„Dziewczyny, zajecie chja! Moja pizda należy do mnie!”, „Pisowskie kuwy”, Jeać PiS!”, „Jeać Kosciół!”, „Jeać kler!”, „Wypieralać!,… - właściwie bez sensu te moje wykropkowania, skoro te i inne napisy można zobaczyć niemal wszędzie jak Polska długa i szeroka. Ba, „Gazeta Wyborcza” apeluje bez wykropkowania: „Wesprzyj #wypierdalać”…
Totalne schamienie z inicjatywy lewactwa nie respektującego żadnych granic i totalsów wszelkiej maści wyległo na ulice. Pani profesor z uniwersytetu skandująca do tłumu wulgaryzmy, jakaś rozebrana miss nobody, dzieci, które niczego nie pojmują i nawet czytać nie potrafią, prowadzone z zawieszanymi napisami na dykcie - patrz wyżej - przez rodziców, niszczenie pomników świętych postaci i bohaterów narodowych, wtargnięcia do kościołów podczas mszy, obelżywe prowokacje i profanacje…, a wszystko z poparciem podczepiających się Jachiropodobnych i skompromitowanych „Durczoków”, nagrywających żałośnie siebie samych na tle „wojny”, oraz teatralnych halabardników czy wypełzłych z zapomnienia estradowców…
Całuj w duę pryncypała, lepsze to niż góno mieć, choćby gęba ci śmierdziała, będziesz miał co pić i żreć
— popisuje się na portalu społecznościowym z „nową piosenką” niejaki Wiśniewski Michał. Ktoś pamięta? I jest echo w mediach, które na to czekają… Czy można upaść jeszcze niżej? Pracownicy polskojęzycznego „Faktu” (Ringier Axel Springer) też wyszli na ulice: „Tak w środę protestowały miasta w Polsce. Rozdawaliśmy specjalny dodatek Faktu”, pochwalili się na swojej stronie. Faktycznie, rozdali efekt własnej produkcji, z przepojonym podziwem, czołówkowym tekstem pt. „Niech żyją Polki!” po „Znanych mężczyzn popierających protest”, opatrzonym zdjęciem pewnego kolegi z pracy, żeby było ładniej…
Nienawidzę, gdy mam rację w sprawach, które wolałbym, żeby nie potoczyły się zgodnie z moimi przewidywaniami. A przepowiadałem w moim radiowym komentarzu bezpośrednio po wydaniu orzeczenia przez Trybunał Konstytucyjny w sprawie przerywania ciąży, czy - jak to ujęła na kartonie dumna z siebie uczestniczka protestów: „Wyskrobię się gdy zechcę”. Nazwała po prostu rzecz po imieniu, o co w tym wszystkim chodzi. Ale nie tylko o „wyskrobywanie” toczy się ta wojna, innym, którzy posługują się ulicą, chodzi o znacznie więcej…
Żeby było jasne, uważam, że trybunał - jeśli miał się opierać na obowiązującej Konstytucji RP i literze prawa, nie mógł wydać innego orzeczenia. Aliści pozostaje pytanie, czy musiało to nastąpić teraz, bez odpowiedniego do ogromnej wagi tej decyzji przygotowania opinii publicznej i bez opracowania ustawowego rozstrzygnięcia, które tę decyzję by uzupełniały? Nie da się oderwać tych działań od polityki, skutki były dla mnie wiadome, a straty trudne do odrobienia, jeśli w ogóle. „Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”, mówi ludowa mądrość.
Czy rządzący byli w podróży na Marsa i nie mogli wyciągnąć wniosków z wcześniejszych, tzw. czarnych marszów? Jakimi doradcami są otoczeni? - niekiedy mam wrażenie, że wręcz prowokatorami, bo orzeczenie trybunału musiało być odebrane przez wielu za prowokację, musiało zadziałać jak zapalnik. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, przy totalnej dyfamacji władzy przez oskrzydlaną medialnie opozycję - reakcja „ulicy”, protesty na dużą skalę od Tatr do Bałtyku i zogniskowanie irytacji na Prawie i Sprawiedliwości, a imiennie na Jarosławie Kaczyńskim, było wręcz zaprogramowane.
