które w Polsce się przeprowadza, są w jakiś sposób rzekomo niezgodne z prawem międzynarodowym, a więc w świat będą szły fałszywe przekazy. To będzie zachęcało dyplomacje i inne podmioty, bo przecież tam są nie tylko dyplomaci, aby jeszcze bardziej ingerować, domagać się korzystnych z ich punktu widzenia zmian w polskim prawie” – powiedział portalowi wPolityce.pl były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, eurodeputowany PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Nie jestem zaskoczony, dlatego że marszałek Grodzki już na początku swojej kadencji zapowiadał, że on uczyni z Senatu instrument prowadzenia alternatywnej polityki zagranicznej wobec rządu, więc konsekwentnie postępuje w ten sposób i chce tą alternatywną politykę prowadzić, pokazywać światu
— tak Witold Waszczykowski skomentował decyzję marszałka Tomasza Grodzkiego o zaproszeniu na posiedzenie połączonych komisji senackich rozpatrujących nowelizację ustawy o Kpa przedstawicieli obcych państw: Stanów Zjednoczonych i Izraela.
Można powiedzieć, że z formalnego punktu widzenia parlament powinien współpracować z rządem, bo to rząd prowadzi politykę zagraniczną. W niektórych przypadkach rząd ma prawo i możliwość skorzystania ze wsparcia parlamentu. Takie sytuacje się zdarzają, na przykład kiedy rządowi zależy na jakiejś szybkiej, powszechnej ratyfikacji jakiegoś porozumienia i współpracuje z posłami i senatorami, aby oni rozjechali się po świecie i lobbowali na rzecz takiej ratyfikacji. Można sobie wyobrazić inną sytuację, gdzie rząd ma słabe relacje z danym państwem z różnych względów i w związku z tym chce je podnieść poszerzając możliwości współpracy i też prosi posłów, parlamentarzystów o poszerzenie tej współpracy. Natomiast niewyobrażalne jest, żeby prowadzić politykę przeciw rządowi, pokazywać ich w kraju i na świecie, że inna instytucja państwa polskiego może prowadzić równolegle alternatywną politykę
— zauważył były szef MSZ, którego dziwi zachowanie tych obcych instytucji państw, że wpisują się w takie działanie. Zauważył, że rezydujący w Polsce dyplomaci, szczególnie z takich krajów jak USA, Kanada, Izrael, „to są doświadczeni dyplomaci i powinni mieć świadomość, że ich działanie jest ściśle zdefiniowane Konwencją Wiedeńską z 1961 roku i ona uniemożliwia tego typu działanie”.
Konwencja dopuszcza zasięganie opinii, informacji o tym, co się dzieje w kraju rezydowania, natomiast na pewno nie pozwala na to, aby ingerować w procesy polityczne, a tym bardziej w procesy legislacyjne państwa, w którym się pracuje
— przypomniał.
„Marszałek Grodzki ze swoimi stronnikami w Senacie łamie praworządność”
Tyle się mówi na świecie o rzekomej niepraworządności w Polsce, a tymczasem okazuje się, że to właśnie marszałek Grodzki ze swoimi stronnikami w Senacie łamie tą praworządność, a niektórzy dyplomaci, którzy też czasami wypominają Polsce brak praworządności, wpisują się w ten proces łamania standardów, zasad i prawa międzynarodowego, bo jak mówię to jest łamanie Konwencji Wiedeńskiej z 1961 roku
— dodał eurodeputowany.
Zapytany, jakie konsekwencje może mieć tego typu działanie marszałka Tomasza Grodzkiego dla polskiej racji stanu, Witold Waszczykowski przyznał:
Problem będzie taki, że świat będzie źle odbierał to, co się dzieje w Polsce. Będą docierały informacje, że reformy czy nowelizacje, które w Polsce się przeprowadza, są w jakiś sposób rzekomo niezgodne z prawem międzynarodowym, a więc w świat będą szły fałszywe przekazy. To będzie zachęcało dyplomacje i inne podmioty, bo przecież tam są nie tylko dyplomaci, aby jeszcze bardziej ingerować, domagać się korzystnych z ich punktu widzenia zmian w polskim prawie.
Nie bądźmy naiwni, że tu chodzi o jakąś czystość prawa. Tu chodzi o potężne interesy i o majątki. Polska leży w doskonałym miejscu w Europie. Jest w samym środku Europy, stąd przejęcie tutaj jakiejkolwiek własności, majątku, ziemi, kamienicy daje możliwości robienia potężnych interesów. Sama ta własność ma wielką wartość. Tutaj się toczy regularna kampania o pieniądze, o majątki w Polsce, a nie jakąś czystość wynikającą z prawa, z pozostałości kwestii wojennych czy powojennych
— uzmysławiał.
„Problem jest nieuregulowany dla osiemdziesięciu paru procent Polaków”
Zaznaczył, że „twierdzenie, iż tu chodzi o jakieś przejęcie własności pożydowskiej jest fałszywe, bo to jest minimalna część w tej skali własności, która może być dyskutowana w Polsce”.
Mówimy tu o kilkunastu procentach tej własności, która mogła być rozpatrywana jako własność oddawana w ręce spadkobierców polskich żydowskiego pochodzenia. To w dalszym ciągu jest dla nich możliwe. Mogą dochodzić swoich roszczeń w sądach. Natomiast problem jest nieuregulowany dla osiemdziesięciu paru procent Polaków, którzy potracili mienie w czasie II wojny światowej. Polskie władze próbowały tę kwestię uregulować w 2000 roku, ale sprawa restytucji mienia, czy symbolicznej rekompensaty za przejęte w czasie II wojny światowej i przez komunistów mienie. Ta kwestia symbolicznej rekompensaty została zatrzymana przez prezydenta Kwaśniewskiego i to też jest część problemu, że te kwestie dwadzieścia lat temu mogły być uregulowane. Poprzednie rządy nie kwapiły się, żeby to uregulować. Dzisiaj jest ta próba regulacji, bo ile można po II wojnie światowej, po przemianach demokratycznych w Polsce tę kwestię pozostawić bez regulacji. Jest to oczywiste, że trzeba ją załatwić
— przypomniał Witold Waszczykowski.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557947-skutki-polityki-grodzkiego-waszczykowski-beda-ingerencje