Sędziowie kwestionują wyniki demokratycznych wyborów na antyrządowych manifestacjach, prawnicy gwarantują bezkarność ulicznym bojówkarzom, a inni pracownicy wymiaru sprawiedliwości jawnie manifestują swoją przynależność polityczną. Wczorajsza decyzja gdańskiego sądu niestety nie daje nadziei na zmiany. I choć dotyczy jedynie protokolantki, pokazuje jak daleko sięga zaangażowanie polityczne ludzi, którzy powinni gwarantować sprawiedliwą bezstronność.
Protokolantka podczas rozprawy przed Sądem Okręgowym w Gdańsku wystąpiła w masce ochronnej ze znakiem Strajku Kobiet. I choć prokurator zażądał jej wyłączenia, sąd orzekł, że może dalej wykonywać swoje obowiązki. Dlaczego? Ponieważ, zdaniem sądu, „prokurator nie wskazał na przesłanki mogące przemawiać za tym, że wyrażenie poglądów społecznych przez protokolanta na sali sądowej w sposób realny i obiektywny wzbudza wątpliwości co do jej bezstronności w sprawie”. Protokolantka mogła więc wymalować sobie piorun na masce i nikomu nic do tego. Pewnie rzecz miałaby się tak samo, gdyby wyhaftowała 7 gwiazdek albo jednoznaczne z błyskawicą hasło „je..ć PiS”.
Sąd wskazał, że rola protokolanta w protokołowaniu rozprawy ma charakter przede wszystkim techniczny. Sporządzanie protokołu następuje pod stałym nadzorem przewodniczącego składu orzekającego i w tej sytuacji możliwość ewentualnego wpłynięcia przez protokolanta na przebieg postępowania jest znacząco ograniczona
— poinformował rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku ds. karnych Tomasz Adamski.
I choć prawdą jest, że protokolant wykonuje jedynie funkcje techniczne, nie zmienia to faktu, że wprowadza na salę sądową określoną symbolikę, skrajnie feministycznej, agresywnej, wręcz anarchistycznej organizacji, której celem – wyrażonym wielokrotnie przez Martę Lempart – jest usunięcie obecnego rządu.
Jawią się więc kolejne pytania: czy sędzia akceptujący taką polityczną manifestację poglądów protokolantki podziela jej światopoglądową postawę? A jeśli tak, to czy sąd zdolny jest do zachowania bezstronności w sytuacji, gdy orzeka w sprawie kogoś stojącego po drugiej stronie politycznej barykady?
Upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości jest faktem. Od pierwszych dni po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość bojkotowany jest wynik demokratycznych wyborów. Ci sami sędziowie, którzy walczą rzekomo o „wolność sądów”, występują przeciwko rządowi, popierając opozycję nawet wtedy, gdy ta posuwa się do skrajnych ataków. Ilu sędziów splątanych powrozem politycznych powiązań, przenosi swoje skrzywione postawy na kolejne pokolenia wychowanków?
Jedną z dobrych zmian jest obowiązek składania przez sędziów oświadczeń o przynależności do organizacji i stowarzyszeń. Przynajmniej wiemy z kim mamy do czynienia stając przed sądem do walki o swoje prawa. Ale to nie wystarczy. Widać, że walka zaostrza się coraz bardziej. Jeśli mamy dziś do czynienia z jawną, orzeczoną wyrokiem, akceptacją upolitycznienia na sali sądowej, jaki będzie kolejny krok? Bo jeśli wojna polityczna przenosi się na sale sądowe, to czy mamy jeszcze szanse na sprawiedliwe wyroki?
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/534577-polityczna-wojna-juz-na-sali-sadowejco-ze-sprawiedliwoscia