7 sierpnia 2020 r. na łamach tygodnika „Junge Freiheit” (JF) ukazał wywiad z Ambasadorem RP w Niemczech, prof. Andrzejem Przyłębskim (AAP), nt. roli i działalności niemieckich mediów, obrazu Polski w tych mediach oraz refleksji dot. przyszłości społeczeństw Europy Zachodniej, pt. „Nie poznaję Niemiec” („Ich erkenne Deutschland nicht wieder”). Rozmowę z polski dyplomatą przeprowadził dziennikarz JF, Moritz Schwarz.
Punktem wyjścia do rozmowy było pytanie, dlaczego Ambasador zdecydował się na dialog korespondencyjny z „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, „Die Welt” i „Süddeutsche Zeitung”? Andrzej Przyłębski odpowiedział, że od lat jest zdumiony tym, co niemieckie mainstreamowe media piszą o Polski. Wg niego na każde sto artykułów o Polsce w niemieckich mediach przypada może jeden pozytywny i dotyczy on głównie rozwoju gospodarczego lub współpracy gospodarczej z Niemcami.
Negatywne komentarze dotyczą przede wszystkim sytuacji politycznej w Polsce. Przy czym konieczne reformy demokratycznie wybranego rządu kierowanego przez PiS są przedstawiane tak jednostronnie i przeważnie nieprawdziwie, że można odnieść wrażenie, że w Polsce dzieje się coś niebezpiecznego, wręcz katastrofalnego. Ten rodzaj „sprawozdawczości” budzi „wrogość” społeczeństwa niemieckiego do Polski. Jako przykład tej wrogości Ambasador przywołał wiele listów, które otrzymuje w tej sprawie od obywateli Niemiec. Zaniepokojeni obywatele Niemiec piszą np., że „Polskę należy natychmiast wykluczyć z UE!”. Obrażają prezydenta Andrzeja Dudę i szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, nie mając pojęcia o ich intelektualnych walorach. Mamy być „wykluczeni” z powodu domniemanego naruszania praworządności, ponieważ nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie pseudo-uchodźców lub odrzucamy ideologię gender. Ale nie tylko niemieccy obywatele, oczywiście niem. politycy, również czerpią informacje o Polsce z niemieckich mediów i oczywiście ma to również negatywny wpływ na ich stosunek do Polski. Czołowe niemieckie media rujnują naszą wieloletnią pracę na rzecz pojednania polsko-niemieckiego i uniemożliwiają zrozumienie tego, co się dzieje w Polsce!
Dopytywany przez dziennikarza, o czym nieprawdziwie donoszą niemieckie media, ambasador odpowiedział, że np. o destrukcyjnej roli, jaką odegrała w Polsce tzw. „totalna opozycja”. Ambasador Przyłębski bronił również obecnego kursu politycznego w Polsce i reformy państwa, gdyż wg niego pomagają one przezwyciężyć postkomunizm i są dla Polsce niezbędne, a ponadto „przynoszą wymierne sukcesy”, dlatego „oddałem się temu rządowi jako profesor uniwersytecki i uznany filozof. Jednak teraz z przerażeniem widzę, co o moim kraju pisze się w Niemczech!”. Przyłębski wyjaśnił szerzej politykę partii opozycyjnych w kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w Polsce i rolę, jaką w tej kampanii odegrały niemieckie media, pomagające opozycji. Zdaniem Ambasadora była to „wyraźna ingerencja w nasze sprawy wewnętrzne. Stąd moje listy do redaktorów naczelnych lub wydawców „FAZ”, „Welt” i „SZ”. Aby pseudoobiektywne relacje i, tak trzeba to powiedzieć, antypolska propaganda w tych gazetach, wreszcie się skończyły, i aby można było odnaleźć drogę do uczciwego dziennikarstwa”.
Ambasador opowiedział się przy tym również za potrzebą krytyki medialnej, ale powinna być ona „sprawiedliwa i uzasadniona, a nie stronnicza”. W Niemczech odrzuca się taką stronniczą krytykę, określając ją jako „Fake News”! To niesprawiedliwe, że w Niemczech jest to demokratyczne, a w Polsce antydemokratyczne. W rzeczywistości wolność prasy i mediów jest w Polsce znacznie większa niż w Niemczech. Bo to, co piszą niemieccy korespondenci w Warszawie, tak naprawdę zgadza się tylko z opinią tych polskich mediów, które chcą obalenia rządu - co pokazuje, o ile węższe jest niemieckie spektrum medialne!
W wywiadzie padło też pytanie, jaki wpływ mogły mieć niemieckie media na przesunięcie wyborów prezydenckich w Polsce? O tym zdaniem gazety decydują sami Polacy. Ambasador zgodził się z tym, ale zaznaczył, że w Niemczech jest prawie dwa miliony Polaków, na których niewątpliwie wpływają niemieckie media. Ponadto Polacy czytają w kraju polskojęzyczną prasę wydawaną przez niemieckie koncerny, a w niej to, co myślą niemieckie media o rzekomo „nacjonalistycznym”, „antyeuropejskim” i „łamiącym praworządność” rządzie PiS. Dotyczy to około 45 proc. wyborców w PL. Bez tego wpływu siły antypatriotyczne w Polsce nie uzyskałyby więcej niż 20% głosów. Ponieważ każdy, kto nie jest zaślepiony przez te media, może wyraźnie zobaczyć, jak Polska rozwinęła się w ostatnich latach, stając się europejskim tygrysem!
