Projekt europejskiego paktu migracyjnego został przyjęty chłodno zarówno przez zwolenników powszechnego azylu jak i propagatorów „Twierdzy Europy”. „Obecny system nie działa. A przez ostatnie pięć lat Unia Europejska nie potrafiła go naprawić” - pisze Komisja Europejska z rozbrajająca szczerością we wstępie do projektu. Tyle, że pakt migracyjny, w zaproponowanej przez szefową Komisji Ursulę von der Leyen formie, także nie przyniesie rozwiązania. Usiłuje on bowiem połączyć to, czego się połączyć nie da, czyli skuteczniejsze zwalczanie nielegalnej migracji z obowiązkowa relokacją, tym razem nie azylantów, tylko osób nielegalnie przebywających na terenie UE, których nie udało się deportować. Z jednej strony Unia chce odstraszać, z drugiej zamierza dalej tworzyć zachętę dla migrantów do przybywania na stary kontynent, no bo czym innym jest mechanizm relokacji? Jeśli przybyłeś do Europy, nie masz dokumentów, twój kraj pochodzenia się do ciebie nie przyznaje, to możesz zostać.
Biorąc pod uwagę, że z nielegalnie przybyłych do Europy od 2015 r. migrantów udało się deportować do dziś zaledwie kilka procent, brakuje jasnej definicji bezpiecznych państw trzecich oraz umów z nimi w sprawie readmisji, propozycja zawarta w pakcie zwiększenia tego odsetka do 70 proc., wydaje się tak nierealistyczna, że aż śmieszna. Trudno się ponadto oprzeć wrażeniu, że Komisja Europejska chcąc zadowolić wszystkich – z jednej strony przede wszystkim Niemcy, z drugiej kraje takie jak Polska czy Węgry, które sprzeciwiają się przyjmowaniu migrantów, zaproponowała system, który nie będzie działał, bo jest wewnętrznie sprzeczny. Bo jak inaczej nazwać gotowość do zwalczania przemytu przy jednoczesnym domaganiu się gwarancji bezkarności dla organizacji pozarządowych wyławiających migrantów z morza? Mechanizmu relokacji także miało już nie być, bo okazał się w praktyce nieskuteczny. Tymczasem relokacja w projekcie Komisji powraca z przydomkiem „elastyczna”. To brzmi lepiej niż „przymusowa”, ale przecież nie o estetykę się tu rozchodzi.
A ta „elastyczna” solidarność może się zamienić w całkiem nieelastyczną, gdyby doszło ponownie do takiego kryzysu jak w 2015 r., o czym KE otwarcie pisze. W skrócie: pakt migracyjny daje Komisji Europejskiej prawo do uruchomienia obowiązkowego „mechanizmu solidarnościowego” np. w razie dużego napływu migrantów, ale kraje Unii będą mogły wybrać formę pomocy – relokację uchodźców (przybyszów z ewidentną potrzebą ochrony międzynarodowej), na co dostałyby wsparcie finansowe Brukseli, albo przeprowadzenie „powrotów”, czyli deportacji migrantów bez prawa do azylu. „Jeden za jeden. Przyjęcie stu uchodźców równa się wzięciu odpowiedzialności za sto powrotów” – tłumaczyła Ylva Johansson, komisarz UE ds. wewnętrznych. Według niej to „sprawiedliwe”. W rzeczywistości Polska czy Węgry zostałyby z migrantami jak Himilsbach z angielskim, biorąc pod uwagę obecne uwarunkowania. Migrantów będą musiały więc „relokować” u siebie.
W razie wyjątkowo dużych i nagłych kryzysów migracyjnych Komisja Europejska – projekt mówi o działaniu w warunkach wyższej konieczności – może doraźnie zalecić krajom Unii obowiązkową relokację, ale to byłoby poddane ocenie Parlamentu Europejskiego oraz unijnych rządów w Radzie UE. Ponadto Bruksela chciałaby uzyskać od krajów Unii z góry zdeklarowaną gotowość do pomocy (głównie relokacyjnej) na wypadek nagłych sytuacji awaryjnych, gdy np. na Morzu Śródziemnym wyłowiono sporą grupę migrantów. Jest zdumiewające, jak bardzo Komisja Europejska nie uczy się na błędach. Potencjał konfliktowy relokacji już dał znać o sobie w 2016 r., gdy wywołał ostre podziały w UE. Nie ma żadnego powodu, by tym razem było inaczej.Nie jest to żaden kompromis, dający szansę pogodzenia krajów UE z rożnym podejściem do migracji tylko kontynuacja dotychczasowej polityki pod zmienionym szyldem. Sprawniejsze obsługiwanie fal migracji. I nic więcej. Świeża warstwa farby na murszejącej fasadzie.
Zadowolonych z propozycji KE więc zasadniczo brak. Włosi chcieli permanentnego mechanizmu relokacji, podobnie jak Malta czy Grecja, dla krajów Wyszehradu jakakolwiek relokacja, także elastyczna, niesie ze sobą spore ryzyko. Węgry już jednoznacznie odrzuciły pakt. Organizacje pozarządowe skarżą się, że migrantom będzie trudniej dotrzeć do Europy, a ci, co dotrą będą odsyłani z kwitkiem. Można, i należy, zadać pytanie dlaczego propozycja KE pojawiła się akurat teraz, a nie choćby rok czy dwa lata temu. Odpowiedź jest prosta: Niemcy przejęły 1 lipca przewodnictwo w UE i to pod ich presją powstał ten projekt. Jak to często bywa w przypadku pani kanclerz Angeli Merkel, dodatkowym impulsem był zapewne pożar w obozie dla uchodźców Moria na greckiej wyspie Lesbos. Niemcy zadeklarowały szybko chęć przyjęcia 1500 migrantów z obozu, i ostro skrytykowały te państwa, jak n.p. Austrię, które nie zdecydowały się na ten krok. A Niemcy nie są gotowe zrezygnować z pozycji moralnego mocarstwa, prymusa w dziedzinie humanizmu i tolerancji.
Doprowadziło to już – jak pisze dziennik „Die Welt” - do konfliktu z greckimi władzami, które wcale nie chciały by Berlin przyjął uchodźców z Morii. Nawet jednego. To uchodźcy bowiem podpalili obóz by wymusić relokację w głąb kontynentu. Przenosząc ich do Niemiec Berlin zniweczył więc starania Aten o zniechęcenie innych migrantów do stosowania podobnej taktyki oraz odstraszenie tych, którzy się dopiero do Grecji wybierają. I tu zreszta leży pies pogrzebany. Nigdy nie uda się zapanować nad migracją jeśli Europa nie zmieni do niej nastawienia. Tak długo jak będzie istniała polityka łączenia rodzin (dzięki tej metodzie zupełnie legalnej więcej migrantów dociera do Europy niż przez Morze Śródziemne), relokacja, obowiązkowa czy nie, hojne zapomogi dla przybyszy, legalnych i nielegalnych, oraz przekonanie, że stary kontynent powinien być wielokulturowy, tak długo masowa migracja będzie trwała i żadne pakty nie pomogą. To kwestia egzystencjalna, która dotyczy tożsamości i przyszłości narodów i kultur. I tego Komisja nie może i nie chce pojąć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/519790-pakt-migracyjny-ue-czyli-odpicowanie-murszejacej-fasady