Nieprzypadkowo w sierpniu 2013 roku Tygodnik Sieci przypomniał sylwetkę ojca Adama Bonieckiego, publikując okładkę ze złowrogą postacią duchownego. Lewicowo-liberalny salon zawył, bo ma przecież swoich funkcyjnych duchownych, którzy zawsze usprawiedliwią każde antykościelne łajdactwo, zawsze znajdą jakieś „teologiczne” uzasadnienie.
Dlatego naszej redakcji zachowanie ojca Bonieckiego nie dziwi - że nie chce bronić prawdy o Janie Pawle II przed atakiem kłamstw, pamięci Papieża Polaka, przed operacją depolonizacyjną.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Czy kogoś to dziwi, że ojciec Boniecki nie podpisze listu w obronie Jana Pawła II?
Ciekawe to jednak, bo swoją karierę ojciec Boniecki zawdzięcza przede wszystkim Janowi Pawłowi II, który mianując go odpowiedzialnym za polskie wydanie L’Osservatore Romano’ wyciągnął go z zaściankowego wówczas „Tygodnika Powszechnego” i wprowadził na światowe poziomy.
Warto przypomnieć, że prymas Stefan Wyszyński przejrzał ojca Bonieckiego już wtedy, o czym napisała w biografii kardynała Ewa Czaczkowska. W 1980 roku Prymas Tysiąclecia spotkał się z księdzem redaktorem i z zażenowaniem odnotował w swoich dziennikach złe wrażenie, jakie odniósł:
Nieuporządkowany Marianin, kawał chłopa, który dostał się na redaktora polskiego ‘L’Osservatore Romano’ i narobił kłopotów, które zahamowały dosyłanie Wyd.[awnictwa] do Polski. Wkładam mu w głowę, że powinien zawsze pamiętać o tym, że pisze do Warszawy, gdzie jeszcze rozumem rządzi cenzura. Czy pojmie ten zbyt pewny siebie człowiek?
Nieznający realiów, pełen pychy, niezależny kosztem innych Marianin, który dostał stanowisko o zasięgu międzynarodowym nadużywał swojej pozycji, czyniąc polskiemu duchowieństwu kłopoty w komunistycznej Polsce. Gdy ma się zagwarantowany pobyt w Rzymie, to odwagi nad Wisłą przybywa.
Ewa Czaczkowska rozmawiała z ojcem Bonieckim na temat wpisu Prymasa, na co duchowny miał odpowiedzieć:
Lektura tych kilku zdań była dla mnie szokiem. (…) Stałem jeszcze w drzwiach, a już Prymas witał mnie przykrą uwagą na temat mojej sutanny i zarzutem, który jak dotąd sądziłem, rzeczowo i uprzejmie wyjaśniłem.
Jaki to zarzut - nie wiemy. Wiemy jednak, że jeszcze wiele niestosowności redaktor „Tygodnika Powszechnego” skrywa w swojej biografii.
A Państwo komu wierzycie - Prymasowi Wyszyńskiemu czy ojcu Bonieckiemu?
OBEJRZYJ KONIECZNIE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528184-prymas-wyszynski-o-bonieckim-zbyt-pewny-siebie