Dopytywany przez redaktora, czy wybrane redakcje odpowiedziały na listy Ambasadora, dyplomata odpowiedział, że zwątpił już, że takie odpowiedzi nadejdą, jednak otrzymał list od Ulfa Poschardta, redaktora naczelnego „Die Welt” i Jürgena Kaube, wydawcy „FAZ”. Obaj bronili swoich relacji, ale odnieśli się tylko do dwóch lub trzech kwestii w swoich artykułach. AAP chciał w swojej korespondencji zwrócić uwagę na coś innego, że redakcje te od pięciu lat słabo radzą sobie z publicystyką nt. PL. Sposób przedstawiania naszych prawnie wybranych władz ustawodawczych i wykonawczych - parlamentu, prezydenta A. Dudy, premiera M. Morawieckiego, prezesa PiS J. Kaczyńskiego - zasługuje na jakikolwiek szacunek! I to nie dotyczy tylko tych gazet, dotyczy to również TV ARD i ZDF. Decydujące znaczenie ma też obsadzenie stanowisk korespondentów. Andrzej Przyłębski wielokrotnie ostrzegał, że kilku niemieckich korespondentów w Warszawie rujnuje naszą wieloletnią pracę pojednawczą.
Redaktor Schwarz stwierdził jednak, że zwolennicy polskiej opozycji postrzegają tę kwestię zupełnie inaczej. Jednak zdaniem Andrzeja Przyłębskiego wyraźnie widać, jak narasta w Polsce niechęć do Niemców właśnie z powodu tej wypaczonej prezentacji medialnej. Rodzi się wręcz pytanie, czy niemieckie media działają w interesie niemieckiej polityki, czy jest to raczej obserwowana od lat w największych niemieckich mediach lewicowo-liberalna ideologizacja. To zdaniem ambasadora Przyłębskiego prowadzi do tego, że media rezygnują z tradycyjnego zadania, jakim jest opis świata, i zastępują go dążeniem do zmiany świata: „Ideologizacja w sensie lewicowo-liberalnej aberracji!”.
W rozmowie z JF Ambasador Andrzej Przyłębski podzielił się również swoimi osobistymi doświadczeniami z pobytu i pracy w DE oraz filozoficznymi refleksjami nt. współczesnej Europy i Niemiec.
Niemcy, a właściwie cały europejski Zachód, bardzo się zmieniły na przełomie ostatniego tysiąclecia: rozległa atomizacja społeczeństw, rozpad rodziny, rosnąca wrogość do wiary chrześcijańskiej, dominacja ideologii gender i destrukcyjna krytyka kultury europejskiej. My, Polacy, przynajmniej większość, nie możemy już rozpoznać siebie w tej Europie
Ratunek w tej sytuacji Andrzej Przyłębski widzi w powrocie do idei Hegla.
Wyjaśniając myśl Hegla, Przyłębski tłumaczy, że chodzi o indywidualną, ale zarazem „konkretną” wolność zakotwiczoną w danym społeczeństwie, związaną z nowoczesną moralnością w postaci rodziny, społeczeństwa obywatelskiego, czyli kapitalistycznego systemu pracy i nowoczesnego państwa. Polska nadal żyje według tego schematu - w obecnie możliwej, późno-nowoczesnej formie. Z drugiej strony Niemcy stoją na progu od społeczeństwa modernistycznego (nowoczesnego) do postmodernistycznego. Ale gdyby cofnęły się o krok, Europa zostałaby uratowana!
Przyczyną tego stanu rzeczy jest wg AAP triumf neomarksistowskiej ideologii 1968 r., filozoficznie wspieranej przez „szkołę frankfurcką”, z jej obrazem człowieka-bożka, opartym na abstrakcyjnej wolności jednostki, jej wyobrażeniu o roli wychowania, słowo klucz: szkoła jako zabawa; związek rodzice-dziecko - rodzina jako miejsce przemocy - o prawach, które nie są ani obowiązkami, ani odpowiedzialnością, oraz o społeczeństwie jako umowie i luźnej zbiorowości ludzi.
Dzisiejsza Europa jest zatem oparta na zasadach, które prowadzą do ślepej uliczki. Lewica opowiada się za coraz większą emancypacją, a prawica nie ma siły, by się jej przeciwstawić. W Polsce próbuje się to jeszcze robić. Ale jesteśmy sami jako ostatni bastion Zachodu. Weźmy na przykład ekologię, pierwotnie była ona związana z konserwatywnym światopoglądem: natura powinna być zachowana jako dana nam. Z drugiej strony lewica była za postępem technicznym - który rujnował naturę. Jak to się stało, że lewica ukradła ten pomysł konserwatystom? Postmodernizm wywodzący się z francuskich i amerykańskich uniwersytetów fundamentalnie zmienia nasz pogląd na rzeczywistość - do tego stopnia, że doprowadzi do upadku Europy! Ponieważ postmodernizm to triumf narracji i kwestionowanie prawdy. Niestety, to również kształtuje dzisiejsze dziennikarstwo - co wyraźnie widać w narracji niemieckich mediów o PL. Ale jestem filozofem, a nie sofistą. A dla filozofów prawda jest święta, ponieważ to ona musi określać nasz stosunek do rzeczywistości, w tym nasze próby jej zmiany! To główna wartość kultury zachodniej i główna przyczyna jej historycznego sukcesu. Jeśli wyrzekniemy się prawdy, czyli prawdziwego dialogu wolnego od politycznej poprawności - bo prawda rodzi się z dialogu - to my, Europejczycy, możemy „się pakować”, czyli ogłosić koniec naszej kultury i wielkości
— powiedział na zakończenie prof. Przyłębski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/512580-ambasador-przylebski-polska-ostatnim-bastionem-zachodu