Maria Anna Potocka, z domu Socha, dyrektor krakowskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej, wydała książkę pt. „Wokół sprawy Pyjasa”. Publikacja jest złożona z tekstów zebranych z okazji wystawy Doroty Nieznalskiej, poświęconej właśnie „Sprawie Stanisława Pyjasa”. Tylko że wydanie nie dotyczy wystawy, poza enigmatycznymi wzmiankami w niektórych artykułach oraz galerii zdjęć na końcu tomu. Praca nie ma wstępu ani posłowia, w których redakcja mogłaby wyjaśnić jaki jest cel wydawcy, jakie kryterium zastosowano przy wyborze autorów. Dlaczego o sprawie Pyjasa wypowiada się Andrzej Romanowski, zaciekły przeciwnik lustracji czy w ogóle rzetelnych badań nad historią PRL. Dlaczego bez opracowania (bez redakcji, komentarza, czegokolwiek) został opublikowany fragment mowy obrończej Jana Widackiego, prawnika, który bronił bezpieki, a w tym akurat wycinku mowy deprecjonuje Pyjasa jako potencjalnego, czy nawet już faktycznego, konfidenta? Bronisław Wildstein już wcześniej odmówił napisania tekstu do tej publikacji - jakby przeczuwał co znajdzie się w reszcie książki.
O DYREKTOR POTOCKIEJ CZYTAJ TAKŻE:
Nowoczesna dyrektor poprawia ród Kossaków. Kraków mówi nie
W zbiorze jest jednak tekst samej pani Marii Anny Potockiej. To w nim autorka stara się odczytać istotę tragedii, jaka dotknęła studenta polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, którego ciało zostało znalezione w kamienicy przy ulicy Szewskiej rankiem 7 maja 1977 roku.
Jednak opowieść Pani Dyrektor Potockiej jest zdumiewająca - zarówno w sferze faktów, jak i sformułowań, ale najbardziej szokujące są wnioski, jakie krytyk sztuki wysnuwa z całej sprawy.
W swoim artykule „Trzy postacie, trzy dramaty” czytamy opisy Stanisława Pyjasa, który zginął, Lesława Maleszki, który na przyjaciół donosił, oraz Bronisława Wildsteina, który był ofiarą tychże donosów, ale też lojalnym przyjacielem, który od dekad zabiegał o upamiętnienie Staszka. Interpretacja pani Potockiej jest jednak zupełnie inna - z trzech studentów Pyjas jest ofiarą przede wszystkich swoich wyobrażeń o bohaterstwie, Lesław Maleszka jest wybitnym intelektualistą, który się pogubił, zaś Bronisław Wildstein… jest winnym - cierpienia tysięcy ludzi, jest autorem „donosu na naród” [chodzi o tzw. Listę Wildsteina], jest też opisywany innymi deprecjonującymi określeniami.
Przekraczając swoje kompetencje
Nie dowiemy się z tej pracy, czy dyrektor Potocka jest krytykiem sztuki, za którego się podaje w innych miejscach. Jest ona tu śledczym, prawnikiem, kryminologiem, filozofem, psychologiem, historykiem - wciela się we wszystkie te role, z góry ustalając jak wyglądała prawda, a także gdzie w tej sprawie jest kłamstwo. W słowach Autorki widnieje narracja, na którą nie poważyła się nawet Służba Bezpieczeństwa - tchórz Pyjas ginie w wyniku przypadku bądź awantury, inteligent Maleszka pozostaje w głębokiej rozterce, a oszalały z nienawiści Wildstein rzuca bezpodstawnymi oskarżeniami.
Dlaczego pani Potocka nie wie, że te oskarżenia właśnie mają liczne i udokumentowane podstawy? Dlaczego nie dziwi się, że zginęli świadkowie ostatnich chwil Pyjasa?
Tym trudniej uznać tragiczną śmierć Pietraszki za akcję celową, że nie było żadnych śladów, nikt nikogo nie widział, a ofiara w biały dzień sama weszła do jeziora.
-twierdzi o przyjacielu Staszka. Pani Dyrektor nie wie, albo lekceważy fakt, że Pietraszko panicznie bał się wody, nie umiał pływać - i oto nagle 3 miesiące po śmierci Pyjasa opuszcza przyjaciół podczas wyjazdu w Bieszczady i samotnie wchodzi do jeziora, by już stamtąd nie wrócić. Kilka miesięcy później ginie kolejny świadek - a być może morderca - Marian Węclewicz, były bokser, współpracujący z SB. Również „spadł” ze schodów w jednej z krakowskich kamienic.
O SPRAWIE STANISŁAWA PYJASA CZYTAJ TAKŻE:
Sprawa Pyjasa dramatycznym lustrem współczesnej Polski
Powołując się na… Makbeta?
Potocka jednak nie ma wątpliwości. Nie powołuje się na żadne dokumenty, naprawdę żadne badania czy materiały. W przypisach pojawia się za to… William Szekspir (Makbet), podręcznik psychologii, teksty XVI-wiecznego humanisty, książka o niemieckich lekarzach nazistowskich czy praca o nacjonalizmie w Rumunii. Trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie jest - wersja wydarzeń, którą podaje Pani Potocka, a która jest nie tylko zbieżna z wersją powtarzaną przez Służbę Bezpieczeństwa, ale wręcz ją uzupełnia, jest oparta o kilka losowych tekstów z europejskiego dorobku ostatniego pięćsetlecia.
Dziś wiemy, że bezpieka planowała zrobić z Wildsteina bandytę, Potocka poszła krok dalej - twierdzi że w jakichś dokumentach IPN (nie podaje których) wyczytała, że nie był on „świętoszkiem”, bo np. niszczył samochody.
