Przy każdej plwocinie, która wylatuje z ust naszych oświeconych elit, na nasz zaścianek, na nas, niegodnych miana Europejczyków, warto wciąż zastanawiać się skąd ta ich pogarda się wzięła i co z nią dalej zrobić. Drwina profesor Magdaleny Środy, z programu „pięćset plus”, który Polacy mają niby wydawać na alkohol, jest czymś więcej niż kolejnym incydentem.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Prof. Środa: W dniu wypłat 500 plus w Biedronce zabrakło piwa
Na długo przed komuną
Przeważnie w tych rozważaniach o źródłach wykorzenienia kadr III RP podajemy komunistyczne wypłukiwanie polskości przez komunistów, co faktycznie było szeroko odnotowane w źródłach i wspomnieniach. Zresztą to moskiewscy komuniści zaczęli wprowadzać do języka określenie „Ten kraj”, nie przepadając za samą nazwą „Polska”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Maria Dąbrowska wyjaśniła, skąd określenie „ten kraj” u komunistów
Ale też całe pokolenia przed PRL-em miały w mentalności to zwichnięcie i poczucie zaściankowości, poczucie polskości marginalizowanej, która światu rzekomo nic nie dała i do niczego światu nie jest potrzebna. Na długo przed panowaniem komunizmu nie umiał patriotyzmu docenić Witold Gombrowicz, nie widziała miejsca dla Polski Róża Luksemburg, całe pokolenia pod zaborami rusyfikowały się podczas karier w Imperium Rosyjskim, wreszcie - na sfrancuzienie elit narzekał Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” czy Henryk Rzewuski w powieści „Listopad”. Roger Scruton wyjaśnia co prawda, że wszystkie elity zachodnie, poczuwając się do bycia lepszymi, formułują w sobie poczucie odrębności, a więc i wyższości od reszty wspólnoty, a jednak w Polsce przybierało to rozmiary bardzo jaskrawe, karykaturalne. Świetnie opisał to Karol Zbyszewski w biografii-gawędzie „Niemcewicz od przodu i tyłu”, w której klasę polityczną czasów stanisławowskich opisał jako miernych kopistów europejskiej myśli intelektualnej, którzy przetłumaczywszy dwa, trzy podrzędne dziełka francuskie czuli się jak nadwiślańscy mędrcy ponad głowami szlacheckie gawiedzi. Słowem - słabi intelektualnie czy politycznie, chwytali się tanich modeli zza granicy, bo wydawały się tutaj wybitne, nieosiągalne, pomagały przykryć własne słabości. Trafnie scharakteryzował to Stanisław Janecki w jednym ze swoich ostatnich felietonów o kondycji polskiej nauki, wleczącej się w ogonie Zachodu, za to tu, na miejscu, świętującej salonowe triumfy i poczucie wyższości.
CZYTAJ WIĘCEJ: Janecki: Mamy dowód, że nasza nauka to straszny grajdół
Kto pierwszy się Polakami brzydził?
Zdaje się, że Polacy po raz pierwszy zaczęli się wstydzić sami siebie 350 lat temu, gdy po prostu państwo okazało się słabe i niedołężne. Ta sama sarmackość, która była powodem do dumy, ta odmienność i odporność na zbyt łatwe zachodnie mody, stała się nagle powodem kompleksów części elit, które od tej wyjątkowości i polskości zaczęły uciekać.
Jednym z pierwszych zachowanych dowodów tego wstrętu są Pamiętniki Stanisława Augusta Poniatowskiego, wówczas właściwie jeszcze Stanisława Antoniego, który opisywał jak męczyły i brzydziły go sejmiki szlachecki.
Trzeba było przed sejmikiem kilka dni z rzędu rezonować od rana do wieczora z tą ciżbą, podziwiać ich brednie, zachwycać się ich płaskiemi konceptami, a nadewszystko ściskać ich brudne, kapcańskie osoby; na wytchnienie trzeba było dziesięć albo dwanaście razy na dzień konferować z matadorami okolicznymi, to jest wysłuchiwać pod osłoną największej tajemnicy szczegółów ich drobnych kłótni domowych (…)
— pisał o sejmiku łomżyńskim z 1752 roku późniejszy król Polski.
Rzecz jasna może wydawać się za daleko idącym skojarzeniem, by odruch wstrętu z XVIII wieku łączyć z bzdurnymi opowieściami elit III RP o Polakach „przepijających pięćset plus”, a jednak w tej naszej debacie publicznej ciągle pojawia się problem współczesnych elit. Pisarze robiący karierę na odcinaniu się od polskości, profesorowie preparujący dowody na polski antysemityzm, dziennikarze żyjący z przekonywania czytelników, jak beznadziejna jest Polska, politycy dygocący ze strachu na myśl o samodzielnych projektach państwowych - to wszystko składa się na kilkuwieczny już kompleks decydentów.
To są, niestety, polskie elity
Bo czy tego chcemy, czy nie chcemy - to SĄ polskie elity. Pewnie że oburzamy się na to określenie, ale zostańmy w zgodzie z faktami: zajmują katedry uniwersyteckie, wydają poczytne książki, otrzymują płatne z pieniędzy podatnika posady, a dzięki mediom kształtują myślenie setek tysięcy ludzi. Przy tym wszystkim - z Polski żyjąc, ciągle Polskę za wszystko potępiają.
Pewnym sprawdzianem wybitności tego profesorstwa, tego pisarstwa, elitarności, byłoby jednak odcięcie od państwowych grantów. Jeśli profesor etyki, którą jest Magdalena Środa, nieetycznie wypowiada się o milionach ludzi, jeśli profesorowie pokroju Barbary Engelking fałszują historię, a pisarze, którzy podnoszą teorie o walce klas na XVII-wiecznej Kozaczyźnie (Olga Tokarczuk), niech po prostu od pieniędzy państwa polskiego by się odczepili.
Bez łatwych rozwiązań
Jest to jednak marzenie nie do zrealizowania - ani ci wybitni nie powiedzą sobie na wolnym rynku „sprawdzam”, nie powiedzą - a sam sprzedam swój dorobek, bo taki jestem wybitny i pieniędzy z instytucji kultury i nauki nie potrzebuję, ani też państwo nie może odbierać funduszy tym, którzy je krytykują.
To budowanie przywiązanych do polskości elit jest alternatywą. Patriotyczne media, wybitni, acz nieznani pisarze (Wiesław Helak ze współczesnych, Czesław Straszewicz czy Florian Czarnyszewicz z emigracyjnych, XX-wiecznych), konserwatywni naukowcy (profesorowie: Legutko Krasnodębski, Nowak, Zybertowicz) - to nasze elity, które trzeba docenić, umocnić, a ich dorobek rozpowszechniać.
Niestety - nie ma tu prostszej drogi, lekkiego zadania do wykonania, przykręcenia kurka z funduszami. Lata, dekady (a może i więcej) zaniedbań wymagają od nas większego wysiłku, by profesor etyki przyznająca prawa obywatelskie karaluchom nie reprezentowała nauki polskiej.
CZYTAJ O TYM JAK PROF. ŚRODA CHCE PRZYZNAĆ PRAWA OBYWATELSKIE KARALUCHOM:
Środa przebiła wszystko - wypowiedź znanej etyk o statusie uchodźców dla karaluchów
ZOBACZ TAKŻE PROGRAM O BYŁYCH PREZYDENTACH:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/550483-jak-daleko-siegaja-korzenie-pogardy-elit-do-polakow