W drugiej sferze – materii – polska polityka pokazała, że jeżeli się naprawdę dobrze rządzi, to można uzyskać przyspieszenie gospodarcze, jakiego nie mają nawet rozwinięte kraje Europy Zachodniej. A cała gospodarka jest nastawiona na to, żeby w równym stopniu służyć wszystkim obywatelom. Nie elitom, nie tylko tym, którzy się potrafią dobrze urządzić, ale także tym najsłabszym. Te wybory mogą o tym zadecydować, że ten kurs będzie prowadzony. Pomijając już wszystkie aspekty polityki zagranicznej, czy godnościowe. Wreszcie przestaliśmy być brzydką panną na wydaniu, a staliśmy się elementem podmiotowym, co więcej podziwianym przez Zachód za rozwiązania w dobie kryzysu
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Stanisław Mikołajczak, AKO Poznań.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Czy zgodziłby się Pan z tezą, że wybory 12 lipca na długie lata, a być może dziesięciolecia wyznaczą wektory polskiej drogi w Europie i z tego powodu są szczególnie ważne?
Prof. Stanisław Mikołajczak, AKO Poznań: Powiedziałbym, że zgodziłbym się połowicznie. Uważam, że najważniejsze były wybory zarówno prezydenckie, jak i parlamentarne w 2015 roku, bo one nas wtedy wprowadziły na zupełnie nowe tory życia politycznego, życia narodowego i państwowego. Te wybory mogą przesądzić o trwaniu lub załamaniu się tego trendu. A trend jest zdecydowanie nowy. To jest zupełnie nowy rodzaj polityki, którą wprowadziła rządząca ekipa, Prawo i Sprawiedliwość i co akceptował prezydent Duda. W tym sensie kontynuacja tego jest niezwykle ważna, bo zatrzymanie tego procesu będzie oznaczało cofnięcie Polski na trendy, które istnieją w tej chwili w Europie Zachodniej, a te trendy w wymiarze ideologicznym i duchowym zaprzeczają dotychczasowej tradycji, temu, co się nazywało cywilizacją europejską. Cywilizacja europejska była oparta przede wszystkim na świecie wartości chrześcijańskich. W tej chwili ten świat wartości chrześcijańskich tam się całkowicie eliminuje z życia publicznego.
W drugiej sferze – materii – polska polityka pokazała, że jeżeli się naprawdę dobrze rządzi, to można uzyskać przyspieszenie gospodarcze, jakiego nie mają nawet rozwinięte kraje Europy Zachodniej. A cała gospodarka jest nastawiona na to, żeby w równym stopniu służyć wszystkim obywatelom. Nie elitom, nie tylko tym, którzy się potrafią dobrze urządzić, ale także tym najsłabszym. Te wybory mogą o tym zadecydować, że ten kurs będzie prowadzony. Pomijając już wszystkie aspekty polityki zagranicznej, czy godnościowe. Wreszcie przestaliśmy być brzydką panną na wydaniu, a staliśmy się elementem podmiotowym, co więcej podziwianym przez Zachód za rozwiązania w dobie kryzysu. I wreszcie chcemy prowadzić i prowadzimy swoją politykę, a nie jesteśmy, jak to ktoś obrazowo określił „doczepionym wagonem do lokomotywy niemieckiej”. To jest absolutna zmiana i utrzymanie tej podmiotowości polskiej jest dla nas także niezwykle ważne. W tych sensach, które tak bardzo syntetycznie wymieniłem są to niezwykle ważne wybory. Co więcej, jestem przekonany, że ten trend zostanie utrzymany, że prezydent Duda zwycięży i to z większą przewagą niż pokazują sondaże.
Rafał Trzaskowski stara się „wejść w buty” prezydenta Andrzeja Dudy. Powtarza za prezydentem Andrzejem Dudą część jego przekazu do społeczeństwa, licząc na to, że uda mu się w ten sposób przejąć elektorat. Jak to odczytywać i z czym wiązałby się wybór Rafała Trzaskowskiego?
To jest ten kolejny wymiar tej walki wyborczej, która w tej chwili się toczy, czyli wymiar personalny, którym politycy mierzą się na wiarygodność. Jeżeli się spojrzy z tej perspektywy na jednego i drugiego kandydata, to wyraźnie widać, że prezydent Duda konsekwentnie – choć małymi zahamowaniami, bo miałem też do niego pewne zastrzeżenia – ale realizował politykę, którą wprowadzało Prawo i Sprawiedliwość i był w tym wiarygodny, bo był przekonany, że te zmiany są absolutnie konieczne. Natomiast Trzaskowski w tej chwili widzi, że to ma poparcie społeczne, widzi, że to jest naprawdę dobre dla kraju i próbuje w te buty wchodzić. Ale ponieważ parę miesięcy temu mówił zupełnie coś innego, a poza tym Warszawą rządzi tak, że dla części myślących warszawiaków to jest rozpacz: co chwile jakieś afery, jakieś awarie, przyjęcie karty LGBT, która ma seksualizować nasze dzieci, zmieniać świat wartości przyszłego pokolenia. Nagle on mówi, że będzie obrońcą praw rodziny. To jest po prostu zdecydowanie niewiarygodny polityk. Wiarygodność Andrzeja Dudy jest tu wielkim atutem i pomoże mu zwyciężyć.
Jakie miałby Pan oczekiwania wobec II kadencji prezydenta Andrzeja Dudy, jeżeli udałoby mu się zwyciężyć?
Moje oczekiwanie jest bardzo spersonalizowane. Oczekuję, że Andrzej Duda w II turze będzie szanował ten wspólny program, który wypracowywał rząd Prawa i Sprawiedliwości i mimo że już nie będzie się starał o kolejną prezydenturę, to będzie zachowywał się całkowicie lojalnie wobec rządu i wobec tej części społeczeństwa, która go do prezydentury doprowadzi. Że nie będzie się starał, jak to się czasem mówi, budować swojego obozu politycznego, bo to jest Polsce niepotrzebne.
Oczekuję od niego pełnej, merytorycznej, to znaczy czasem także krytycznej, ale współpracy z rządem. I to jest moje najważniejsze oczekiwanie. Mam nadzieję, że on je spełni.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508543-prof-mikolajczak-wiarygodnosc-pad-pomoze-mu-zwyciezyc