Pozostawił po sobie pewne cechy, na tyle wybijające, które wyróżniają go wśród wielu innych, równie zasłużonych działaczy opozycji demokratycznej czasów PRL.
Podczas niedawnej dyskusji z bliskimi śp. Kornela Morawieckiego zastanawialiśmy się, czy bardziej charakteryzuje jego postać słowo „Marzyciel” czy „Bojownik”. Po krótkich sporach zgodziliśmy się, że Kornel Morawiecki jest wieloznaczną postacią. Nie da się wtłoczyć w jeden zamknięty obraz. Jego sposób myślenia jako polityka, ale także zakres działalności jako człowieka, stanowi ogromne bogactwo. Jak się wydaje, nie jest łatwy do zdefiniowania w sposób do końca rozpoznany. Przede wszystkim, zamiast słowa „ marzyciel”, najbardziej pasuje do niego słowo „wizjoner”. Był człowiekiem, który spośród wielu mi znanych działaczy, jako jedyny już na początku lat 70-tych zakładał, że możliwe jest obalenie komunizmu w Polsce. Nie był jednak myślicielem utopijnym. Ufającym w to, że taki przewrót jest możliwy w izolacji. Niczym na wyspie odizolowanej od pozostałych państw podporządkowanych Rosji sowieckiej. Nie miał wątpliwości, że taki obrót nieprawdopodobnych zmian politycznych może się dokonać tylko w wyniku zagłady komunizmu. Albo przynajmniej jego choroby o natężeniu i skali niespotykanych wcześniej rozmiarów. Jego przeciwnicy nie bagatelizowali takiej wizji Kornela Morawieckiego. Odrzucali ją po prostu a priori jako nierealną. Takie przekonanie wśród sceptyków wytrwało w gruncie rzeczy niemal do końca lat 80-tych w Polsce. Za wyjątkiem radykalnego, prawicowego skrzydła Komitetu Obrony Robotników – Antoniego Macierewicza, Piotra Naimskiego – i części odłamu kierownictwa KPN.
Przekonanie Kornela Morawickiego o nieuchronności upadku komunizmu miało podstawy w racjonalnej analizie. Mającej cechy pojmowania rzeczywistości w ujęciu kategoriami nauk ścisłych. Myślenie to było wzbogacone bogatą wiedzą wiedzą filozoficzną, sięgającą podstaw myśli kantowskiej. Miałem to szczęście, że w połowie lat 80-tych jako jeden z nielicznych znajomych Kornela Morawieckiego, dostałem jedną z kopii maszynopisu jego wielkiej rozprawy, poświęconej przyszłości Europy (mam nadzieję, że kiedyś ta praca ukaże się w druku).
Jego walka o ideały nie skończyła się, jak wiadomo, wraz z wyzwoleniem Polski od komunizmu. W wyniku procesów, jakie miały miejsce w rezultacie okrągłego stołu, postać Kornela Morawieckiego próbowano nie tylko marginalizować, ale wykluczyć całkowicie z aktywnego życia politycznego. Zwolennikom zachowania trwałego sojuszu między zlaicyzowanym, nastawionym lewicowo od końcówki lat 60-tych elitom podziemnej „Solidarności”, udawało się skutecznie wypchnąć Kornela Morawieckiego poza działalność polityczną, mającą ogólnopolski zasięg. Jego upór i niebywała determinacja sprawiły, że po blisko 30-to letniej przymusowej kwarantannie politycznej, znalazł należne miejsce w budowaniu polskiej tożsamości, nieskrępowanej wzajemnymi zobowiązaniami z postkomunistycznymi ośrodkami władzy w Polsce. Ukoronowaniem osobistego, ogromnie spóźnionego nie z jego winy, wkładu w rozumienie obecnego znaczenia prawa w Polsce i jednocześnie wskazaniem dla obecnie rządzących na przyszłość, było przemówienie Kornela Morawieckiego jako Marszałka Seniora na inaugurację IX kadencji Sejmu RP. Powiedział wtedy, że prawo, które nie służy wspólnocie narodowej jest bezprawiem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/520127-w-pierwsza-rocznice-smierci-sp-kornela-morawieckiego