„Ciekawy Maleszka”
Autorka rozmawiała z Lesławem Maleszką, którego nazywa przypadkiem „ciekawszym i psychicznie bardziej skomplikowanym”. „Jest to człowiek oczytany i pełen intelektualnej pasji”. W opisie faktu, że Maleszka za pieniądze zdradzał swoich przyjaciół opowiadając funkcjonariuszom aparatu represji szczegóły ich życia i ich opozycyjne, antykomunistyczne zamiary, pani dyrektor niuansuje, szuka „osobowościowego narkotyku”, „statusu etycznego”, a gdy donosiciel, późniejszy redaktor Gazety Wyborczej, opowiada o Pyjasie „opuszcza świat, w którym odbywa się rozmowa”. Maleszka u Potockiej staje się podmiotem lirycznym głębokiej poezji.
Wobec Bronisława Wildsteina pani Potocka nie niuansuje. Wyciąga jednoznaczne określenia, w których nie ma odcieni szarości. I tak obaj przyjaciele Pyjasa, ten który na niego donosił i ten który od dekad zmaga się o prawdę o nim oraz o upamiętnienie, są przedstawieni w odwrotnej hierarchii:
Lesław Maleszka okłamywał przyjaciół. Bronisław Wildstein przekłamuje historię. Te dwie postaci z „Pyjasowej trójcy” zaznaczyły się w historii czynami sprzecznymi w intencjach, ale mającymi porównywalny ciężar gatunkowy. Obaj zapisali się w historii po stronie krzywdy. Maleszka krzywdził przyjaciół, sprowadzając na niech rewizje i rekwizycje. (…) Wildstein z kolei przygotował „donos” na cały naród, ogłaszając „Listę Wildsteina” i doprowadzając do jej szerokiego upublicznienia.
„Wildstein nienawidzi”
I potem o samym Wildsteinie, największym jej zdaniem złu z całej trójki, ba, z całej publikacji „Wokół sprawy Pyjasa”:
Wildstein nienawidzi esbecji każdym zakamarkiem swojego porywczego umysłu. Przekonanie, że to oni zamordowali jego przyjaciela, jest ważnym uzasadnieniem tej nienawiści. Być może dlatego związał się z prawicą, że jej model myślenia jest bardziej „pobłażliwy” dla zdarzeń, których nie można udowodnić.
I dalej:
(…) Bronisław Wildstein - próbując oczyścić Polskę z agenturalnej zarazy - mniej czy bardziej bezpośrednio skrzywdził tysiące osób, skazując ich na oczekiwanie - czasami tygodniami - na wyrok z IPN, (…) na ataki ze strony osób bezkrytycznych wobec „donosu” Wildsteina - pisze krytyk sztuki o tzw. „Liście Wildsteina”
Dla pani Potockiej wersja o zamordowaniu Pyjasa przez SB „ma posmak hollywoodzkiej fabuły”. Stwierdza lapidarnie, że SB nie miała interesu, by zabić młodego opozycjonistę. Nie wie, albo lekceważy fakt, że od pewnego czasu pętla prowokacji bezpieki zaciskała się wokół Staszka, a nawet jego rodziny. Zbierano o nim informacje, preparowano anonimowe listy szkalujące go przed kolegami, osaczano takimi samymi metodami jak kilka lat później księdza Jerzego Popiełuszkę. Autorka w ogóle nie wie czym była Służba Bezpieczeństwa, jak działała i po co. Nie porusza wątku, więc i nie wyjaśnia, po co funkcjonariusze aparatu represji zacierali ślady, dezinformowali, rozpowszechniali plotki na temat śmierci studenta UJ, wpływali na prokuraturę, planowali skompromitować Wildsteina i chronili Maleszkę - który donosił im jeszcze przez ponad dekadę.
Kto płaci kłamcom?
Za tę swobodę autorską, za nieprawdę wydaną na papierze z pieniędzy Galerii Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, odpowiadają także władze miasta Krakowa, którym podlega pani Potocka. Za pieniądze podatnika odradza się eSBecka wersja historii, tym mocniejsza, że posunięta o krok dalej (Wildstein jako kozioł ofiarny), wydana w niekomunistycznej Polsce, przez współczesną i stosunkowo niedawno utworzoną instytucję. Na czele instytucji kultury nie powinna stać osoba, która przeznacza publiczne środki na promowanie nieprawdy i własnych, skrajnych, poglądów politycznych a także szkalowanie innych ludzi kultury.
Pani Dyrektor Maria Anna Potocka ułożyła z faktów o bolesnej tragedii wizję artystyczną, z informacji zrobiła wystawę, z której wynika dokładnie to, co w swoich schematach przy morderstwach politycznych przygotowywała bezpieka: głupia ofiara, biedny donosiciel, nienawistny świadek tamtych wydarzeń. Mamy rok 2021 - przypominam na wszelki wypadek - a więc ponad trzy dekady po likwidacji Służby Bezpieczeństwa.
CO NA WIEŚĆ O PUBLIKACJI ODPOWIADA BRONISŁAW WILDSTEIN? ZOBACZ:
BIBLIOGRAFIA:
Historia śledztwa w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa
Studencka solidarnosć odpowiedzią na zamordowanie Stanisława Pyjasa
J. Sarnecka, Czy Stanisław Pietraszko padł ofiarą machiny systemu komunistycznego?
Jarosław Szarek, Czarne Juwenalia, Kraków 2007.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551841-jak-potocka-uniewinnila-sb-i-maleszke-a-oskarzyla-wildsteina