„Nie będzie instytucji odmowy przyjęcia mandatu, tak jak w większości krajów europejskich – w Niemczech, Francji, Belgii, Holandii. Natomiast później jest możliwość odwołania do sądu” - tłumaczy w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Kazimierz Smoliński.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wiceszef MS wyjaśnia wątpliwości związane z projektem ws. mandatów: Chcemy usprawnić cały mechanizm, który jest katastrofalny
W ubiegły piątek klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w Sejmie projekt noweli Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, zakładający, że nie będzie możliwości odmowy przyjęcia mandatu karnego, a jedynie możliwość zaskarżenia go potem do sądu. Obecnie, w razie odmowy przyjęcia mandatu karnego, organ, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę, występuje do sądu z wnioskiem o ukaranie.
Usprawnienie pracy policji i sądów
Poseł PiS zwraca uwagę na ważne aspekty proponowanych zmian dotyczących nakładania i przyjmowania mandatów.
Po pierwsze, temat nie jest taki całkiem nowy. Jak ktoś interesował się tym, to już przynajmniej od dwóch lat w Ministerstwie Sprawiedliwości, ale również wśród posłów, w jaki sposób usprawnić funkcjonowanie sądów, ale także policji, która jest przeciążana drobnymi sprawami. Dotyczą one np. zakłócania porządku publicznego, zaśmiecania itd. W przypadku gdy ktoś odmawia przyjęcie mandatu policjanci muszą zostawić teren, na którym pilnują porządku i wracają do komisariatu, bo trzeba sporządzić wniosek o ukaranie do sądu. Wtedy tych policjantów nie ma na ulicy
— wskazuje Smoliński.
Do sądów trafia 400-500 tys. spraw, w zależności od roku, ale zawsze jest to kilkaset tysięcy spraw. Sędziowie są zajęci drobnymi sprawami, w sytuacji, w której powinni zajmować się poważnymi sprawami, na rozstrzygnięcie których Polacy czekają
— podkreśla.
Odwołanie do sądu na wcześniejszym etapie
Polityk podkreśla, że podobne rozwiązania funkcjonują w innych krajach europejskich.
Nie będzie instytucji odmowy przyjęcia mandatu, tak jak w większości krajów europejskich – w Niemczech, Francji, Belgii, Holandii. Natomiast później jest możliwość odwołania do sądu
— mówi.
Smoliński wskazuje, że przeniesienie możliwości odwołania do sądu na wcześniejszy etap jest pod pewnymi względami korzystne dla obywatela.
Z jednej strony można powiedzieć, że na wcześniejszym etapie obywatel musi składać wniosek do sądu, ale z drugiej strony, są też sytuacje, w których ktoś przyjmuje mandat pod wpływem pewnych emocji – uznał, że policjant ma rację – i potem nie ma możliwości odwołania się od tego mandatu. Co prawda jest teraz sądowe uchylenie mandatu, ale tylko wtedy, kiedy to w ogóle nie jest wykroczenie, tylko policjant wypisał mandat „z głowy” i bez żadnych okoliczności uznaje, że ktoś musi zapłacić mandat
— zauważa.
Co ważne, w przypadku odwołania, o winie nie będzie rozstrzygało samo nałożenie mandatu, a na etapie sądowym, to policja czy straż miejska będzie musiała udowodnić, że do danego wykroczenia rzeczywiście doszło.
Teraz każdy będzie miał prawo odwołać się do sądu. Są dwie instancje, więc nieprawdą jest, że ktoś będzie pozbawiony prawa do sądu. Nieprawda, że nie ma zasady domniemania niewinności. Mandat nie rozstrzyga czy ktoś jest winny, czy nie. Policjant wręcza mandat i obywatel musi zdecydować, czy się odwoła. W sądzie będzie rozstrzygnięcie i co do winy, i co do kary. Może żądać obniżenia kary, może żądać uchylenia. Tylko musi się liczyć z tym, że, tak jak do tej pory, sąd na etapie odwołania może karę zmniejszyć, ale też zwiększyć. Bardzo często te kary są zwiększane
— mówi poseł Smoliński
Zasada domniemania niewinności nadal obowiązuje. Żeby na etapie sądowym skuteczne było nałożenie mandatu, to policja czy straż miejska musi udowodnić, że ma rację. Obywatel napisze w odwołaniu, że funkcjonariusz nie ma racji i powoła dowody mu znane. Oczywiście później, jeżeli dojdą nowe dowody, to na każdym etapie postępowania może je zgłosić, ale to policja będzie musiała udowodnić, że ma rację, a nie obywatel. Obywatel ma przedstawić swoje stanowisko i podać znane mu dowody
— dodaje.
W pierwszej instancji referendarze
Istotnym elementem usprawnienia działania wymiaru sprawiedliwości ma być rozstrzyganie spraw w pierwszej instancji przez referendarzy sądowych.
Chcemy, żeby sędziowie zajmowali się sprawami poważnymi, w których ludzie walczą o majątki, sprawiedliwość, a nie drobnymi sprawami
— podkreśla.
Będą to rozstrzygać referendarze, którzy co prawda nie są sędziami, ale już w tej chwili mają uprawnienia do wielu działań. Referendarze dokonują np. wpisów do ksiąg wieczystych, a to czasami jest decyzja, która rozstrzyga o własności, kredycie, zabezpieczeniu. To są niekiedy milionowe czy nawet i miliardowe kwoty. I tutaj nikt nie ma wątpliwości, że referendarz może to robić. A jeśli chodzi o kwoty rzędu 50-5 tys. zł, to dlaczego referendarz nie miałby tego rozstrzygać, skoro od jego decyzji będzie odwołanie do sądu, które rozpatrywał będzie sędzia
— przekonuje poseł PiS.
Naprawdę niewielu obywateli odwołuje się od nakazów, mimo że mają taką możliwość. Chcemy odciążyć sądy i policję. Dać również dodatkową możliwość obywatelom do bronienia się przed nakazami
— wskazuje.
Będzie większość dla projektu?
Oczywiście projekt musi znaleźć poparcie całego klubu, żeby wszedł w życie, jeśli opozycja go nie poprze. Jest straszliwy krzyk podniesiony, że ten projekt łamie podstawowe zasady konstytucji, co jest oczywiście nieprawdą
— odpowiada poseł, zapytany o to, czy dla projektu ustawy znajdzie się większość w Sejmie.
Not. KB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/534587-tylko-u-nas-smolinski-domniemanie-niewinnosci-obowiazuje