Walka na wszystkich frontach
Kto rozpoczyna walkę na wszystkich frontach, ten prędzej czy później przegra. Zadziwiające jest dla mnie zaskoczenie w szeregach Zjednoczonej Prawicy i brak szybkiej reakcji na to, co się dzieje. Ale jeszcze bardziej zdumiewa mnie degeneracja nieakceptowalne przekraczanie wszelkich dotąd wydawało się nieprzekraczalnych granic i norm etyczno-moralnych w społecznych zachowaniach. Już dziś można wysnuć z nich kilka wniosków:
— po pierwsze, zwiodło na całej linii nauczanie i wychowanie dzieci i młodzieży, której nie wpaja się ani zasad funkcjonowania demokracji, ani tolerancji, nie mówiąc o całkowicie zaniedbanej nauce sztuki konwersacji, prowadzenia dyskusji i sporów. Całe pokolenia kształtują nam się w oparciu o żenujące przykłady zachowań pseudo-elity ze słomą w butach, która nie potrafi uszanować powagi parlamentu, pajaców płci obojga, występujących w Sejmie z nadrukami na podkoszulkach, wypisujących w toaletach chamskie transparenty i zdolnych do rękoczynów nawet na sali posiedzeń plenarnych. Teledyskusje tychże, to jazgot nie do zniesienia, na którym należałoby uczyć młodych jak nigdy nie powinni się zachowywać w dorosłym życiu, ani zawodowym, ani i prywatnym
— po drugie, mamy wybitne postaci, godne szacunku, ale nie mamy intelektualnego establishmentu, wzorców do naśladowania, których więcej już było - ośmielę się to powiedzieć - nawet w czasach PRL-u, sprymitywiało nam to życie publiczne we wszelkich aspektach i powszechnie używany język już kompletnie
— po trzecie, deklarująca tzw. dobrą zmianę zjednoczona prawica popełniła kilka śmiertelnych grzechów zaniechania, w tym repolonizacji mediów, mających ogromny wkład w urabianiu opinii publicznej na własną modłę. Wiedzą o tym doskonale nasi zaodrzańscy sąsiedzi, którzy mawiają: „kto ma media, ten ma władzę” („wer hat Medien, hat die Macht”). Przy ustawicznej potępianiu w czambuł i dyskredytacji wszystkiego, co robią rządzący, obojętnie jakiego kolorytu, słabnie każdy ekipa, aż straci władzę. Nie chodzi o polityczne ujarzmienie mediów lecz o eliminację nieskrępowanej realizacji kolidujących z polskimi, obcych interesów w naszym kraju przez zagranicę
— po czwarte, żaden to sukces mieć moralną rację, a być zmiecionym ze sceny politycznej i nie móc zrealizować swych zamierzeń. Wszystko, co się dzieje w każdym państwie, ma znaczenie i konsekwencje polityczne
— po piąte i ostatnie, uważam za błąd objęcie funkcji wicepremiera przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, co wyraziłem już w PR24; powinien był pozostać z boku, by w krytycznej sytuacji, jak dziś, móc interweniować, odgrywać rolę rozjemcy, a nie być tym, wobec którego „interweniuje” ulica…
Co dotyczy samego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, cytuję zlekceważona przez PiS wypowiedź prezydenta Lecha Kaczyńskiego, z marca 2007r., in extenso:
Jeżeli chodzi o sprawy związane z aborcją, to uważam, że osiągnięty 15 czy 14 lat temu kompromis jest kompromisem, którego nie wolno naruszać. Powtarzam - nie wolno naruszać!
Deklaracja prezydenta
Co teraz? Prezydent Andrzej Duda zadeklarował wczoraj:
Jestem gotów zaangażować się w pracę nad rozwiązaniem w sprawie aborcji, które będzie niosło spokój społeczny.
Gotów…? Będzie niosło…? Czy obóz Zjednoczonej Prawicy też jest… gotów…?
Oczywiście, można wyrzucać z siebie wyraz potępienia wobec nieokrzesańców, że cofnęli się w rozwoju, nie wiem tylko do jakiego okresu, bo takiego nie pamiętam. Ale same wyrazy dezaprobaty i połajanki nie zniwelują poniesionych już strat wizerunkowych i sondażowych Zjednoczonej Prawicy, krzywa leci w dół. Tym bardziej, że wkrótce - co należało również antycypować - z uwagi na ogromne szkody gospodarcze z powodu koronawirusowej pandemii będzie trzeba podejmować wielce niepopularne decyzje…
Nie ma już czasu na wyrażanie „gotowości”, czas na konkrety, tak w odniesieniu do uściślenia przepisów o dopuszczalności aborcji, jak aktywnej, rzeczywistej ochrony państwa prawa przed dziczą bezczeszczącą pomniki i świątynie, godzącą w naszą kulturę i tożsamość narodową. To dziś zadania absolutnie priorytetowe.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/524225-sluchajcie-nieokrzesancy-cofneliscie-sie-w-rozwoju