To był ważny tydzień. Rozgrywały się sprawy fundamentalne dla suwerenności Polski.
Zaproponowany „mechanizm praworządności” był bowiem dla Polski nie do zaakceptowania. Opcje były dwie: weto albo śmierć dla tej „gołej” propozycji (co Polska i Węgry położyły na stole), albo zasadnicze ograniczenie mocy rozporządzenia, zawężenie pola jego działania do spraw budżetowych, wdrożenie precyzyjnych formuł działania Komisji Europejskiej. O to walczyła polska ekipa negocjacyjna z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. I to osiągnęła.
Niemiecka prasa z lubością pisze, że „z tygrysków zostały futerka”, triumfalne wpisy zamieszcza Donald Tusk.
Spójrzmy jednak na fakty, a dostrzeżemy, że ten triumfalizm jest grą na uspokojenie swojego zaplecza, zwłaszcza lewicowej większości w PE, która naciska…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/531034-kto-kogo-ogral-w-brukseli-kto-moze-mowic-o-zwyciestwie