1 marca 2021 r., choć to Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, na nowo rozgorzała dyskusja o ich ofiarach. I choć skazy na pancerzach są, to jednak nieliczne. I nie warto zapominać o skali cierpień żołnierzy Wojska Polskiego, którzy walczyli o niepodległość. Trzeba przypominać, jak bestialsko traktowano ich za PRL.
Romuald Szeremietiew, gość dzisiejszego programu Gorące Pytania w telewizji wPolsce.pl znał ojca dwa tygodnie. W dwa tygodnie po jego urodzeniu, rodzic przepadł, zginął. Wyeliminowano go. Podobnie cierpią tysiące rodzin mordowanych w lasach żołnierzy Armii Krajowej, partyzantów, a także więźniów PRL. Mordowali w katowniach, w lasach. Wydawali na nich wyrok śmierci. Kaci.
Mówili o nich bandyci, wyrzucali ich dzieci z pracy, uczelni wyższych. O niezłomnych mówili bandyci. Ta narracja przetrwała do dziś, choć usilnie wyplewiana od 2011 r., przynajmniej oficjalnie. Atmosfera zmieniła się już po 1989 r., ale nie wywietrzyła kłamstw do dziś.
Do dziś zrównuje się katów z ofiarami. Stawia katów ponad, wyolbrzymia skazy na pancerzach. Znowu dzieci wyklętych słyszą, że ich rodzice, którzy zniknęli w ziemi bez pochówku, bez grobu, bezimiennie, to bandyci.
A przy kwaterze “Ł” na warszawskich Powązkach, gdzie odnajdowani są bohaterowie, leżą godnie upamiętnieni ich kaci.
Dlatego to tak ważny dzień, tak ważne święto. Trzeba o tym mówić, przypominać pokazywać. Zbrodni NKWD PRL wyrzekł się dopiero po śmierci Józefa Stalina. Czas wreszcie, by w wolnej Polsce potępić także zbrodnie PZPR.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/541552-ich-mialo-nie-byc-chcieli-wygumkowac-pamiec-o-wykletych