Stanowisko doktora hab. Marka Łazińskiego z Rady Języka Polskiego nie jest żadnym przełomem, ani tragedią, ale warto je odnotować i zareagować. Krok po kroczku wnuczęta Marcusego znajdują „dowody” opresji w polskiej kulturze, a to nigdy nie jest robione jako sztuka dla sztuki. Już w czerwcu „Gazeta Wyborcza” piała z zachwytu nad petycją polonistki z podstawówki w Sochaczewie, w której nauczycielka domagała się od Ministerstwa Edukacji Narodowej wykreślenia z listy lektur „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza, jako rasistowskiej właśnie. W dyskusji padły argumenty, że Staś Tarkowski nie szanował Kalego, a Kali był przedstawiony jako dzikus. Teraz okaże się, że w ogóle słowo „Murzyn” jest obraźliwe, gdy zaś na kilku polskich obrazach, widnieją czarnoskórzy właśnie, i to w dodatku w roli, jaką zresztą historycznie pełnili: służby lub niewolników, będzie trzeba albo postacie przemalować albo płótna przedstawić jako dowody polskiego rasizmu.
Zastanawiające jest uzasadnienie profesora Łazińskiego, który twierdzi, że „Murzyn”:
Określa nie narodowość ani pochodzenie geograficzne, tylko kolor skóry, a ta cecha podobnie jak kolor włosów, wzrost, typ figury nie musi być istotna w opisie człowieka.
Podobnie uważają już dziennikarze połowy zachodniego świata, stąd też trudno się dowiedzieć z tamtejszych gazet o co chodzi np. w zamieszkach w Paryżu, skoro prasa nie podaje informacji, że sprawcy jakiegoś dramatycznego zajścia mieli na imię Ahmed, Muhammad i Selim, albo że gwałciciel w Londynie był takiego lub innego koloru skóry, choć gdy był biały lub gdy miał na imię Jean lub John to tego się dowiedzieć możemy. Skoro kolor skóry „nie musi być istotny w opisie człowieka” - i o tym zadecydują oświecone elity - to następnym krokiem będzie wskazanie co jest istotne w opisie człowieka, o czym wolno pisać, a o czym nie wolno. I dobrze że zbiega się to z szaleństwami LGBT-owców w Warszawie, bo właśnie widać wyraźnie nadchodzący walec lewackiej ideologii: to mądre głowy będą określać czy Michał Sz. jest kobietą lub czy kolor skóry jest ważny w opisie człowieka. Łagodną formę tej perspektywy mamy już w filmach i popkulturze, gdzie średniowieczni rycerze z Francji są grani przez czarnoskórych aktorów (Murzynów - znaczy się), a większość dyrektorskich posad w produkcjach Hollywoodu muszą grać kobiety, Azjaci i Murzyni (auć) albo geje - o ile te postacie są pozytywnymi bohaterami. Bo edukatorzy społeczni pozbawią nas filmowego realizmu na rzecz mentalnej przebudowy.
CZYTAJ TAKŻE:
Francuskiej filozof ostrzeżenie przed liberalizmem
Słowo Murzyn nagle stało się obraźliwe
Ta autocenzura wbudowywana w mózgi niczym odruchy Pawłowa, ma jednak wiele negatywnych skutków, nie tylko politycznych. Młode pokolenie ze swoją płytką edukacją i trudnościami w koncentracji przy czytaniu dłuższych tekstów, wiedzą czerpaną z memów i piętnastosekundowych filmików na Instagramie, jest szczególnie podatne na budowanie tego typu histerycznej wrażliwości i patrzenie na świat jedynie w kategorii: krzywdzony-krzywdzący. Określenie „mowa nienawiści” zaczyna dotyczyć już samego wskazywania różnic między ludźmi - co przypomina filmik, który obiegł internet kilka miesięcy temu, na którym lewacka młodzież wychodzi z wykładu z okrzykiem „faszyści” po tym jak wykładowca powiedział, że kobieta ma inny rozkład tłuszczu w ciele niż mężczyzna.
Tymczasem Murzyn miał swoją historię, tzn. nie tylko człowiek, ale i słowo. Powiedzenie Murzyn zrobił swoje Murzyn może odejść pochodziło ze sztuki niemieckiego autora Fryderyka Schillera i podobno zostało później użyte przez jednego z polskich magnatów, który właśnie podarowywał dawnemu słudze wolność. Jakkolwiek bycie czarnoskórym człowiekiem w Europie czy Ameryce XVIII wieku nie było zaszczytne, o tyle ta rzeczywistość przednowoczesna jest częścią historii ludzkości. O niej się trzeba uczyć, rozumieć ją, oceniać, ale na pewno nie wymazywać lub podmieniać białych bohaterów na czarnych bohaterów. Z podmiany postaci na zdjęciach, w książkach i opowieściach słynęli właśnie twórcy totalitaryzmów, coraz więcej zatem polityczna poprawność zdradza się ze swoimi prawdziwymi korzeniami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/513310-kto-wymaze-murzyna-z-obrazu-jozefa-brandta-paranoje-xxi-w